Zakaz klubowy miał umożliwić walkę z chuliganami stadionowymi. Kluby zaczęły go nadużywać i nakładać na kibiców nawet za błahe przewinienia.
W jaki sposób można ukarać niesfornego kibica - różnice w zakazach
/
DGP
Złapałeś piłkę na stadionie, która wpadła w trybuny? Lepiej ją oddaj – inaczej możesz pożegnać się z oglądaniem na żywo zmagań swojej ulubionej drużyny. Nawet bowiem za taką błahostkę, jak niezwrócenie piłki, klub może wydać kibicowi zakaz wstępu na trybuny. A od takiej decyzji nie można odwołać się do
sądu.
Prawnicy alarmują: ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych, która reguluje te kwestie, jest niezgodna z prawem i łamie obywatelskie
prawo do sądu.
O tym, jak surowy potrafi być klub działający w oparciu o jej zapisy, przekonał się kibic Legii, który znalazł się w opisanej powyżej sytuacji. Jego radość ze zdobytego przypadkowo trofeum w postaci piłki szybko zniknęła, gdy okazało się, że będzie musiał za nie zapłacić zakazem wstępu na stadion. I taki zakaz zostałby wydany, gdyby kibic nie uiścił na konto klubu kwoty 429 zł. Na tyle bowiem klub wycenił złapaną przez niego piłkę.
Zakaz bez prawa odwołania do sądu
Nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (Dz.U. z 2011 r. nr 217, poz. 1280), która weszła w życie 13 stycznia 2012 r., miała zapewnić „otoczenie prawne do sprawnego zapewnienia bezpieczeństwa podczas imprez masowych (...) jak również warunków do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego podczas Turnieju Finałowego Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012”. Tak uzasadniał potrzebę jej uchwalenia ustawodawca.
– Doceniając intencję ustawodawcy, należy jednak poczynić kilka krytycznych uwag do wprowadzonych rozwiązań. Po pierwsze należy zastanowić się nad usunięciem
przepisów pozwalających klubom nałożyć tzw. zakaz klubowy – wskazuje dr Marcin Warchoł z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Z założenia karani nim mieli być stadionowi chuligani za bójki, dewastacje czy odpalanie rac. W praktyce nakładane są one za zbyt błache przewinienia.
Osoba, która dostanie zakaz, nie może uczestniczyć w kolejnych imprezach masowych przeprowadzanych przez organizatora meczu piłki nożnej, a także w kolejnych imprezach przeprowadzanych z udziałem drużyny organizatora rozgrywanych poza siedzibą organizatora. Zgodnie z art. 14 ust. 4 ustawy od zastosowania przez klub zakazu klubowego osobie ukaranej służy prawo do złożenia odwołania do właściwego podmiotu prowadzącego rozgrywki.
– Tylko
sądy powinny móc nakładać zakazy stadionowe. Tymczasem ta regulacja nie przewiduje nawet odwołania do sądu, lecz jedynie do ekstraklasy jako organizatora rozgrywek. W związku z powyższym dochodzi tu do naruszenia artykułów konstytucji – wskazuje Marcin Warchoł.
W szczególności jego zdaniem zakazy klubowe mogą naruszać art. 77 ust. 1 w zw. z art. 45 ust. 1 konstytucji, które mówią o prawie do
sądu.
– Od zakazów klubowych powinna być możliwość odwołania – stwierdza karnista prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Niepotrzebny dualizm zakazów
Ponadto prawnicy wskazują na jeszcze jeden problem. Otóż obecnie istnieją obok siebie dwie instytucje pozwalające nie wpuszczać niesfornych kibiców na rozgrywki – zakaz stadionowy, który orzec może jedynie sąd, oraz właśnie zakaz klubowy nakładany przez organizatora.
Zdaniem Mariana Filara należałoby zastanowić się nad likwidacją tego rozdwojenia. Podkreśla jednak, że jakieś sankcje wobec kibiców muszą być.
– Nieszczęście polega na tym, że musimy pogodzić prawa człowieka ze stanem wyższej konieczności. Sytuacje nagłe i niebezpieczne wymagają nagłych i dramatycznych rozwiązań. Wiele z tych rozwiązań jest sprzecznych z akademickimi standardami, ale musimy znaleźć jakieś wyjście. Cudów nie ma – rozkłada ręce.
Bezskargowe zatrzymanie stadionowe
Wątpliwości budzi również konstrukcja zatrzymania stadionowego, od którego nie służy zażalenie do sądu.
Oznacza to, że każda osoba zatrzymana na stadionie nie może domagać się zbadania przez sąd zasadności, legalności czy prawidłowości wykonanego zatrzymania.
– To jest ewidentne pozbawienie prawa do sądu. Każda inna osoba zatrzymana nie w związku z imprezą masową, na podstawie art. 246 kodeksu karnego może złożyć zażalenie do sądu na to zatrzymanie. W przypadku osoby ujętej na stadionie takiej możliwości po prostu nie ma – podaje dr Warchoł.
Z taką konstrukcją przepisów nie zgadza się także Marian Filar.
– Nikogo nie można pozbawiać praw do złożenia zażalenia na zastosowanie wobec niego środków przymusu. Nie oznacza to, że w sytuacjach nagłych nie powinno być możliwe stosowanie doraźnych rozwiązań ograniczających czyjeś prawa i swobody. Nie możemy być bezradni – dodaje prof. Filar.
Rozprawa odmiejscowiona
Znowelizowana ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych oraz kodeks postępowania karnego przewidują, że osoba zatrzymana na stadionie za popełnienie przestępstwa nie będzie musiała być doprowadzona do sądu na rozprawę.
Sądzona ma być właśnie na stadionie, a jej kontakt z sędzią, który byłby w tym czasie w sądzie odbywać się ma za pomocą kamer. Nie wiadomo jednak, gdzie w tym czasie miałby znajdować się jej obrońca.
– Dobre pytanie. Trudno sobie wyobrazić, żeby nie znajdował się przy oskarżonym. Nie będą jednak dyżurować na stadionach, bo nie mają biletów, a tych chyba im nikt nie da – mówi Ziemisław Gintowt, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
Adwokaci będą musieli więc na ten stadion dojechać. Rozprawy stadionowe niczego więc nie usprawnią i nie przyspieszą.
Abstrahując od racjonalnych przesłanek dotyczących przyspieszenia postępowania, w ocenie prawników rozprawy odmiejscowione stanowią niedopuszczalne naruszenie praw i wolności obywatelskich.
Zakaz wystawiono za transparent z napisem: "Wolność słowa art. 54"
– Nawet w sądach kapturowych z lat 50., gdzie sądzono w celach, czyli w tym tzw. „kiblowym” wymiarze sprawiedliwości, sędzia jednak przychodził. Dlatego uważam, że rozprawa w trybie wideokonferencji jest naruszeniem podstawowej gwarancji procesowej bezpośredniości – uważa Ziemisław Gintowt.
Adwokat zwraca uwagę na wiele problemów uniemożliwiających rzetelne i sprawiedliwe przeprowadzenie rozprawy: u kogo będą akta sprawy?
Jak okazać sędziemu lub oskarżonemu dowody czy dokumenty? Jak ocenić szczerość relacji tylko na podstawie przekazu kamer, nie biorąc pod uwagę np. ewentualnej reakcji na otoczenie, którego sędzia nie będzie widział?
– Mam nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek i przepis pozostanie martwy – puentuje mec. Gintowt.