Już tylko nieco ponad miesiąc został do wejścia w życia nowelizacji, która zmieni model postępowania karnego z inkwizycyjnego na kontradyktoryjny. Główni bohaterowie wciąż mają jednak sporo pytań związanych z nowymi przepisami. Chociaż obecnie ważniejsze od kwestii prawnych wydaje się pokonanie bariery mentalnej.

- Jest pewnym paradoksem, że największa od 30 lat reforma prawa karnego jest sygnowana przez cywila – mówił senator Aleksander Pociej podczas konferencji „Nowelizacja procesu karnego - starzy aktorzy w nowych rolach”, która odbyła się w ubiegłą sobotę w Sądzie Najwyższym. Dodał, że właśnie to, iż na czele resortu sprawiedliwości stał nie prawnik, pozwoliło na wyrwanie polskiego procesu karnego z okopów inkwizycyjności.

Łukasz Chojniak, rzecznik dyscyplinarny ORA w Warszawie również uważa, że zmiany były konieczne. A dobrego momentu na wejście w życie reformy pewnie nigdy by nie było. - Dlatego w pewnym momencie trzeba było zrobić ten krok naprzód - mówi adwokat.

Na pozytywne aspekty nowelizacji procedury karnej zwracają uwagę również sędziowie. - Nowe przepisy robią nam porządek w aktach, ponieważ zmuszają prokuratorów do refleksji nad materiałem dowodowym - mówi sędzia Dorota Radlińska. I dodaje, że za reformą idą również korzyści wizerunkowe dla całego wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego? - Często na rozprawach, w których orzekam jest obecna widownia. Te osoby czasami dzielą się ze mną później swoimi spostrzeżeniami z procesu. I w sytuacji, kiedy w odpowiedzi na bierną postawę prokuratora zaczynam zadawać pytania świadkowi, które np. obciążają oskarżonego, słyszę że z boku wygląda to tak, jakbym chciała taką osobę skazać. A ja realizuję jedynie zasadę prawdy materialnej - mówi sędzia.

Nie oznacza to, że model kontradyktoryjny nie budzi żadnych wątpliwości. Wprost przeciwnie, zarówno adwokaci jak i sędziowie oraz prokuratorzy wskazują na szereg wątpliwości.

Jedna z obaw wiąże się z „wyjątkiem od kontradyktoryjności”, wyrażonym w art. 167 znowelizowanego k.p.k. Przepis ten stanowi, że w uzasadnionych szczególnymi okolicznościami wypadkach, sąd będzie mógł dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu. W tym miejscu powstaje jednak wątpliwość czy w praktyce wyjątek nie stanie się regułą.

Kontrowersje budzi również przepis art. 393 par. 3 k.p.k. dotyczący dowodowego wykorzystania dokumentów prywatnych. Prawnicy podkreślają, że to doskonały przykład najmniejszej zmiany tekstowej, która będzie wywoływać największe konsekwencje. Nowelizacja usuwa bowiem dotychczasowe ograniczenie wyłączające z kręgu dowodów dokumenty prywatne powstałe poza postępowaniem karnym i „dla jego celów”.

Emocje wywołuje także nowe brzmienie art. 452 k.p.k. Wprowadzone zmiany powodują bowiem, iż przeprowadzanie dowodów na rozprawie apelacyjnej nie będzie już wyjątkiem, a regułą. A to oznacza, że przekształceniu ulegnie charakter postępowania odwoławczego. Sąd nie będzie już zatem jedynie kontrolował orzeczenia wydanego w I instancji, ale będzie również merytorycznie rozpoznawał sprawę. Wielu prawników zastanawia się nawet nad tym, czy taka regulacja jest zgodna z konstytucyjną zasadą dwuinstancyjności.

Nie ulega natomiast wątpliwości, że aspekt normatywny to jedno, a czynnik ludzki drugie. Na oceny poszczególnych rozwiązań przyjdzie jeszcze czas. Już po 1 lipca będziemy mogli powiedzieć więcej zarówno o aktorach jak i reżyserze.

PS

Dziennik Gazeta Prawna był patronem medialnym wydarzenia

Relację z konferencji czytaj także w piątkowym tygodniku Prawnik