Brak zgody wśród państw członkowskich Wspólnoty sprawił, że reforma Trybunału Sprawiedliwości UE wejdzie w okrojonej formie.
Coraz większa liczba spraw przed TSUE i zbyt mała liczba sędziów powodują wydłużanie się spraw. Po ratyfikowaniu przez UE europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka trybunał może być pozywany za naruszenie zasady rozstrzygnięcia sprawy w rozsądnym czasie.
Unia postanowiła przystąpić do konwencji z dwóch powodów. Na mocy traktatu z Maastricht (1992) zostało ustanowione pojęcie obywatelstwa UE, któremu powinny przysługiwać te same prawa, jakie wynikają z ratyfikacji konwencji przez poszczególne państwa Wspólnoty. W 2007 r. w ramach traktatu z Lizbony Karta praw podstawowych uzyskała moc prawną. Na przełomie lat 2010 i 2011 Unia rozpoczęła negocjacje z Radą Europy nad przystąpieniem do konwencji o ochronie praw człowieka. Teraz okazuje się, że przyjęcie konwencji jest związane z ryzykiem. Unia będzie musiała rozliczyć się z zawartej w niej zasady rozpatrywania pozwów przed TSUE „w rozsądnym czasie”. Za łamanie tej reguły może zostać pozwana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Sam TSUE krytykuje obecny statut instytucji. Zdaniem sędziów jest on nieadekwatny do rosnącej liczby spraw, jakimi się zajmuje trybunał. Rosnąca liczba wnoszonych spraw powoduje (w 2009 r. wniesiono 562 sprawy, w 2010 – 631, 2011 – 722), że wyroki zapadają po wielu miesiącach. Średnio sprawa przed TS trwa 17 miesięcy. Dla porównania w Polsce krytykowanej za przedłużające się procesy średnio trwają one 19 miesięcy (cywilne).
W liście z marca 2011 r. prezes TSUE Wassilios Skuris apelował do Komisji Europejskiej, Parlamentu i Rady o zwiększenie o 12 liczby sędziów. Dziś jest ich 27 w TS, po jednym z każdego kraju. KE już kilka miesięcy temu zgodziła się na postulaty i skierowała sprawę do Rady. Tu jednak utknęły, bo kraje członkowskie nie były w stanie ustalić, w jaki sposób mianowano by dodatkowych sędziów, tak by żadne z państw nie czuło się pokrzywdzone.
W efekcie uzgodnione zmiany dotyczą składu Wielkiej Izby Trybunału Sprawiedliwości (wraz z wynikającym z tego dostosowaniem przepisów dotyczących kworum w Wielkiej Izbie i w pełnym składzie), utworzenia biura wiceprezesa Trybunału Sprawiedliwości i Sądu (miałby on uczestniczyć w każdej sprawie przypisanej do Wielkiej Izby tak jak przewodniczący). Osobny wniosek dotyczy wyznaczania sędziów tymczasowych do Sądu ds. Służby Publicznej, którzy zastępowaliby innych nominowanych, przebywających na dłuższym niż trzy miesiące urlopie. Te zmiany wejdą w życie we wrześniu.
Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej często prowadzą do szerokiej interpretacji prawa UE, wywołując emocjonalne reakcje władz narodowych. Już w 1963 r. w sprawie dotyczącej nałożenia ceł przez władze Holandii na towary sprowadzone z Niemiec sędziowie z Luksemburga wprowadzili zasadę nadrzędnej roli prawa europejskiego nad prawem krajowym. Z kolei w 1979 r. w sprawie dotyczącej likieru Cassis de Dijon orzekli, że towar legalnie sprzedawany w jednym kraju Wspólnoty nie może być zakazany w żadnym innym. Prezydent Niemiec Roman Herzog uznał w połowie lat 90., że trybunał wykracza poza swojej kompetencje i łamie tradycję zachodniego orzecznictwa. Nie zmieniło to jednak pozycji luksemburskich sędziów.

17 miesięcy średnio trwa proces przed Trybunałem Sprawiedliwości

722 sprawy wniesiono do Trybunału Sprawiedliwości w 2011 r.

61 tylu jest sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE (Sąd ds. Służby Publicznej – 7, Trybunał Sprawiedliwości – 27, Sąd – 27)