Pod koniec sierpnia komisja rolnictwa zarekomendowała całej izbie odrzucenie weta, choć podczas dyskusji przedstawiciele niemal wszystkich klubów, poza PSL, wypowiadali się za jego przyjęciem. Poparli je m.in. Jan Krzysztof Ardanowski i Henryk Kowalczyk z PiS, a także Cezary Olejniczak z SLD.
Za przyjęciem weta byli też niektórzy politycy PO, m.in. wiceszef komisji rolnictwa Artur Dunin. Po sierpniowych konsultacjach u prezydenta jeden z posłów PO przyznał nieoficjalnie PAP, że Platforma może opowiedzieć się za podtrzymaniem weta po to, by projekt następnie raz jeszcze wnieść do Sejmu, w nieco zmienionej wersji. Zmiany miałyby uwzględnić wątpliwości prezydenta.
Zdecydowanie za odrzuceniem weta jest tylko PSL, którego posłowie byli autorami ostatecznego kształtu uchwalonej w czerwcu ustawy. Wówczas przegłosowana została m.in. poprawka zakładająca, że do odrolnienia gruntów do powierzchni 0,5 ha nie potrzeba zgody ministra rolnictwa, a jedynie lokalnego samorządu.
Właśnie to nie spotkało się z akceptacją prezydenta. Podczas posiedzenia komisji rolnictwa sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Olgierd Dziekoński argumentował, że grunty klas I-III, których dotyczy zawetowana nowelizacja, "stanowią szczególną wartość w gospodarce narodowej" i są "zasobem nieodwracalnym". Tymczasem uchwalona ustawa nie gwarantuje wystarczającego zabezpieczenia tych gruntów.
Dziekoński zwracał też uwagę na niedawny raport NIK, według którego zdarzało się, że przy wykorzystaniu niejasnego stanu prawnego na gruntach rolnych I-III klasy powstawały farmy wiatrowe. W niektórych wypowiedziach posłów wprost pojawiały się zarzuty, że ustawa powstała w wyniku nacisku "lobby wiatrowego". Pierwotnie bowiem ustawa miała wprowadzić ułatwienia w odrolnieniu gruntów, które leżą na zabudowanych terenach. Tymczasem w efekcie poprawki zgłoszonej przez PSL uchwalono, że wszystkie grunty do 0,5 ha klas I-III będą odrolniane nie przez ministra, ale przez samorząd - argumentowali posłowie.
Podczas posiedzenia komisji ustawy bronili posłowie PSL. Piotr Walkowski przekonywał np., że przyjęcie weta zahamuje rozwój wielu gmin, które w coraz większym stopniu uzyskują dochody ze sprzedaży lub dzierżawy ziemi pod działalność gospodarczą, a w coraz mniejszym stopniu zarabiają na działalności rolniczej. Pojawiały się też argumenty, że zawetowana nowela ma np. umożliwić rolnikom przekazywanie części gruntów własnym dzieciom, by mogły tam stawiać domy. Przyjęcie weta - argumentowali zwolennicy ustawy - ograniczy prawo dysponowania własnością.
Zgodnie z obowiązującym prawem, aby przekształcić grunty rolne klas I-III na cele nierolnicze i nieleśne, wymagana jest każdorazowo zgoda ministra rolnictwa. Zawetowana nowelizacja miała to zmienić w stosunku go gruntów o obszarze nie większym niż 0,5 ha.
Kancelaria Prezydenta zwracała uwagę w uzasadnieniu do weta, że grunty rolne klas I-III stanowią 25 proc. powierzchni gruntów ornych w Polsce. Oceniono, że obecne przepisy pozwalają "skutecznie chronić najlepsze tereny pod uprawy i ograniczać nieuzasadnione wykorzystywanie ich do celów niezwiązanych z produkcją rolną".
Poinformowano też, że Bronisław Komorowski zamierza wystąpić z własną inicjatywą ustawodawczą, która w szczególnie uzasadnionych przypadkach umożliwi uproszczenie długotrwałej procedury odrolnienia gruntów pod budowę domów i obiektów użyteczności publicznej. "Uproszczona procedura byłaby jednak wyjątkiem dla przypadków szczególnych, a nie regułą" - zaznaczono.