Strasburski trybunał sprzeciwia się regulacjom, które w sposób dyskryminujący ograniczają możliwość łączenia emerytury z pracą. Obecnie takich przepisów w Polsce nie ma, jednak rząd powinien mieć to stanowisko na uwadze, projektując zmiany w systemie emerytalnym.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 15 grudnia 2015 r. orzekł, że zakazane jest odmienne traktowanie ubezpieczonych w zależności od tego, gdzie dorabiają do emerytury. Węgierskie przepisy były bowiem skonstruowane w ten sposób, że emeryt może pobierać świadczenie i łączyć je z pracą w sektorze prywatnym. Jeśli jednak pracodawca był z sektora publicznego, emerytura nie była wypłacana. Miało to zabezpieczyć wydatkowanie środków publicznych. ETPC uznał jednak, że taka regulacja narusza art. 1 protokołu nr 1 do Europejskiej konwencji praw człowieka (prawo własności) i art. 14 konwencji (zakaz dyskryminacji). Szczególnie istotny w kontekście wprowadzania jakichkolwiek ograniczeń, m.in. w dorabianiu przez emerytów, jest właśnie zakaz dyskryminacji, będący pochodną zasady równości wobec prawa. Co ważne, strasburski sąd nie powiedział wcale, że dany kraj w ogóle nie ma prawa ograniczać możliwości dorabiania przez obywateli otrzymujących z budżetu państwa świadczenia z szeroko rozumianego zabezpieczenia społecznego.
W tym kontekście wydaje się, że polskie przepisy ograniczające możliwość łączenia z pracą świadczeń emerytalnych (np. emerytur częściowych) pobieranych przed osiągnięciem wieku emerytalnego nie mają charakteru dyskryminującego.
Wyrok w sprawie węgierskiej należy odczytywać wąsko – wskazuje prof. Ireneusz Kamiński. Jego zdaniem trybunał wskazał tylko tyle, że niedopuszczalne jest odmienne traktowanie świadczeniobiorców w zależności od tego, w jakim sektorze wykonują pracę. A takich planów na razie w Polsce nie ma.
Pewne niebezpieczeństwa mogą jednak wiązać się z nowymi propozycjami rządzących dotyczącymi ograniczenia możliwości dorabiania do emerytury również po osiągnięciu wieku emerytalnego. – Taka regulacja musi być bardzo precyzyjna, aby była zgodna z wymogami stawianymi przez konwencję – twierdzi prof. Kamiński.
Ostatnio o tym, że rząd bierze pod uwagę większe ograniczenie możliwości łączenia emerytur z dalszym świadczeniem pracy, wspominał m.in. Henryk Kowalczyk, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów. Takie pomysły jak ten to efekt szukania przez rząd sposobu na sfinansowanie wyborczej obietnicy prezydenta w postaci obniżenia powszechnego wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Łączny koszt zmian dla sektora finansów publicznych wynikających z prezydenckiego projektu zmiany ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych miałby bowiem wynieść ok. 40 mld zł za lata 2016–2019. Potrzebę szukania źródeł finansowania dostrzega zresztą głowa państwa, wskazując w uzasadnieniu do projektu, że obniżenie wieku emerytalnego wymaga podjęcia działań legislacyjnych, które pozwolą na wygenerowanie środków finansowych, umożliwiających pokrycie zwiększonych wydatków funduszu emerytalnego. Choć o ograniczeniu możliwości dorabiania do emerytur w projekcie na razie nie ma mowy, jak wynika z uzasadnienia do niego, rozwiązanie w nim zawarte będzie musiało wiązać się z dokonaniem jakichś korekt w systemie.

Współpraca Marek Opolski

O problemie czytaj więcej w eDGP.