To, że ktoś przekazał nieruchomość państwu wskutek dobrowolnie zawartej umowy cywilnoprawnej, nie oznacza jeszcze, iż nie doszło do wywłaszczenia. Tak uważa prokurator generalny.
Do Trybunału Konstytucyjnego trafiła skarga dotycząca art. 136 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2015 r., poz. 782 ze zm.; dalej „u.g.n.”). Stanowi on, że poprzedni właściciel lub jego spadkobierca mogą żądać zwrotu wywłaszczonej nieruchomości lub jej części, jeżeli stała się ona zbędna na cel określony w decyzji o wywłaszczeniu. Skarżący uważają jednak, że zakres ochrony jest zbyt wąski.
Powinien bowiem obejmować także tych, którzy stracili majątek wskutek umowy cywilnoprawnej zawartej w trybie rokowań.
Tak właśnie było w sprawie, na kanwie której została złożona skarga. Skarb Państwa w 1999 r. nabył od Wandy B. nieruchomość w drodze umowy. Zgodnie z warunkami zabudowy i zagospodarowania terenu działka, na której znajdował się budynek, miał być przeznaczony pod budowę dojazdów do przeprawy mostowej na rzece Sole. Ostatecznie inwestycja w tym miejscu jednak nie powstała.
Spadkobiercy Wandy B. zażądali zwrotu nieruchomości. Starosta żywiecki odmówił, wskazując, że przecież nie doszło do wywłaszczenia, lecz wykupienia. Tak więc jego zdaniem o zwrocie nie może być mowy, bo ten przewidziany jest wyłącznie w stosunku do wywłaszczonych i ich spadkobierców. Mówiąc prościej: nikt nie kazał Wandzie B. zawierać umowy, a skoro się na to zdecydowała, to nie można żądać anulowania jej postanowień. Stanowisko to poparł wojewoda śląski.
Jak wyjaśnił, pojęcie wywłaszczonej nieruchomości, którym operuje art. 136 ust. 3 u.g.n., należy rozumieć wyłącznie jako nieruchomość, w stosunku do której Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego nabyli prawo rzeczowe na mocy indywidualnej i konkretnej decyzji administracyjnej.
Rację skarżącym przyznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
Stwierdził, że akceptacja stanowiska organów prowadziłaby do dyskryminowania grupy podmiotów ubiegających się o zwrot nieruchomości, tylko dlatego iż dobrowolnie zgodziły się odstąpić składnik swojego majątku dla realizacji celu publicznego. Takie osoby zaś państwo powinno wspierać, a nie nakładać na nie sankcje.
NSA orzekł jednak po myśli organów. Uznał, że treść art. 136 ust. 3 u.g.n. nie budzi wątpliwości na gruncie wykładni językowej. Skład podkreślił, że nie wypowiada się na temat słuszności przepisów, lecz stwierdza jedynie, że niedopuszczalne jest rozszerzanie instytucji zwrotu nieruchomości w drodze wykładni sądowej.
Skarżący postanowili zwrócić się do TK. Twierdzą, że w nieuzasadniony sposób ograniczone zostało ich prawo do własności.
Zgadza się z tym prokurator generalny. PG podkreśla w swoim stanowisku, że należy zwrócić uwagę na art. 216 u.g.n. – W zakresie stosowania art. 216 u.g.n. mieszczą się przypadki nabycia lub przejęcia nieruchomości przez Skarb Państwa w trybie i na zasadach niemieszczących się w pojęciu wywłaszczenia sensu stricto, które nie mogłyby być zwrócone na podstawie art. 136 u.g.n. – wskazuje prokurator.
Sęk w tym, że prawo do zwrotu nieruchomości wskutek niezrealizowania celu publicznego po zawarciu umowy cywilnoprawnej nie wynika z wykazu umieszczonego w art. 216 u.g.n. Pokazuje jednak zarazem, że wywłaszczenie można rozumieć szerzej, niż wynika to z art. 136.
I tu pojawia się kluczowy problem: czy nie mamy do czynienia z błędem ustawodawcy, który uprawnienie wynikające z art. 136 ust. 3 określił przez przeoczenie dla zbyt wąskiej grupy. Zdaniem PG – jak najbardziej tak.
Zupełnie inaczej na sprawę zapatruje się Artur Bilski, prawnik z Instytutu Prawa Cywilnego UW. Wskazuje on, że przecież jest olbrzymia różnica między administracyjnoprawnym charakterem wywłaszczenia a prywatnoprawną naturą umowy sprzedaży.
– Zasadniczym elementem wywłaszczenia jest brak równości stron i przymusowy charakter przejścia własności. W przypadku umowy zawartej w drodze rokowań o przymusie nie może być przecież mowy – wskazuje mec. Bilski.