Bieńkowska przypomniała, że ten rok jest dla KE czasem przedstawiania kolejnych pakietów „kierunkowych” dokumentów. Pierwszy z nich dotyczył unii energetycznej, obecny to Strategia Jednolitego Rynku Cyfrowego, a kolejny ma dotyczyć unii kapitałowej (ma m.in. ułatwić dostęp do kapitału przedsiębiorcom). Ostatnia – przedstawiana na przełomie października i listopada - będzie strategia dotyczącą wspólnego rynku.
„Jak od pół roku patrzę na rynek wewnętrzny, to uważam, że w tej chwili największą barierą, jeśli chodzi o gospodarkę europejską jest to, że poszczególne kraje – mówiąc i apelując o wspólny rynek i oficjalnie bardzo go wspierając – robią wiele w zakresie swoich krajów, żeby tego wspólnego rynku nie było” - oceniła komisarz.
Zaznaczyła, że choć zapisy tej strategii dopiero powstają, zmierzają one ku „redukowaniu” obecnego prawa, które przeszkadza przedsiębiorcom rozwijać się poza granicami. „Sprawdzamy np. dlaczego właściwie nie działa dyrektywa usługowa – czy to jest wola poszczególnych krajów, i na to niestety wszystko wskazuje, czy to są jakieś inne rzeczy” - wskazała Bieńkowska.
Przypomniała, że poza ważnymi dla realizacji tej strategii miękkimi środkami nacisku na kraje, Komisja dysponuje silnym instrumentem. W przypadku stwierdzenia możliwego naruszenia prawa wspólnotowego, uruchamiana jest bowiem tzw. "infringement procedure", czasem potocznie nazywana „naruszeniem”.
To mogące wykorzystywać m.in. kary finansowe kilkuetapowe postępowanie poprzedza ew. postępowanie sądowe (przed Trybunałem Sprawiedliwości UE), dając krajowi członkowskiemu szansę na dostosowanie się do unijnego prawa. „Będzie to jednym z ważnych filarów tego, jak strategia będzie działała. Najpierw miękko, pokazując pozytywy działania wspólnego rynku, a potem twardo” - zaznaczyła komisarz.
„Europa nie ma innego wyjścia (niż wspólny rynek – PAP) i dziwię się, że poszczególne kraje tego nie widzą. Opowiada się o konkurencji Ameryki czy Chin, nie używając całego potencjału, który Europa ma – to jest potężny rynek i potężna gospodarka, jeżeli jest razem. Jeżeli jest podzielona na 28 krajów, nie ma żadnej szansy w starciu z gospodarkami globalnymi” - podkreśliła Bieńkowska.
Zaznaczyła przy tym, że KE powinna stosować instytucję naruszeń nieco inaczej niż dotąd. „Inaczej, silniej i nie bezmyślnie. Bezmyślne stosowanie naruszeń, czyli takie że automatycznie karzemy kraje, dobrze nie działa” - oceniła komisarz przypominając, że w zakresie jej kompetencji uruchamianych jest obecnie ok. 600 takich procedur rocznie.
„One są czasami stosowane bezmyślnie – idzie się mechanicznie, jak to jest w legislacji napisane, nie patrząc na specyfikę danego kraju, nie patrząc dlaczego tak się stało, nie patrząc co będzie za chwilę. Na pewno więc będzie przeformułowana strategia stosowania tych naruszeń w stosunku do krajów członkowskich. Będzie mocniejsza, ale wydaje mi się rozsądniejsza” - uznała Bieńkowska.
Wskazała też, że praca nad nowymi dokumentami KE odbywa się w swego rodzaju grupach projektowych. W ich skład wchodzą komisarze i przedstawiciele poszczególnych dyrekcji uzgadniający – na różnych poziomach roboczych – powstające zapisy. To zmiana wobec dotychczasowej praktyki, gdy odpowiedzialni za poszczególne dokumenty komisarze przygotowywali je praktycznie samodzielnie.
„Pozytywnym tego efektem jest to, że nie ma możliwości, aby dokument, który wychodzi z takiej grupy, był negowany przez komisarzy” - oceniła Bieńkowska. (PAP)
mtb/ jra/