Rzecznik rządu Paweł Graś podkreślił, że minister sprawiedliwości zapoznawał się z aktami ws. Amber Gold, nie dla zaspokojenia ciekawości, ale aby wyjaśnić zarzuty stawiane prokuraturze i sądom. Graś nie pochwala jednak słów Jarosława Gowina, że "ma w nosie literę prawa".
Odnosząc się do sprawy zażądania przez Gowina akt spraw dotyczących szefa Amber Gold Marcina P. Graś powiedział w piątek w radiu TOK FM, że "w ramach procesu kontroli minister Gowin miał do tego prawo". "Przepisy prawa w tej sprawie są nie do końca precyzyjne, co innego mówi regulamin funkcjonowania sądów i co innego mówi ustawa" - powiedział rzecznik rządu.
Zaznaczył, że "istotny jest cel, który przyświecał ministrowi Gowinowi". "Zapoznawał się z tą sprawą nie po to, aby zaspokoić swoją ciekawość, ale by wyjaśnić konkretne zarzuty, które pod adresem prokuratury i sądów w związku ze sprawą Amber Gold się pojawiły" - podkreślił rzecznik rządu.
Jego zdaniem, działanie ministra sprawiedliwości "było jak najbardziej uzasadnione". "Jeśli oczekujemy, żeby wyjaśnić wszystkie aspekty funkcjonowania sądu, prokuratury i funkcjonowania instytucji państwa w tej sprawie, to jeśli ministrowi sprawiedliwości stawiane są pytania, to musi mieć narzędzia i możliwość, by udzielać na te pytania odpowiedzi" - zaznaczył Graś.
Jak mówił, "intencją Gowina nie był naruszenie czy łamanie prawa, ale wyjaśnienie i skontrolowanie sytuacji, która przez długi czas wielu bulwersowała".
O słowa Gowina pytany był także w piątek przez dziennikarzy szef klubu PO Rafał Grupiński. "Na pewno minister sprawiedliwości w każdej sytuacji, niezależnie od tego, jak głębokie uzasadnienie mają jego krytyczne poglądy o pewnych zjawiskach w sądownictwie, powinien te słowa ważyć. I (powinien) starać się zachowywać absolutnie w tych kwestia tak, by nie można mu było stawiać zarzutu, że próbuje w jakimkolwiek stopniu naginać przepisy, czy źle je interpretować" - zaznaczył szef klubu PO.
W jego opinii politycy muszą uważać na to, co mówią o prawie. Jednocześnie podkreślił, że "intencje ministra Gowina na pewno były dobre". "Zjawiska, których pewnego rodzaju emanacją stało się zachowanie sędziego Milewskiego, w sądownictwie występują, szczególnie jeśli chodzi o lokalne środowiska i powiązania z lokalną władzą, więc tu ten krytycyzm ministra Gowina należy rozumieć" - zaznaczył Grupiński.
Pytany, czy to jest powód do dymisji ministra sprawiedliwości - o czym mówią już niektóre środowiska opozycyjne - odparł: "Nie jesteśmy jako posłowie od tego, by w tej kwestii akurat wypowiadać zdecydowane sądy. Oczywiście opozycja może mówić, co uważa, natomiast w tej kwestii zawsze zdanie decydujące należy do przełożonego pana ministra - czyli do prezesa Rady Ministrów".
Grupiński, nawiązując do słów Gowina, powiedział też, "że nie zawsze można stawiać na ducha, bo duch bywa mdły". "Natomiast pamiętając o tym, że intencje ministra były, jak rozumiem, jak najlepsze - nie należy też wyciągać zbyt dalekoidących czy surowych wniosków" - ocenił.
"Natomiast oczywistym jest, że prawnicy różnią się tu, co do kwestii naruszenia bądź nienaruszenia pewnych przepisów. I to pewnie powinno podlegać jakiemuś ostatecznemu wyjaśnieniu, czy interpretacji" - zaznaczył polityk PO.
Resort sprawiedliwości w czwartkowym komunikacie zaznaczył, że "działania ministra sprawiedliwości w postaci żądania z sądów akt spraw dotyczących pana Marcina P. zostały podjęte w oparciu o obowiązujące przepisy prawa i brak jest obiektywnych podstaw do kwestionowania uprawnień ministra sprawiedliwości w powyższym zakresie".
Natomiast sam Gowin odnosząc się do zarzutów, że złamał ustawę o ustroju sądów powszechnych żądając przekazania z sądu akt spraw dotyczących Marcina P., stwierdził w czwartek m.in.: "Mam w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch i ważne jest to, że Polacy mają prawo żyć w państwie, gdzie wymiar sprawiedliwości stoi na straży interesów obywateli, a nie na straży interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych".
Odnosząc się do tej wypowiedzi ministra sprawiedliwości, Graś powiedział w piątek, że "nie do końca się pod nią podpisuje". "Minister Gowin użył trochę w emocjach takiego mocnego i ostrego języka. Minister sprawiedliwości musi zważać i na literę i na ducha prawa. Rozumiem emocje, nie pochwalam tego typu słów" - zaznaczył.
Rzecznik rządu nie wykluczył, że przy okazji najbliższego posiedzenia rządu może dojść na ten temat do rozmowy premiera Donalda Tuska i Gowina.