Zbyt rzadkie używanie fotoradaru i za mało mandatów, wystawianych kierowcom, którzy łamią przepisy to powód reprymendy jaką radomska Straż Miejska otrzymała od Najwyższej Izby Kontroli.

Wbrew powszechnej opinii funkcjonariusze - przynajmniej ci w Radomiu - nie próbują w ten sposób łatać budżetowej dziury.

Wyposażeni w fotoradar strażnicy miejscy nie cieszą się sympatią kierowców. Wymierzona przez nich kara - nie wiedzieć czemu- boli bardziej niż nałożona przez policjantów. W wielu miejscach w Polsce o służbie tej mówi się, że jest "maszynką do robienia pieniędzy". Natomiast w raporcie NIK-u, który trafił na biurko Rafała Czajkowskiego, sekretarza miasta w Radomiu, wytknięto funkcjonariuszom zbyt małą "drogową aktywność".

W tym roku spośród siedmiu tysięcy 300 wystawionych mandatów, mniej niż jedna trzecia dotyczyła przewinień kierowców.

Do końca listopada wpływ z kar, nałożonych przez radomskich strażników miejskich za naruszenie przepisów bezpieczeństwa w ruchu drogowym, wyniósł niespełna pół miliona złotych.