Delegacja sędziego do resortu powinna trwać maksymalnie cztery lata, a nie – jak chce tego Ministerstwo Sprawiedliwości – 10. Takie uwagi pojawiają się w opiniach przesłanych przez prezesów sądów w ramach konsultacji rządowego projektu zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2013 r. poz. 1121 – dalej u.s.p.).
Zgodnie z propozycją resortu delegacja sędziego do MS lub innej jednostki mu podległej zostanie ograniczona czasowo. Jej maksymalny okres został w projekcie wyznaczony na pięć lat, z tym zastrzeżeniem, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach będzie mogła zostać przedłużona o kolejne pięć. Sędziowie mówią, że to krok w dobrym kierunku, ale wskazują, że okresy te są zbyt długie. „(...) Tak długa przerwa w pracy orzeczniczej ogranicza styczność delegowanego z praktycznymi problemami orzeczniczymi, co może skutkować obniżeniem poziomu wiedzy prawniczej, a poza tym prowadzi do wieloletniej blokady etatu w sądzie powszechnym” – podnosi prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Z kolei prezes SA w Krakowie stawia tezę, że brak orzekania przez sędziego przez okres pięciu czy 10 lat „pozostaje w sprzeczności z wykonywaniem podstawowych zadań sędziego, jakim jest orzecznictwo, do którego jest przygotowywany przez lata kształcenia.” I wskazuje, że lepsze byłoby rozwiązanie, które pozwalałoby na większą rotację sędziów delegowanych.
Dlatego też w opiniach przekazanych resortowi pojawił się pomysł, aby po pięciu latach sędzia delegowany zwalniał etat sędziowski lub musiał wrócić do orzekania. Ciekawy postulat pojawił się też w opinii prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie. Stawia on tezę, że sędzia nie powinien mieć możliwości w czasie delegacji do resortu zajmowania stanowisk politycznych, takich jak podsekretarz stanu. A przypomnijmy, że jest to częsta praktyka.
Opiniujący projekt wyrazili również niezadowolenie z planowanego rozszerzenia katalogu kar dyscyplinarnych dla sędziów. Resort bowiem chce wprowadzenia nowej dolegliwości w postaci obniżenia wynagrodzenia sędziemu skazanemu przez sąd dyscyplinarny. Obniżka mogłaby wynieść od 5 do 15 proc. i mogłaby być orzekana na okres od sześciu miesięcy do dwóch lat. „(...) Nie przedstawiono uzasadnienia wprowadzenia kary dyscyplinarnej zmniejszenia wynagrodzenia, która jest w istocie dotkliwą karą pieniężną i nie wskazano na okoliczności wskazujące na potrzebę wprowadzenia tej kary” – wskazuje w opinii prezes SA w Gdańsku.
Z kolei prezes SA w Szczecinie podnosi, że „katalog kar dyscyplinarnych wskazany w ustawie (u.s.p. – red.) jest wystarczający, a dodatkowo kara może stanowić podstawę do sformułowania zarzutu o naruszeniu zasady trójpodziału władz”.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach społecznych