Katowiccy prokuratorzy zastanawiają się czy prowadzoną przez nich sprawę finansowania Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego przez ukraińskiego biznesmena nie powinien zająć się Trybunał Stanu.

Jak poinformował PAP w piątek naczelnik katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej Zbigniew Pustelnik, katowiccy śledczy poprosili swoich przełożonych o zajęcie stanowiska w tej sprawie - w związku z faktem, że dotyczy czasu, gdy Aleksander Kwaśniewski pełnił funkcję prezydenta RP.

"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że katowicka prokuratura chce umorzenia prowadzonego od ponad roku śledztwa, uważając, że nie jest uprawniona do jego prowadzenia. "To bardziej kwestia teoretyczno-prawna niż merytoryczna i bardziej problem konstytucyjny niż prawno-karny" - zaznaczył w rozmowie z PAP jej naczelnik.

"Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego i piśmiennictwem niektórych konstytucjonalistów, jako że zawiadomienie dotyczy okresu, w którym Aleksander Kwaśniewski był urzędującym prezydentem RP, organ procesowy, jakim jest prokuratura, nie powinien takiego postępowania prowadzić, bo jest to wyłączną kompetencja Trybunału Stanu" - wyjaśnił prok. Pustelnik.

Zaznaczył jednak, że część konstytucjonalistów ma na ten temat odmienne poglądy - stąd prośba do przełożonych o wiążące stanowisko. Jeśli wskaże ono, że prokuratura może zajmować się taką sprawą - śledztwo nadal będzie prowadzone w Katowicach.

Jeśli Prokuratura Krajowa uzna, że nie może prowadzić tego śledztwa - zostanie ono umorzone, a materiały trafią do marszałka Sejmu, który będzie mógł skierować je do Trybunału Stanu. Prok. Pustelnik zaznaczył przy tym, że TS może zlecać innym organom państwa prowadzenie czynności w ramach własnych postępowań - wówczas sprawa mogłaby wrócić do Prokuratury Krajowej.

Jak dotąd, po doniesieniu złożonym przez b. posła Ligi Polskich Rodzin Zygmunta Wrzodaka w połowie ub. roku oraz formalnym - na tej podstawie - wszczęciu śledztwa, przeprowadzono w nim jedynie czynności wstępne. Według naczelnika katowickiej prokuratury, kolejne czynności nie były już wykonywane w obawie czy nie będą dotknięte wadą prawną.

Postępowanie sprawdzające ws. finansowania Fundacji b. prezydenta "Amicus Europae" przez jednego z najbogatszych Europejczyków, potentata gazowego i naftowego oraz zięcia b. prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy Wiktora Pinczuka zlecono katowickiej prokuraturze w maju ub. roku - po ujawnieniu sprawy przez media.

W złożonym nieco później zawiadomieniu o podejrzeniu przestępstwa Wrzodak argumentował m.in., że opisana przez media wpłata Wiktora Pinczuka na rzecz Fundacji Kwaśniewskiego "Amicus Europae" (prawie 900 tys. zł) to "dowód wdzięczności" za doprowadzenie do kupna Huty Częstochowa przez konsorcjum, które mogło być powiązane z Pinczukiem.

Inwestorem Huty Częstochowa w 2005 r. został ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu (ZPD), który konkurował o to z hindusko- brytyjskim koncernem LNM (potem zmienił nazwę na Mittal Steel). Jak wskazywał m.in. Wrzodak, "interwencja A. Kwaśniewskiego przerwała w końcowym etapie przetarg na nabycie Huty Częstochowa i zapewne przetarg wygrałby Mittal Steel, który złożył ofertę nabycia Huty o 13 proc. wyższą od Z.P.Donbas".