Niewinne instytucje – kary umownej, pactum de non petendo, warunku – ujawniają dziś swoje nieoczekiwane możliwości - pisze prof. Ewa Łętowska.
W Kabarecie Starszych Panów, bardzo dawno temu, świetny aktor Edward Dziewoński wcielał się w postać rzutkiego (na tamte czasy, rzecz jasna) biznesmena i opisywał, jak elegancko i bezpiecznie dać łapówkę. Otóż należało kupić ceramiczną sarenkę i w każdej z jej nóżek umieścić zwinięty w rulonik banknot o stosownym nominale. Następnie pięknie zapakowany prezent wręczyć osobie, o której względy zabiegamy. Niektórzy wybierali w tym celu książki. Wtedy banknoty rozpościerano płasko, za to mieściło się ich więcej. Książki były więc wskazane przy poważniejszych transakcjach. Innym eleganckim sposobem była gra w karty. Tu zaletą była niejednoznaczność sytuacji – sowite przegrane można wszak zawsze było (gdyby natrafiono na niezrozumienie intencji) ulegitymizować powołaniem się na pecha i zły los.
Przekręty lepsze niż „na wnuczka”
Nowe czasy wymagają doskonalszego know-how. Zwłaszcza w obliczu większych wyzwań, jakie stawia gospodarka rynkowa. Nie wystarcza już banalne wręczenie ceramicznej figurki, choćby miała nią być stonoga, czy też – gdy decydujemy się na wariant książkowy – ofiarowanie dzieł zebranych J. I. Kraszewskiego.
Spory potencjał tkwi w instytucjach prawa, wykorzystanych w celu cokolwieczek innym niż ten, o którym się naucza na wydziałach prawa. I ta zmiana uchodzi uwadze pilnujących, aby „prawo zawsze prawo znaczyło” – żeby odwołać się do „Kwiatów Polskich” Juliana Tuwima.
Co gorzej Pilnujący Prawa w Sposób Zinstytucjonalizowany nie dostrzegają, że dotychczas niewinne instytucje zaczynają żyć intensywniej niejako nowym życiem. I że ta nowa sfera efektywności powinna wzbudzić przynajmniej równą inwencję interpretacyjną przy ocenie gwarancji, jaką Pilnujący Prawa w Sposób Zinstytucjonalizowany są winni społeczeństwu.
Niestety, kreatywność tych ostatnich kształtuje miniony czas, gdy nikomu nie przychodziły do głowy bardziej finezyjne metody uzyskiwania życzliwości, jak zwykła wziątka lub defraudacja. Wtedy w gruncie rzeczy wystarczyła czujność obywatelska i prokuratorska. Teraz trzeba znacznie więcej prawniczej wiedzy fachowej. Przykłady?
Cały felieton czytaj w eDGP.