Do pobicia doszło w połowie ubiegłego roku. Mężczyzna podejrzewał swoją żonę o zdradę, ponadto miał problemy finansowe. Gdy pewnej nocy wrócił pijany do domu, chwycił za taboret i zaczął nim bić swoją śpiącą żonę. Gdy ta się obudziła, chciała uciec. Jednak mąż ją dopadł i zaczął godzić nożem. Opanował się dopiero, gdy zdarzeniu zaczęła się przyglądać córka pary. Wtedy zadzwonił po pomoc, a także zapewnił żonie transport do szpitala.
Okazało się, że mimo gradu ciosów, kobieta doznała tylko nieznacznych obrażeń.
Jak ustalił sąd okręgowy, „w czerwcu 2014 r. oskarżony, działając pod wpływem alkoholu, na tle zazdrości o żonę, narastających kłopotów finansowych i małżeńskich, w trakcie awantury domowej zaatakował żonę, bijąc ją m.in. taboretem, słuchawką od prysznica i nożem. Pokrzywdzona doznała licznych obrażeń ciała, które jednak nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla jej życia i spowodowały naruszenie narządu ciała na okres nie przekraczający 7 dni”.
Mimo to mężczyźnie wymierzono karę 3,5 roku pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa.
Sąd apelacyjny jednak zmienił kwalifikację prawną czynu, a co za tym idzie wymiar kary. Uznał bowiem, że w świetle okoliczności sprawy i zgromadzonych dowodów, oskarżonemu nie można przypisać działania z zamiarem zabójstwa i powinien on ponieść odpowiedzialność karną jedynie za spowodowanie u żony obrażeń ciała na podstawie art. 157 par. 2 kodeksu karnego (tzw. lekki uszczerbek na zdrowiu). Nie bez znaczenia był również fakt, że za oskarżonym wstawiła się żona. Jak przekonywała sąd, parze udało się pogodzić i do podobnych sytuacji już nie dojdzie. W efekcie mężczyzna został skazany na półtora roku pozbawienia wolności.
Wyrok jest prawomocny.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 18 marca 2015 r., sygn. akt II AKa 26/15