Dopuszczając do procesu dowody zdobywane przez oskarżonego na własną rękę, ustawodawca uruchomił popyt na usługi prywatnych śledczych. Problem polega na tym, że w myśl przepisów taki śledczy może stać się niebezpiecznym świadkiem
Detektyw pomoże w zebraniu prywatnych dowodów / Dziennik Gazeta Prawna
Prywatny detektyw podejrzewający, że przyjął zlecenie od klienta, przeciwko któremu prowadzone jest postępowanie karne, musi powiadomić o tym organy ścigania. Co więcej, prokurator może go przesłuchać i wypytać o ustalenia prywatnego śledztwa. Przeczy to deklarowanej przez ustawodawcę zasadzie równości broni, jaka ma od lipca obowiązywać na salach sądowych. – Poziom ochrony tajemnicy zawodowej detektywa jest słabszy niż w przypadku tajemnicy spowiedzi czy adwokackiej – przyznaje prokurator Jacek Skała
„Z uwagi na nowelizację kodeksu postępowania karnego biuro detektywistyczne zachęca do współpracy i wspólnej realizacji spraw na rzecz klienta, celem ustalenia i poszukiwania świadków, potwierdzania lub wykluczania okoliczności zdarzeń, weryfikacji dowodów czy obserwacji” – ogłoszenia tego typu lądują w adwokackich skrzynkach pocztowych.
– Na mój służbowy e-mail w zeszłym tygodniu przesłano dwie oferty dotyczące nawiązania takiej współpracy. Nie widzę jednak w tym nic złego. Niekiedy współpraca z detektywami jest konieczna i potrzebna – mówi adwokat Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci.
– Już obecnie wielu detektywów współpracuje z kancelariami adwokackimi, bo jest to naturalne źródło zleceń. Wchodzące za pół roku w życie zmiany procesu karnego spowodują, że takie współprace będą coraz częstsze – prognozuje Piotr Radlak, rzecznik prasowy Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.
Umożliwi to zmiana m.in. przepisów dotyczących możliwości korzystania przez stronę z dowodów prywatnych powstałych dla celów postępowania karnego (patrz: infografika).
Dodatkowy pomocnik
Jak wylicza Zbigniew Krüger, dziś kancelarie najczęściej wykorzystują pracę detektywów w przypadku rozwodów. Ich pomoc bywa niezbędna także w sprawach dotyczących nieuczciwej konkurencji, kradzieży tajemnic handlowych, szpiegostwa gospodarczego, prób przejmowania klientów przez byłych pracowników czy współpracowników, a także działań nieuczciwych i skonfliktowanych wspólników.
– Nie łączyłby jednak zmiany procedury karnej, która wchodzi w życie w lipcu, z jakimś nadzwyczajnym zapotrzebowaniem na usługi detektywistyczne. Proces kontradyktoryjny nie spowoduje konieczności operacyjnego poszukiwania dowodów przez obrońców. Nie zmieniają się zasady dotyczące ciężaru dowodu i to nadal na oskarżycielu ciążyć będzie obowiązek udowodnienia winy oskarżonego – zaznacza mecenas Krüger.
Podkreśla, że proces to nie serial telewizyjny i zadaniem adwokata nie jest bieganie po sąsiadach i poszukiwanie świadków. Nowela k.p.k. tego nie zmieni.
– Nowa procedura z uwagi na ograniczenie inicjatywy dowodowej sądu spowoduje tylko, że strony będą musiały zgłaszać wnioski dowodowe, ale nie będzie nakładać na oskarżonego czy jego obrońcę obowiązku dostarczenia gotowych dowodów o charakterze quasi-operacyjnym. W tym zakresie oferty niektórych biur detektywistycznych nie do końca odpowiadają rzeczywistości – dodaje.
Adwokat dr Magdalena Matusiak-Frącczak dodaje też, że detektyw będzie raczej opcją dla zamożniejszych klientów.
– Wejście nowego k.p.k. w życie nie spowoduje, że zacznę korzystać z firm detektywistycznych. Pozostawię tę decyzję klientom i ich ocenie własnej sytuacji majątkowej. W przeciwnym razie musiałabym uwzględniać usługi detektywistyczne w cenach moich usług, co zamazywałoby trochę obraz – mówi prawniczka.
