Trzy miesiące to zbyt krótki czas, aby ocenić reformę procesu karnego. Jednak to, co widoczne już teraz, to zmiana nastawienia głównych aktorów do modelu kontradyktoryjnego.

1 lipca weszła w życie duża nowelizacja kodeksu postępowania karnego. Poprzedziły ją postulaty dotyczące wydłużenia vacatio legis pod groźbą paraliżu funkcjonowania całego wymiaru sprawiedliwości. O tym, czy obawy się ziściły i jak wygląda procesowa rzeczywistość kilka miesięcy po wejściu w życie nowych przepisów rozmawiali uczestniczy konferencji zorganizowanej we wtorek przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia" i Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury.

W ocenie prelegentów i dyskutantów trzy miesiące to zbyt krótki czas, aby ocenić reformę k.p.k. Zgodnie przyznali jednak, że warto na bieżąco dzielić się uwagami odnośnie do funkcjonowania poszczególnych rozwiązań.

Robert Hernand, zastępca prokuratora generalnego, wskazał m.in. na problemy z formułowaniem tezy dowodowej przez śledczych czy też trudności z pozyskiwaniem informacji z systemu teleinformatycznego dotyczących stosunków majątkowych i źródeł dochodu oskarżonego (podejrzanego).

Z kolei Sławomir Posmyk, zastępca przewodniczącego Krajowej Rady Prokuratury, zwrócił uwagę na spadek liczby aktów oskarżenia wniesionych po 1 lipca w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Sam jednak dodał, że przyczyną jest najprawdopodobniej lawina aktów oskarżenia wypuszczonych przed dniem wejścia w życie nowelizacji. Z kolei prof. Stanisław Zabłocki zauważył, że taki stan może również wynikać ze zwiększonej liczby wniosków w trybie art. 335 par. 1 k.p.k. W jego ocenie, żeby móc jednoznacznie określić przyczynę takiego stanu rzeczy, należałoby zbadać przede wszystkim liczbę umorzeń.

Z sali padały też głosy, że nowe przepisy nie służą dążeniu do prawdy materialnej, a nawet zarzuty, że proces karny w takiej formie może nie być sprawiedliwy. Z tymi twierdzeniami nie zgodził się adw. Łukasz Chojniak. - Nie rozumiem, skąd u niektórych takie silne przekonanie, że w modelu inkwizycyjnym ustalenia sądu były zawsze prawdziwe, a już w kontradyktoryjnym takie nie będą. Po co w takim razie instrument, przewidziany również w poprzednim stanie prawnym, który osobom niesłusznie skazanym daje możliwość ubiegania się o odszkodowanie - oburzał się adwokat. I dodawał: - W nowym modelu procedury karnej margines działania sądu wprawdzie się przesuwa, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tę przestrzeń weszły strony. Jego zdaniem podział ról nie ma żadnego wpływu na to, czy orzeczenie będzie sprawiedliwe, czy też nie. Sam jednocześnie zauważa, że dyskusja na temat reformy k.p.k. jest prowadzona z bardzo silnej perspektywy zawodowej. Co jego zdaniem stanowi spory problem.

Prof. Piotr Kruszyński odniósł się z kolei do powszechnej opinii, że nowa procedura karna jest niekorzystna dla prokuratorów, a dobra dla członków palestry. - Znowelizowane przepisy nakładają na adwokata nowe obowiązki, chociażby te związane z koniecznością końcowego zaznajomienia się z materiałami postępowania przygotowawczego - podkreśla prof. Kruszyński. W poprzednim stanie prawnym wielu obrońców świadomie rezygnowało z tej czynności.

Pomimo iż krytyczne uwagi dotyczące reformy k.p.k. w środowisku prawniczym są nadal dobrze słyszalne, to już teraz widać, że dyskusja zaczyna skupiać się w szczególności na kwestiach merytorycznych. - Cieszę się, że w końcu rozmawiamy normalnie. Przed 1 lipca 2015 roku zewsząd napływały głównie głosy, że wejście w życie nowego modelu procesu karnego trzeba opóźnić, bo jego główni aktorzy są nieprzygotowani - podkreśla prof. Tomasz Grzegorczyk. Podobnego zdania jest także prof. Zabłocki. - Jestem zadowolony, że przeszliśmy do etapu dyskusji o konkretnych problemach. Zapewne wszyscy dobrze pamiętają, że w swoim czasie byłem sojusznikiem prokuratury w walce o dostosowanie vacatio legis do zmian w ustawach ustrojowych. Nie udało się jednak przesunąć tego terminu. Procedura weszła w życie i musimy teraz funkcjonować w oparciu o nowe regulacje - zaznacza profesor.

Chociaż dotyczące modelu kontradyktoryjnego sprowadzają się głównie do kwestii dotyczących wykładni znowelizowanych przepisów, to i na tej płaszczyźnie zrodził się już szereg dysonansów. - Część tych wątpliwości uda się na pewno wyjaśnić w drodze wykładni. Kolejnych zapewne nie. I tę część trzeba będzie zmienić - podkreśla prof. Grzegorczyk. Przypomina, że gdy w 1998 r. wchodził w życie kodeks postępowania karnego, również było wiele głosów krytycznych.

PS