Jak dotąd nie ma żadnych materiałów pozwalających rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru któregokolwiek z sędziów Sądu Najwyższego. Nie ma podstaw do sugerowania korupcji w SN - oświadczył w środę pierwszy prezes SN Stanisław Dąbrowski.

"Jestem całkowicie pewien sędziów Sądu Najwyższego" - podkreślił sędzia Dąbrowski.

Pierwszy prezes SN na specjalnie zwołanej konferencji prasowej odniósł się do doniesień medialnych związanych z umorzeniem przez krakowską prokuraturę apelacyjną śledztwa dotyczącego m.in. powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. Podstawą tego postępowania były materiały zgromadzone przez CBA - według prokuratury, bez podstaw prawnych.

"Do dnia dzisiejszego nie ma żadnych materiałów, które pozwalałyby rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru którekolwiek z sędziów Sądu Najwyższego" - mówił Dąbrowski. Jak dodał, sprawa wynikła z tego, że "pewien pan przegrał sprawę w SN i poszedł do CBA zawiadamiając, że dał łapówkę osobie lub osobom podających się za pośredników w kontaktach z sędziami, a mimo to przegrał sprawę". "To nie daje żadnych podstaw do sugerowania korupcji w SN" - podkreślił.

Pierwszy prezes SN zaznaczył, że w ostatnich dniach ukazały się jednak w mediach publikacje sugerujące korupcję w SN, a czytelnik - jego zdaniem - może odnieść wrażenie, że "w rzeczywistości został zgromadzony materiał dowodowy, ale z powodu uchybień proceduralnych nie może on mieć wartości procesowej". "Nawet jeśli materiał został zgromadzony, to dotyczył on tylko osób, które chciały pośredniczyć w kontaktach z sędziami; z tego nie można wnioskować, że sędzia jest skorumpowany" - zaznaczył Dąbrowski.

"Tego rodzaju pisanie artykułów jest szkodliwe nie tylko dla SN, ale też szkodliwe dla państwa, bo podważa autorytet najwyższego organu sądowniczego bez żadnych dowodów. Mówiąc po ludzku - jest to postępowanie, które oceniam po prostu jako podłe" - powiedział sędzia.

Dąbrowski poinformował, że zwrócił się do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z prośbą o informacje, czy podczas tajnej operacji w tej sprawie CBA zebrało dowody świadczące o kontaktach byłego sędziego NSA i członka Krajowej Rady Sądownictwa z sędziami Izby Cywilnej SN - a jeżeli tak, jakie to były materiały. Według informacji mediów jeden z sędziów SN miał pomagać w napisaniu pisma procesowego w sprawie prowadzonej przez Sąd Najwyższy.

"Niewątpliwie takie zachowanie byłoby zachowaniem nagannym i uzasadniałoby ściganie dyscyplinarne, ale rzecz w tym, iż nie mam żadnych materiałów, które uwiarygodniałyby taką tezę" - wskazywał sędzia. Dodał, że w sprawie nie otrzymał żadnych sygnałów, nie słyszał też o przesłuchaniu jakiegokolwiek sędziego SN w charakterze świadka. "Przypuszczam, że takich przesłuchań nie było, bo zapewne słyszałbym" - dodał.

"Nikt z CBA i prokuratury nie przychodził i nie mówił, że są konkretne podejrzenia w stosunku do sędziów" - zaznaczył Dąbrowski.

W piątek Prokuratura Apelacyjna w Krakowie umorzyła śledztwo dotyczące domniemanej korupcji m.in. w wymiarze sprawiedliwości, którego podstawą były informacje pozyskane w toku działań operacyjnych CBA. Prokuratura wszczęła to śledztwo 28 października 2009; dotyczyło ono okresu od 22 grudnia 2008 do 14 października 2009 r.

Według argumentacji prokuratury materiał operacyjny był zgromadzony bez podstawy prawnej i wbrew przepisom o CBA, a ówczesny szef CBA wyłudził zgodę na stosowanie podsłuchu na podstawie faktów niezgodnych z rzeczywistością. Prokuratura stwierdziła również, że CBA przedłużała akcję specjalną wbrew przepisom. Aktem oskarżenia w tej sprawie zakończył się jedynie wątek wrocławskiego prawnika, który przyznał się do powoływania się na wpływy i przyjmowania korzyści majątkowych.

B. szef CBA Mariusz Kamiński w środę zwrócił się do prokuratora generalnego o kontrolę zasadności umorzenia tego śledztwa. Decyzja będzie analizowana - odpowiedziała Prokuratura Generalna.

Praska prokuratura okręgowa od lutego prowadzi natomiast śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA w sprawie, którą w piątek umorzyła krakowska prokuratura apelacyjna. Śledztwo to potrwa co najmniej do końca listopada.