Odwrotny skutek
Ale w całej sprawie jest inny poważny szkopuł. Korzystanie z pomocy detektywa może negatywnie odbić się na procesowej sytuacji klienta. W myśl art. 25 ustawy o usługach detektywistycznych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 273 z późn. zm. – dalej: u.u.d.) przedsiębiorca wykonujący działalność gospodarczą w zakresie usług detektywistycznych jest obowiązany powiadomić na piśmie o jej zawarciu organ prowadzący postępowanie karne, jeżeli z treści tej umowy wynika, że może się ona wiązać ze sprawą, w której prowadzone jest postępowanie. Detektyw taką informację musi przekazać organom ścigania niezwłocznie po zawarciu umowy z klientem. Jeśli tego nie uczyni – zgodnie z art. 44 u.u.d. – naraża się na grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Co gorsza, wtedy żadne zdobyte przez niego dowody nie mogą zostać użyte w postępowaniu, jako pozyskane w sposób nielegalny („niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego” – znowelizowany art. 168a k.p.k.).
– Natomiast w przypadku, gdy detektyw poinformuje organ o tym, że zawarł umowę z adwokatem reprezentującym klienta, wobec którego prowadzone jest postępowanie karne, prokurator będzie mógł przesłuchać takiego detektywa jako świadka. A ten zobowiązany będzie ujawnić wszelkie informacje, nawet te niekorzystne dla oskarżonego – zauważa mecenas Krüger.
Dlatego w jego ocenie, jeśli już prawnik zdecyduje się na pomoc detektywa, ten absolutnie nie może mieć dostępu do szczegółów linii obrony, a nawet nie powinien kontaktować się z oskarżonym.
– Nie ma przeszkód prawnych, by przesłuchać detektywa na okoliczności związane z jego pracą na potrzeby procesu. Detektywi są związani tajemnicą zawodową, ale z obowiązku jej zachowania może zwolnić organ procesowy (prokurator) – przyznaje Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Jak sam dodaje, pozostaje jednak kwestia klauzuli poufności między klientem a detektywem oraz ewentualnej odpowiedzialności cywilnej za jej naruszenie.
– Poziom ochrony tajemnicy zawodowej detektywa jest słabszy niż w przypadku wskazywanej przez k.p.k. tajemnicy spowiedzi czy tajemnicy adwokackiej albo tajemnicy państwowej – wskazuje prokurator Skała.
Reguły gry
Do współpracy adwokatów z detektywami prokuratorzy w ogóle podchodzą dość sceptycznie. Ich zdaniem prowadzenie śledztwa i gromadzenie dowodów powinno być domeną organów działających w imieniu państwa i według ściśle określonych reguł gry.
– Naiwnością byłoby twierdzenie, że w kontradyktoryjnym procesie detektyw, jak w filmie będzie współpracował z policją i prokuraturą w imię dobrej sprawy, a więc wykrycia i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej przestępcy. Najczęściej będzie narzędziem służącym do gromadzenia dowodów na korzyść oskarżonego. Istnieje obawa, że także do ich preparowania i tym samym utrudniania postępowania – mówi Jacek Skała.
W kontekście detektywów nie brak też głosów, że ich zaangażowanie w proces karny spowoduje przede wszystkim wzrost ryzyka zdobywania dowodów w sposób nielegalny, np. poprzez bezprawny podsłuch, rejestrację obrazu czy prowokację. Nowelizacja k.p.k. wchodząca w życie 1 lipca wprowadza do naszego porządku koncepcję owoców zatrutego drzewa (wspomniany już art. 168a).
– W praktyce można się jednak spodziewać długotrwałych ustaleń dotyczących legalności pozyskiwania dowodów – wskazuje prokurator Skała.
Bo – jak mówi – tam, gdzie zbierane są dowody, zawsze pojawia się ryzyko działań nielegalnych, a więc także np. nakłaniania świadków do zeznania nieprawdy lub zatajenia prawdy. Jest też inne niebezpieczeństwo związane z tym, że nowe przepisy przewidują obligatoryjne umorzenie sprawy w przypadku takiego wniosku ze strony pokrzywdzonego i naprawienia wyrządzonej mu szkody.
– Detektyw może się stać narzędziem do korzystania z tej instytucji. Osoba, która chciałaby z niej skorzystać, wyśle do pokrzywdzonego nie adwokata, lecz detektywa, który złoży ofertę naprawienia szkody i będzie negocjował warunki złożenia wniosku o umorzenie – wskazuje prokurator.
A to otwiera pole do działań nielegalnych.
– Wyobraźnia podpowiada, że tacy pośrednicy niekoniecznie będą używać legalnych argumentów. Ze sprawiedliwością nie będzie to miało wiele wspólnego – ostrzega Skała.