Amerykański system bezpłatnej pomocy prawnej, na którym ma być wzorowany polski program porad prawnych dla osób niezamożnych, od lat krytykuje się za marnotrawienie publicznych pieniędzy i lobbing. Dla wielu osób Legal Services Corporation (LSC), instytucja stanowiąca jego trzon, była trampoliną do kariery politycznej. Najlepszy przykład – była szefowa LSC Hilary Clinton.

Wprawdzie minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk zapewniał w niedawnym wywiadzie dla DGP, że ma już gotowy pomysł i wstępne analizy źródeł finansowania programu darmowych porad prawnych, ale nadal nie odpowiedział na podstawowe pytanie: jakie podmioty będą odpowiadać za jego realizację. Trudno bowiem sobie wyobrazić, jak na polskie warunki można by przenieść rozwiązania amerykańskie, silnie zakorzenione w długiej tradycji instytucjonalnej społeczeństwa obywatelskiego w Stanach Zjednoczonych. A to właśnie przed dwoma tygodniami zapowiedziała premier Ewa Kopacz w swoim expose.

W USA system bezpłatnych usług prawnych dla osób o niskich dochodach, obchodzący w tym roku swoje 40-lecie, funkcjonuje w oparciu o Legal Services Corporation (LSC), korporację non-profit, która zajmuje się przede wszystkim rozdzielaniem dotacji na świadczenie pomocy prawnej rozlicznym wyspecjalizowanym do tego instytucjom: organizacjom użyteczności publicznej, klinikom prawa działającym przy uniwersyteckich szkołach prawa, poradniom prawnym. W sumie rząd federalny finansuje 134 programów realizowanych przez 800 punktów w całych stanach. Pula bezpłatnych usług dla niezamożnych (w 2014 r. były to osoby indywidualne zarabiające poniżej 14,5 tys. dol. rocznie i rodziny czteroosobowe o rocznym dochodzie 30 tys. dol. w) obejmuje wyłącznie sprawy z zakresu prawa cywilnego, wśród których dominują sprawy pozbawienia zasiłku, eksmisji, przemocy w rodzinie, sprawy imigracyjne, ochrona konsumentów oraz sprawy dotyczące szeroko pojętej dyskryminacji. LSC zapewnia więc tylko finansowanie, natomiast sama nie świadczy usług prawnych. W 2013 r. lokalne programy sfinansowane przez korporację pomogły ok. 1,8 mln osobom.

Budżet LSC wynosi w tym roku 365 mln dol., o 25 mln dol. więcej w porównaniu poprzednim. Co roku jest on przedmiotem ostrej batalii w Kongresie. Mówiąc najprościej, na wysokość budżetu LSE zasadniczy wpływ ma to, która partia ma tam akurat większość. Mimo że system bezpłatnej pomocy prawnej powstał w okresie prezydentury Richarda Nixona, a więc republikanina, to co najmniej od czasów rządów demokraty Jimmiego Cartera członkowie jego partii konsekwentnie usiłują ograniczyć jego finansowanie, a nawet całkowicie obalić. W 1977 r. prezydent Carter nominował na szefa LSC zaledwie 30-letnią wówczas adwokat i żonę Prokuratora Generalnego stanu Arkansas Billa Clintona Hilary Rodham Clinton. W trzecim roku swojej pracy na tym stanowisku udało się jej zwiększyć budżet korporacji trzykrotnie. Przypłaciła to jednak ostrym konfliktem politycznym z konserwatywnymi republikanami zasiadającymi w Izbie Reprezentantów, którzy zarzucali jej wykorzystywanie organizacji do realizacji własnych, społecznie liberalnych celów politycznych. Hilary już jako kandydatka na szefa LSC podczas swojego przesłuchania w Senacie otwarcie deklarowała, że korporacja powinna aktywnie wspierać reformy praw uznawanych za niezgodne z interesami osób najmniej uprzywilejowanych. I nie pozostała gołosłowna – w okresie jej urzędowania pracownicy najaktywniej lobbowali kongresmenów (w tym celu przechodzili nawet specjalne szkolenia). W konsekwencji republikanie krytykowali LSC m.in.za przyznawanie grantów instytucjom udzielającym pomocy prawnej nielegalnym imigrantom oraz osobom homoseksualnym w sprawach o dyskryminację, preferencyjne traktowanie w dostępnie do porad prawników Afro Amerykanów, odmowa reprezentowania klientów w sprawach o ochronę prawa do noszenia broni, a zwłaszcza za pomoc w ubieganiu się o zasiłki socjalne, co w opinii konserwatystów zasadniczo przyczyniło się do ekspansji federalnych programów redystrybucyjnych. Od początku funkcjonowania LSC ich sprzeciw budził także silny lobbying legislacyjny LSC m.in. na rzecz zaostrzenia przepisów dotyczących karania rodziców za złe traktowanie dzieci w latach 90. Z powodu nadmiernej aktywności politycznej korporacji Kongres sukcesywnie wprowadzał rozmaite ograniczenia w jej działalności.

Prawnicy LSC mają m.in. wyraźny zakaz wykorzystywania swojej pozycji do wpływania na wynik wyborów oraz zmuszania kogokolwiek do finansowego wsparcia wybranego kandydata, nie mogą ubiegać się o urząd publiczny, uczestniczyć w demonstracjach i bojkotach, organizować związków zawodowych, udzielać pomocy prawnej nielegalnym imigrantom oraz publicznie opowiadać się „za” bądź „przeciwko” konkretnym inicjatywom politycznym.
Wprawdzie w ostatnich latach atmosfera sporu ideologicznego wokół LSC nieco przygasła, ale jednocześnie zaostrzyły się oskarżenia, że odpowiada ona za marnotrawienie milionów dolarów z kieszeni podatników. Zwłaszcza w czasie kryzysu Republikanie mnożyli przypadki nadużyć i niegospodarności: zawyżanie wartości świadczonych usług, pokrywanie wydatków na remonty i imprezy pracownicze z funduszy publicznych, błędne szacowanie kosztów i nieuzasadnione wydatki na usługi luksusowe (limuzyny, bilety lotnicze w pierwszej klasie), udzielanie pracownikom nieoprocentowanych pożyczek ze środków LSC oraz lobbying.