Nowe przepisy zmusiły do stosowania pozacenowych kryteriów w przetargach. Ale co z tego, skoro przypisuje się im zaledwie jednoprocentowe znaczenie.
Od 19 października 2014 r. w przetargach muszą pojawiać się dodatkowe poza ceną kryteria oceny ofert. Sprawdziliśmy, jak w praktyce funkcjonują nowe regulacje. Niestety przegląd ogłoszeń o zamówieniach nie napawa optymizmem. Zamawiający skupiają się raczej na formalnym wypełnieniu nowych obowiązków. Stąd kryteria, którym przypisuje się symboliczny jeden procent wagi. Gdy ich znaczenie jest większe, chodzi zazwyczaj albo o termin realizacji zamówienia, albo o okres gwarancji, albo o kombinację tych dwóch składników. Nie brakuje też ogłoszeń, w których cena nadal jest wskazywana jako jedyne kryterium.
Zachwiane proporcje
Przykłady dodatkowego kryterium o minimalnym znaczeniu można znaleźć zarówno w mniejszych, jak i większych przetargach. Zarząd Dróg Miejskich i Zieleni w Sopocie opublikował ogłoszenie o zamówieniu na dostawę płyt betonowych. Cena stanowi 99 proc., a odległość od miejsca wydania (chodzi o to, jak długa jest droga dostawy) – 1 proc. Dużo większą wartość ma zamówienie udzielane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad związane ze zintegrowanym systemem informatycznym SAP. Tu też cena ma wagę 99 proc. Symboliczny 1 proc. można zdobyć za zadeklarowanie szkolenia pracowników w wariancie podwyższonym. Firmy, które zaproponują szkolenie standardowe, otrzymają w ramach tego kryterium zero punktów.
Dlaczego zdecydowano się na takie właśnie proporcje?
– Rozwiązanie 99 proc. plus 1 proc. zostało zastosowane po analizach i symulacjach dotyczących innego niż cena kryterium, którym jest deklaracja wykonawcy co do zakresu szkoleń zaoferowanych w ramach umowy – tłumaczy Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Takich przetargów jest więcej. Szpital w Gdańsku kupuje nabiał. Poza ceną ma decydować termin płatności, któremu przepisano 1 proc. Szpital w Białej Podlaskiej nabywa lekarstwa. Dodatkowy punkt mogą otrzymać firmy deklarujące, że cena medykamentów nie wzrośnie po 7 lipca 2015 r., przy czym dostawy będą realizowane do października. Nasuwa się oczywiste skojarzenie, że nie chodzi o poszerzenie spektrum kryteriów, lecz o formalne sprostanie nowym obowiązkom. – Przyznaję, że chociaż oczywiście sam nikogo nie namawiałbym do takiego zachowania, to jednak trudno mi je potępiać. Moim zdaniem ustawodawca wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań, zmuszając wszystkich jak leci do stosowania na siłę dodatkowych kryteriów. Dlatego się nie dziwię, że w części przetargów zamawiający przypisują minimalną wagę dodatkowemu kryterium, zdając sobie sprawę, że i tak najważniejsza powinna być cena – ocenia Artur Wawryło, ekspert Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
Obejście ustawy
Nowe obowiązki wynikają z art. 91 ust. 2a ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.). Zgodnie z nim cena może być jedynym kryterium tylko wówczas, gdy przedmiot zamówienia jest powszechnie dostępny oraz ma ustalone standardy jakościowe.
Czy zatem przypisanie symbolicznej wagi jest zgodne z prawem? Zapytani przez nas eksperci są podzieleni w ocenie.
– Nawet zastosowanie kryterium z wagą o ułamku procenta spełnia wymóg ustawowy i w tej sytuacji nie można mówić o naruszeniu, a więc tym bardziej o sankcji. Przepis nakazuje jedynie stosowanie dodatkowego kryterium. Nie precyzuje jego minimalnej wagi. Pod względem formalnym każda, jaką przypisze zamawiający, jest więc prawidłowa – uważa Artur Wawryło.
Innego zdania jest dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
– Można mieć krytyczny stosunek do tego przepisu, niemniej został on w sposób świadomy uchwalony przez ustawodawcę i obowiązuje. A skoro tak, to nie powinno się go obchodzić. Za takie obejście ustawy uznałbym w niektórych przypadkach przypisanie symbolicznej wagi do kryterium, po to, by w rzeczywistości cena nadal decydowała o wszystkim – ocenia ekspert.
– Takie zachowanie w ostateczności może grozić unieważnieniem umowy. Mógłby o to wystąpić do sądu prezes Urzędu Zamówień Publicznych na podstawie art. 58 par. 1 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem nieważna jest czynność prawna mająca na celu obejście ustawy – dodaje.
Przegląd ogłoszeń pokazał też, że w wielu przetargach nadal się nie stosuje żadnego pozacenowego kryterium, nawet o minimalnym znaczeniu. Tak jest np. w większości ogłoszonych w Biuletynie Zamówień Publicznych przetargów na wywóz śmieci. Czy w ich przypadku można mówić o powszechnie dostępnym przedmiocie zamówienia o ustalonych standardach jakościowych? To się okaże dopiero po pierwszych kontrolach.
Nie oznacza to, że tam, gdzie pojawiają się dodatkowe kryteria, zawsze mają sens. Zdecydowanie najczęściej powtarza się termin realizacji zamówienia, któremu przypisuje się 10 proc. wagi, ewentualnie okres gwarancji o podobnym znaczeniu.
– Nie ma czegoś takiego jak uniwersalne kryteria, które można powielać we wszystkich przetargach. Muszą one być zawsze ściśle dostosowane do przedmiotu zamówienia. Dlatego ich konstruowaniem nie powinni się zajmować prawnicy, tylko eksperci z dziedziny, której dotyczy przedmiot zamówienia – podkreśla dr Włodzimierz Dzierżanowski.
Podobnego zdania jest Artur Wawryło.
– Prawidłowo skonstruowane kryteria powinny zawsze się odnosić do przedmiotu zamówienia. Sztywne zazwyczaj wymogi określone konkretnymi parametrami możemy zastąpić właśnie kryteriami. Należy wówczas wyznaczyć jakiś warunek minimalny, a wszystko, co jest oferowane ponad to, premiować dodatkowymi punktami. W ten sposób zwiększa się też konkurencyjność przetargów – przekonuje.
– Podam przykład z branży sprzętu medycznego. Zamawiający może postawić wymóg, by przeprowadzał on 20 skanów na minutę, i przyznawać mikropunkty za każdy dodatkowy skan – tłumaczy.