W zasadzie winę za bałagan panujący w rejestrze klauzul niedozwolonych zrzucić można by na Sąd Najwyższy. 13 lipca 2006 roku uznał on, że nawet jeżeli konkretna klauzula (zapis, którego stosowanie w umowach i regulaminach jest zabronione) już znalazła się w oficjalnym rejestrze prowadzonym przez UOKiK, to nadal można dopisywać do niego klauzule, których znaczenie jest de facto takie samo, ale mają inną treść. Innymi słowy w rejestrze może figurować wiele zapisów dotyczących jednego problemu.
W zasadzie winę za bałagan panujący w rejestrze klauzul niedozwolonych zrzucić można by na Sąd Najwyższy. 13 lipca 2006 roku uznał on, że nawet jeżeli konkretna klauzula (zapis, którego stosowanie w umowach i regulaminach jest zabronione) już znalazła się w oficjalnym rejestrze prowadzonym przez UOKiK, to nadal można dopisywać do niego klauzule, których znaczenie jest de facto takie samo, ale mają inną treść. Innymi słowy w rejestrze może figurować wiele zapisów dotyczących jednego problemu.
Takie rozumowanie doprowadziło do tego, że w ciągu trzech lat liczba niedozwolonych klauzul wzrosła z około 1,4 tys. do ponad 2,7 tys. Ciągną się przez 676 stron w pliku PDF.
Bez sztabu prawników przedsiębiorcom trudno się zorientować w bieżących wpisach i kontrolować, jakie nowe klauzule się w nim pojawiają. – Rejestr na pewno w znaczący sposób przyczynił się do wzrostu poziomu ochrony interesów konsumentów. Ale teraz dla niektórych stał się utrapieniem – ocenia prawnik Krzysztof Lehmann, autor bloga Prawo Nowych Technologii.
Największym problemem firm nie jest nawet to, że nie są w stanie rzetelnie przygotować umów czy regulaminów bez pomocy prawników. Gorzej, że gdy w ich dokumentach pojawiają się zakazane klauzule, narażone są na poważny atak. I to nie ze strony klientów czy UOKiK, lecz licznych organizacji, stowarzyszeń i kancelarii mających chronić konsumentów. Stowarzyszanie Lexus, SNROPK czy tarnowska kancelaria Tomasza Bilskiego straszą przedsiębiorców skierowaniem spraw do sądu. Jednocześnie proponują zawarcie ugody – firma usuwa klauzule i za każdą z nich płaci organizacji po minimum 360 zł kary.
– Część organizacji konsumenckich zaczęła traktować taką działalność jak dobry biznes. To godzi w funkcjonowanie rejestru i sam urząd – przyznaje Monika Stec, dyrektor departamentu polityki konsumenckiej UOKiK. Dodaje, że to głównie te podmioty inicjują sprawy przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A ich efektem są nowe wpisy do rejestru klauzul abuzywnych.
Sam UOKiK doszedł już do wniosku, że pora uprościć system. Wspólnie z resortem sprawiedliwości pracuje nad nową procedurą rejestracji klauzul. Wprowadzona byłaby jednak dopiero w 2013 roku. – Rozważamy wprowadzenie krótkiego wyjaśnienia do wyroku, z którego jasno wynikałoby, jaka praktyka jest zakazana. Kolejne propozycje to wprowadzenie klasyfikacji klauzul niedozwolonych w oparciu o kryteria, które ułatwiłyby posługiwanie się rejestrem, np. podział na branże czy wypracowanie procedury wykreślania z rejestru tych postanowień, które się zdezaktualizowały – opowiada Stec. Przygotowywana jest jeszcze jedna, bardziej kontrowersyjna zmiana – wprowadzenie opłat od wniosku o umieszczenie nowej klauzuli w rejestrze.
DGP radzi
Aby uniknąć oskarżenia o stosowanie klauzul niedozwolonych, przedsiębiorcy mogą zlecić opracowanie umowy czy regulaminu prawnikowi. Jeżeli ich na to nie stać, mogą spróbować przesłać zapytanie na temat projektu umowy do UOKiK.
Jeśli firma otrzymała np. od stowarzyszenia konsumenckiego pismo przedprocesowe, w którym zarzuca się jej stosowanie klauzul abuzywnych, powinna najpierw zweryfikować i skonsultować z prawnikami, czy zarzuty są zasadne, oraz sprawdzić, na jakiej podstawie stowarzyszenie domaga się pieniędzy (generalnie stowarzyszenia nie są podmiotem uprawnionym do pobierania pieniędzy). Jeśli klauzula umowna faktycznie jest niedozwolona, należy niezwłocznie ją usunąć.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama