Wyrok akceptujący odsprzedaż programów ściągniętych z sieci wywołał dyskusję, czy tak samo legalny byłby handel na rynku wtórnym plikami z muzyką, filmami czy książkami.
Chodzi o przełomowe orzeczenie, w którym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przesądził, że osoba, która kupiła w internecie program komputerowy (a mówiąc precyzyjniej – licencję na jego używanie), ma
prawo do dalszej odsprzedaży. Dotychczas panował pogląd, że dotyczy to wyłącznie egzemplarzy, a za takie uznawano tylko pliki sprzedawane na nośnikach fizycznych (np. płytach CD czy DVD).
Wyrok pociąga za sobą olbrzymie konsekwencje nie tylko dla branży informatycznej. Program komputerowy to przecież utwór taki jak
książka, muzyka czy film.
Czy oznacza to, że można kupić e-booka, przeczytać i odsprzedać dalej tak samo jak papierową książkę? Albo ściągnąć z sieci film, obejrzeć i odsprzedać? Zdania
prawników są podzielone.
10 mln zł szacunkowa wartość rynku e-booków w Polsce w 2011 r.
– Oczywiście trudno przesądzać, jakie będzie orzecznictwo trybunału, gdyż jest to pierwszy wyrok, w którym oderwano kopię utworu od nośnika materialnego. Niemniej jednak, idąc tokiem rozumowania składu orzekającego, należałoby uznać, że zasada ta dotyczy wszystkich utworów, a więc chociażby plików mp3 czy e-booków. – mówi dr Paweł Marcisz, adwokat w kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy.
Wyjaśnia, że oznaczałoby to, że sprzedawca nie ma
prawa zabraniać ich dalszej odsprzedaży. Takie postanowienie licencyjne byłoby pozbawione mocy prawnej.
Inaczej uważa prof. Elżbieta Traple, adwokat w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
– Wyrok, co podkreślono w jego uzasadnieniu, dotyczy wyłącznie programów komputerowych, dlatego nie można go odnosić do innych utworów.
0,33 proc. książek sprzedanych w ubiegłym roku stanowiły e-booki
W dzisiejszym stanie prawnym sprzedawca plików z muzyką czy filmami ma więc prawo zabronić ich dalszej odsprzedaży. O wyczerpaniu się tego prawa można mówić tylko przy materialnych egzemplarzach, takich jakich płyty CD czy DVD – tłumaczy.
Rynkowe tendencje
Profesor Traple przyznaje jednak, że orzeczenie wprowadza spory wyłom w dotychczasowym podejściu do kopii utworów, które istnieją jedynie w formie cyfrowej.
– Pod względem ekonomicznym nie ma różnicy między odsprzedażą papierowego egzemplarza książki a odsprzedażą e-booka. Nie wykluczam więc, że doktryna będzie ewoluowała także w stosunku do utworów innych niż programy komputerowe – mówi nasza rozmówczyni.
Dodaje, że powinna temu towarzyszyć dyskusja, jak zagwarantować uprawnionym, by utwory w postaci cyfrowej nie były zwielokrotniane, oraz jak zrekompensować im ewentualne straty z tego tytułu.
13,5 proc. rynku sprzedaży książek w USA zajmują e-booki
Co na to sprzedawcy elektronicznych książek? Łukasz Gołębiewski z Polskiej Izby Książki uważa, że w Polsce problem ten ma na razie drugorzędne znaczenie.
Piracki obrót ebookami przewyższa legalny co najmniej stukrotnie. W tej sytuacji ewentualny handel e-bookami na rynku wtórnym byłby niezbyt odczuwalny dla branży.
– W przyszłości, gdy rynek okrzepnie, odsprzedaż e-booków powinna być dopuszczalna. Wcześniej jednak trzeba znaleźć sposób na to, by pliki nie były wielokrotnie kopiowane i by rzeczywiście je kupowano, a nie ściągano za darmo – dodaje Łukasz Gołębiewski.
Kopia może być jedna
Handel używanymi plikami można by uznać za dopuszczalny tylko pod jednym warunkiem – dana kopia musi znajdować się wyłącznie u jednej osoby.
Innymi słowy odsprzedający plik mp3 musiałby go wykasować ze swoich urządzeń (odtwarzacza, komputera, smartfona itd.) i pozbyć się nośników (jeśli je na nie skopiował).
I tu właśnie firmy sprzedające utwory w sieci widzą największe zagrożenie. Skąd mieć gwarancję, że odsprzedany plik został rzeczywiście wykasowany? Z drugiej strony tego samego argumentu można użyć przy handlu używanymi książkami czy płytami z muzyką. Książki można przecież skserować lub zeskanować, a płyty przegrać.
Producenci widzą rozwiązanie w stosowaniu coraz lepszych zabezpieczeń przed kopiowaniem plików. Z tym jednak też może być problem.
– Interpretacja uznająca handel plikami na rynku wtórnym za zgodny z prawem oznaczałaby, że pierwotny sprzedawca nie może utrudniać dalszej odsprzedaży. Nawet gdyby uznać, że ma prawo stosować zabezpieczenia uniemożliwiające kopiowanie plików, to w przypadku dalszej odsprzedaży musiałby gwarantować ich odblokowanie – ocenia dr Paweł Marcisz.