66 spośród 17 tys. prawników, którzy w ciągu ostatnich dziewięciu lat składali wnioski o sądową kontrolę konstytucyjności aktów Kongresu i administracji prezydenta, było sześć razy bardziej skutecznych w uzyskiwaniu zgody na wysłuchanie spraw swoich klientów przez amerykański Sąd Najwyższy niż wszyscy pozostali. Co najmniej połowa z nich w przeszłości pracowała dla sędziów SN lub nadal się z nimi przyjaźni.

Przekonanie, że elitarna grupa prawników ma nieproporcjonalnie większe możliwości dotarcia do sędziów SN, a ich klienci - głównie wielkie korporacje - możliwość wpływu na kształt amerykańskiego prawa, to główny wniosek płynący z analizy agencji Reuters, która prześwietliła łącznie 10 tys. 300 wniosków złożonych do SN.

Okazuje się, że 66 prawników z 12 elitarnych firm (m.in. Gibson Dunn, Sidley Austin i Jones Day) zdobyło wyjątkową wprawę w przekonywaniu sędziów do wysłuchania spraw ich wpływowych i majętnych klientów. O ile SN co roku zgadza się zbadać ok. 5 proc. wszystkich wpływających do niego spraw, o tyle w przypadku najskuteczniejszych adwokatów odsetek sukcesu sięga 18 proc. Najwyższa instancja amerykańskiej władzy sądowniczej ma szeroki margines swobody, jeśli chodzi podejmowanie decyzji w tym względzie.

Elitarne kancelarie zaangażowane są także średnio w 60 proc. spraw klientów korporacyjnych, które rocznie przyjmuje SN. Wiele z nich ma wyspecjalizowane praktyki skoncentrowane na przygotowywaniu wniosków do SN. Najbardziej wpływowi i skuteczni prawnicy to zwykle posiadacze niepisanej wiedzy na temat poruszania się w SN. Połowa z nich ma za sobą trudne do zdobycia staże i pracę na stanowiskach asystenckich w SN, które dają możliwość bezpośredniej współpracy z sędziami. Spora część zajmowała z kolei wysokie stanowiska w biurze prokuratora generalnego, reprezentując rząd federalny przed sądami.

Dziennikarze Reutersa wskazują, że dominacja firm prawniczych reprezentujących interesy wielkiego biznesu ma bezpośredni, choć zwykle niewidoczny wpływ na zwykłych konsumentów, którzy zamierzają pozwać wielkie korporacje. Do ich dyspozycji pozostają bowiem często mniej skuteczne i doświadczone kancelarie, gdyż te elitarne zwyczajnie nie nie chcą narażać się na potencjalny konflikt interesów. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy o naruszenie praw pracowniczych, pozwów zbiorowych związanych z prawami konsumenckimi czy ochroną środowiska. Jak pisze Reuters, obecna sytuacja oznacza, że do elitarnej grupy sędziów ma dostęp mała grupa wybranych prawników, którzy wspólnie pracują nad tym, aby prawo wyrażało i wspierało przede wszystkim interesy najbogatszych.