Chodzi o art. 162 kodeksu postępowania cywilnego, dający stronom możliwość zwrócenia uwagi na uchybienia regułom postępowania, jakich dopuścił się sąd w toku rozpoznawania sprawy cywilnej oraz wniesienie o wpisanie zastrzeżeń do protokołu.
W swoim wystąpieniu do Ministerstwa Sprawiedliwości prof. Lipowicz zwraca uwagę, że uprawnienie to tylko pozornie zabezpiecza interesy stron i w praktyce prowadzi do odwrócenia ról procesowych. Osoba występująca bez profesjonalnego pełnomocnika, prawidłowo pouczona przez sąd o możliwości zgłaszania zastrzeżeń, nie jest uprawniona do zwracania sądowi uwagi na uchybienia na dalszym etapie procesu, jeśli nie zgłosi ich w I instancji.
Taką interpretację potwierdza zresztą orzecznictwo. "Bez zgłoszenia zastrzeżeń kwestionujących oddalenie wniosków dowodowych, strona może stracić okazję udowodnienia swoich racji nie tylko w danej instancji, ale i w postępowaniu odwoławczym. Sąd II instancji może bowiem pominąć nowe fakty i dowody, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem I instancji (art. 381 k.p.c.), a nie powołała ich skutecznie wyłącznie wskutek błędów formalnych sądu" - wyjaśnia w swoim wystąpieniu prof. Lipowicz.
Co więcej, zgodnie z przyjętym sposobem wykładni art. 162 k.p.c. zakłada się, że strony postępowania, nawet te nie reprezentowane przez profesjonalnych pełnomocników, dostrzegą uchybienie sądu i natychmiast poinformują o niej sąd. Oznacza to w praktyce, że negatywnymi skutkami procesowymi ewentualnej pomyłki proceduralnej sądu zostaje obarczona tylko sama strona.
Zdaniem RPO rygorystyczne stosowanie art. 162 k.p.c. może prowadzić do naruszenia konstytucyjnego prawa obywateli do sądu, a zwłaszcza nadmiernego ograniczenia prawa do sprawiedliwego rozpoznania sprawy przez niezawisły sąd oraz prawa do skutecznego zaskarżenia orzeczeń wydanych w I instancji.
EŚ