Na szczęście nie da się zwykłą ustawą zniszczyć instytucji stworzonej konstytucją. Gdyby było to możliwe, pewnie po ostatniej nowelizacji ustawy o TK trybunał zostałby zablokowany - piszą prof. dr hab. Maciej Gutowski i prof. dr hab. Piotr Kardas, przewodniczący Komisji Legislacyjnej NRA.

Kompetencja TK do badania konstytucyjności ustaw wynika jednak wprost z konstytucji. Zatem nawet najbardziej przemyślany system blokowania działalności orzeczniczej TK, jeśli znajduje się w ustawie, a nie w konstytucji, nie może uchylić konstytucyjnego obowiązku badania zgodności ustawy z konstytucją. Trybunał ma bowiem w tym zakresie nie tylko prawo, lecz również obowiązek bezpośredniego zastosowania przepisów ustawy zasadniczej.

W myśl art. 8 ust. 1 konstytucji jest ona najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej. Z ust. 2 tegoż artykułu wynika, że przepisy konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że stanowi ona inaczej. W tym przypadku konstytucja nie tylko nie zawiera odmiennego unormowania, lecz o obowiązku bezpośredniego zastosowania przepisów konstytucyjnych świadczy dobitnie szczególna konstrukcja niezawisłości sędziowskiej w odniesieniu do sędziów trybunału. O ile wszyscy sędziowie w Polsce podlegają tylko konstytucji i ustawom (art. 178 ust. 1), o tyle sędziowie TK podlegają wyłącznie konstytucji (art. 195 ust. 1). Skoro sędziowie TK nie podlegają ustawom, to ustawa krępująca możliwość orzekania nie może uniemożliwić wykonywania funkcji orzeczniczych TK, bo z art. 188 wynika imperatyw: „Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawach zgodności ustaw z konstytucją”.
Regulacje ustawowe dotyczące trybunału wiążą go jedynie wówczas, gdy nie pozostają w sprzeczności z konstytucją. Każda ustawa może i musi być poddana ocenie konstytucyjności, niezależnie od tego, czy sama możliwość kontroli ogranicza lub wyłącza. W tych przypadkach TK działa bezpośrednio na podstawie konstytucji, oceniając zgodność z ustawą zasadniczą przepisów ustawy ograniczających lub wyłączających kontrolę TK. To dlatego właśnie w art. 195 wskazano, że sędziowie TK podlegają tylko konstytucji. Gdyby było inaczej, kontrola konstytucyjności ustaw przestałaby mieć sens. Jej wyłączenie lub zniesienie dokonywałoby się na podstawie zwykłej ustawy, której niezgodności z konstytucją TK nie mógłby stwierdzić. Aż trudno uwierzyć, że jakikolwiek prawnik mógłby nie znać powyższej reguły, stanowiącej przecież fundament państwa prawnego.
TK stoi na straży zasad demokratycznego sprawowania władzy, w granicach i na podstawie obowiązujących przepisów prawa, w szczególności konstytucji. Współczesne demokracje to demokracje prawne. Na straży zasad demokratycznego państwa prawnego stoi TK w interesie wszystkich i dla wszystkich. Zakres kompetencji orzeczniczych TK wyznacza konstytucja i jedynie zmiana konstytucji tego aktu może prowadzić do modyfikacji uprawnień i obowiązków trybunału jako strażnika demokracji i reguł państwa prawnego. Dopóki ustawa zasadnicza obowiązuje w kształcie nadanym w 1997 r., dopóty sędziowie TK nie tylko mogą, ale muszą kierować się przepisami konstytucji i kontrolować także te ustawy, które bezpośrednio dotyczą TK. Podstawowym obowiązkiem trybunału jest bowiem strzeżenie zasady trójpodziału i równoważenia się władz (art. 10 konstytucji). Żadna władza nie może wkraczać w kompetencje innej.
Kryzysy konstytucyjne się zdarzają. W USA miał taki miejsce ponad 200 lat temu, właśnie w związku z zakusami władzy ustawodawczej i wykonawczej na obsadzenie stanowisk sędziów Sądu Najwyższego USA przez osoby związane z partią rządzącą. W orzeczeniu Marbury v. Madison, 5 U.S. 137 (1803 r.) Sąd Najwyższy wywiódł z Konstytucji USA wyłączne uprawnienie sądu do orzekania o niezgodności aktów prawnych Kongresu (a niekiedy i aktów prezydenta) z konstytucją i, w konsekwencji, do odmowy ich zastosowania. Sąd Najwyższy uznał, że jest „arbitrem konstytucji” – wyłącznym i najwyższym podmiotem uprawnionym do badania zgodności prawa z ustawą zasadniczą. Od tego czasu w cywilizowanych państwach nie kwestionuje się wyłącznych w tym zakresie uprawnień sądów konstytucyjnych – i na tym właśnie polega realność zasady trójpodziału władzy.
Trybunał Konstytucyjny powinien wziąć przykład z Sądu Najwyższego USA i stosując – na podstawie art. 8 ust. 2 i art. 195 ust. 1 – bezpośrednio przepisy Konstytucji, dokonać oceny konstytucyjności ustawy nowelizującej, niezależnie od zawartych w niej ograniczeń lub wręcz wyłączeń. W tych obszarach TK z mocy konstytucji musi pominąć stosowanie tych przepisów regulacji, które wyłączają możliwość przeprowadzenia kontroli, i winien orzekać bezpośrednio na podstawie ustawy zasadniczej. W tym przypadku należy więc pominąć przepisy ustawy blokujące funkcje orzecznicze TK, w tym zasadę orzekania wedle kolejności wpływu, w składach przekraczających liczbę prawidłowo wybranych sędziów TK, rozstrzygania niekonstytucyjną większością 2/3, która oznaczać może brak szansy na wydanie jakiegokolwiek orzeczenia. Te regulacje mogą bowiem zablokować pełnienie przez trybunał konstytucyjnie określonej funkcji i z tego powodu – do czasu rozstrzygnięcia kwestii ich (nie)zgodności z konstytucją – TK nie jest nimi związany. Wątpliwości dotyczące zgodności tych regulacji z konstytucją są oczywiste, zaś oparcie się na tych przepisach wyklucza możliwość pełnienia przez TK jego konstytucyjnej funkcji.
Od obowiązku przeprowadzenia tej kontroli TK nie może się uchylić. Skala wskazywanych naruszeń konstytucji jest w tym przypadku niezwykle szeroka. Obrazu naruszeń uchybienia podstawowym zasadom legislacji dopełnia skorzystanie po raz kolejny z projektu poselskiego, który zwalnia z obowiązku przeprowadzenia konsultacji społecznych i stwarza podstawy do eliminacji udziału społeczeństwa w procesie stanowienia prawa. Warto pamiętać, że czasami naruszenie standardów dobrych obyczajów w pracach parlamentarnych przybiera taki kształt i intensywność, że będzie to równoznaczne z pogwałceniem zasady demokratycznego państwa prawnego (wyrok TK z 23 marca 2006 r., K 4/06, OTK-A 2006/3/32).
Skala i mnogość naruszeń upoważniają i zobowiązują TK do ochrony porządku prawnego RP i oceny (nie)konstytucyjności ustawy „naprawczej” bezpośrednio na podstawie konstytucji. Czy rządzący to orzeczenie zaaprobują? Być może nie, ale nie będą już wtedy mogli ukryć przed społeczeństwem siłowego zniszczenia TK.