Procedura wyjścia ze związku jest droga i skomplikowana
Kończy to batalię o kształt ustawy uchwalonej pod koniec ubiegłego roku, której głównym celem był demontaż monopolu PZD poprzez umożliwienie pojedynczym ogrodom wychodzenia ze struktur centrali (w tym celu działkowcy muszą przeprowadzić głosowanie i założyć własne stowarzyszenie). Samorządom nie podobały się niektóre przepisy ustawy. Wśród nich ten wskazujący, że właściciel nieruchomości, czyli np. gmina, może zgłosić do stowarzyszenia ogrodowego wniosek o likwidację ogrodu. Zdaniem ZMP właściciel powinien informować o swoich zamiarach, a nie występować z wnioskiem.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że wojna o działki skończyła się definitywnie. Tym razem do gry weszła rzecznik praw obywatelskich, która nie wyklucza skierowania nowej ustawy o ROD do Trybunału Konstytucyjnego. Irenie Lipowicz nie podoba się, że mimo zmian PZD zachował status quo w kwestiach majątkowych. Jej wątpliwości budzi też ustawowe domniemanie, że wolą działkowców jest pozostawanie w związku (wyjście z PZD nie jest automatyczne, trzeba je przegłosować).
RPO zażądała wyjaśnień w tej sprawie od Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju (MIR). W odpowiedzi, z którą DGP się zapoznał, resort broni rozwiązań zawartych w nowej ustawie działkowej. Jego zdaniem procedury wychodzenia ze struktur PZD i przejmowania ogrodów przez lokalne stowarzyszenia to słuszna droga. „Wymaga to wprawdzie uzyskania bezwzględnej lub kwalifikowanej większości głosów, co w ocenie pani rzecznik może utrudniać faktyczne wyodrębnianie się działkowców z PZD, jednakże wobec braku takiego wymogu dochodziłoby do sytuacji, w których jeden ogród mógłby być prowadzony przez dwa, a nawet kilka stowarzyszeń” – argumentuje Paweł Orłowski, podsekretarz stanu w MIR.
Część działkowców nie zostawia na RPO suchej nitki. „Pani rzecznik dołączyła do niechlubnej listy urzędników, obok między innymi prezesa Związku Miast Polskich (wiadomo – miasta potrzebują terenów), widzących ze strony ustawy o ROD przeszkodę dla własnych interesów” – czytamy w stanowisku prezydium okręgowego zarządu PZD w Bydgoszczy. Na stronie PZD niemal codziennie pojawiają się nowe wpisy tego typu. Jednak wątpliwości co do przejrzystości procedur wychodzenia z PZD mają sami działkowcy, którzy zdecydowali się na taki krok. Wbrew ich obawom kłody pod nogi rzuca im nie tyle sam związek, ile sądy.
– Złożyliśmy wszystkie niezbędne dokumenty w sądzie. Ale ten chce, by za każdym razem ponad 300 osób biorących udział w głosowaniu podpisywało zmianę, np. w protokole z zebrania. A to jest oczywiście kłopot – opowiada Wiesław Sobierajski, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Oaza” w Olsztynie. Jego zdaniem dla wielu ogrodów samo zwołanie zebrania jest poza ich zasięgiem. – Wszystkim działkowcom trzeba wysłać listy polecone z wezwaniem na to zebranie. Nie można inaczej tego zrobić, np. poroznosić. U nas jeden list kosztował ponad 4 zł. A są ogrody, które mimo poniesionych nakładów muszą powtórzyć zebrania działkowców – opowiada.
Na proceduralny gąszcz narzeka też prezes jednego z ogrodów w woj. warmińsko-mazurskim. Prosi o niepodawanie nazwiska, nie chce się narazić sądowi i przedstawicielom PZD. – Niektóre sądy uważają, że są sprzeczności między ustawą o stowarzyszeniach i ustawą o ROD. I nie wiedzą, jak to wypośrodkować. Według tej pierwszej założycielami stowarzyszenia może być 15 osób mających zdolność do czynności prawnych. A część sądów uważa, że założycielem stowarzyszenia w przypadku działek może być tylko aktywny działkowiec mający prawa do działki, ale już nie jego małżonek, który działkowcem nie jest – mówi.
– Sądy wymagają też, by w głosowaniach udział brali wszyscy działkowcy bezpośrednio, a nie np. poprzez przedstawicieli. W jednym z ogrodów z okolic Elbląga dokumentację przygotowali emerytowany sędzia i dwóch radców prawnych. Mimo to sąd dopatrzył się w niej aż 11 błędów. Z kolei ogród spod Bydgoszczy wydał 3 tys. zł na usługi kancelarii prawnej, a sprawa ciągnie się już od pół roku – opowiada działkowiec.
Komentarze (4)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeZ całą odpowiedzialnośćią stwierdzam ze jestem działkowcem czekającym na wyrwanie sie z kleszczy PZD ale nie jest to proste niestety ! Musimy czekac dwa lata na ten moment aby ponownie móc podjąć tą kolejną próbę. Czy nam sie uda ??? Czas pokaże ? Chciałam wypisać się z członkowstwa ale prezes od 20 lat piastujący tą funkcję oznajmil mi ze składkę członkowska i tak bede musiala zaplacic a na zebraniach nie bede miec prawa głosu !!! No i niech mi ktos powie o co tu chodzi ??? Dla kogo ta ustawa jest zrobiona !!! Pragne jeszcze zwrócić uwagę ze PZD zbierało podpisy pod petycją pozostawienia ogrodów ale okazało sie ze podpisy nasze wykorzystał jako poparcie dla projektu obywatelskiego !!! Samo zebranie secesyjne i dalsza droga wyrwania sie jest naprawdę trudna a PZD wysyła na zebrania swoich wysłanników ktorzy tylko czekaja na to aby zakwestionowac zebranie !!! Dajcie spokoj nasz rząd jak juz sprawi ustawę to ręce opadają jak ze wszystkim w naszym smiesznym kraju !!! CAŁA NADZIEJA W PANI RZECZNIK KTORA MOŻE NAM POMÓC ALE MUSI CHCIEĆ! JEZELI TAK SIE STANIE ZACZNIEMY WIERZYĆ W CUDA !
Dostałam wezwanie na zebranie działkowców, dziwnie napisane dosyć, że niby pierwsze spotkanie w sobotę o 10, a drugie w sopotę o 10:30 i że będzie właśnie głosowanie o pozostanie (lub nie) w PZD.
No to idę jako dobry działkowiec, na miejscu dowiaduję się, że frekwencja na pierwszym spotkaniu jest za mała, by głosowanie było ważne, więc czekamy do 10:30, bo ustawa mówi, że na drugim spotkaniu frekwencja może być mniejsza. Super.
Nadchodzi 10:30 rozpoczyna się spotkanie właściwe, wreszcie prezes mówi o co chodzi. Mianowicie możemy przejść do innego stowarzyszenia, ale to stowarzyszenie musi mieć conajmniej 15stu członków wybranych dzisiaj, i będzie trzeba spisać i przegłosować statut tego nowego stowarzyszenia - też koniecznie dzisiaj.
I co, myślicie, że wyłoniło się nagle 15 osób, które byłoby na tyle zaangażowane społecznie, by poświęcić tą miłą sobotę na spisywanie statutu? Nie chodziło z resztą tylko o ich sobotę, bo reszta działkowców musiałaby przecież siedzieć i czekać, żeby móc statut przegłosować.
Super ustawa, pogratulować! Trzeba było dać jej tytuł: "Jak to zrobić, żeby PZD miało monopol, ale taknie tak oficjalnie".