Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów alarmuje, że nowela ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach ograniczy konkurencję wśród firm odbierających odpady. Dotychczas firmy podpisywały umowy na odbiór śmieci z mieszkańcami, teraz firmę śmieciową wybierze gmina. Czy te obawy są słuszne? Odpowiada dr Marek Goleń.
Dr Marek Goleń, Katedra Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego SGH
To jest po prostu zmiana rodzaju konkurencji. Istotna, bo wymusi konsolidację małych firm w duże, ale wydaje mi się, że UOKiK nadużywa pozycji do ochrony przedsiębiorców, zamiast skoncentrować się na ochronie konsumentów.
Ewentualne monopole przewozowe są demonizowane. Większym są regionalne instalacje do przetwarzania odpadów komunalnych. Ustawa tworzy zwarte struktury terytorialne w postaci regionów zagospodarowania odpadami. Przez ich granicę nie można przewozić trzech kategorii odpadów: zmieszanych, zielonych oraz pozostałości z sortowania odpadów przeznaczonych do składowania. Trzeba je zawieźć do regionalnej instalacji przetwarzania na danym obszarze. I to będą prawdziwe wyzwania dla UOKiK. Jeśli takie molochy w postaci regionalnych instalacji będą dominować w gospodarce odpadami, to rzeczywiście spowoduje to wzrost kosztów wynikający nie tylko z praktyk monopolistycznych, lecz także z droższego transportu.
Jednak UOKiK przekonuje, że w gminach, w których wprowadzono nowe rozwiązania, koszty gospodarowania odpadami wzrosły i samorządy do odbioru śmieci dopłacają.
Zgadzam się, że koszty będą większe, ale to dlatego, że też śmieci w systemie będzie więcej. Gminy, które przejęły na siebie gospodarowanie odpadami, notują kilkudziesięcioprocentowy wzrost odbieranych odpadów. Samorządy starają się dopłacać, by nie nakładać zbyt wysokich opłat na mieszkańców. Niestety, ludzie w kraju nie bardzo chcą płacić za wytwarzanie odpadów.
Według UOKiK mimo że w większości europejskich krajów występuje podobny model, nie oznacza to usprawnienia gospodarki odpadami.
W Polsce wytwarza się oficjalnie 316 kg odpadów rocznie w przeliczeniu na jednego mieszkańca, i jest to najniższy wskaźnik w Europie. Średnio Europejczyk wytwarza 512 kg rocznie, a Duńczycy nawet 800. To pokazuje, że u nas te odpady gdzieś „giną”. I to jest najważniejszy czynnik. Efektywność kosztowa nie może być celem w momencie, gdy chcemy osiągnąć cele środowiskowe.