Tego dnia spotkał się on z przebywającą w Warszawie unijną komisarz ds. sprawiedliwości i równości Viviane Reding. Wzięli oni też udział w zorganizowanej w ramach polskiej prezydencji międzynarodowej konferencji naukowej pt. "Europejskie Prawo kontraktowe - znoszenie barier rynku wewnętrznego dla wzrostu".
Reding chwaliła polską prezydencję i jej projekty. Według jej oceny polski premier i inni politycy w ramach prezydencji we właściwy sposób prowadzili w Radzie UE rozmowy o rozwiązywaniu problemów trapiących Unię Europejską.
Dokończenie budowy jednolitego rynku wewnętrznego, tak aby można było w pełni wykorzystać jego potencjał, to jeden z priorytetów polskiej prezydencji. Stąd autorski, polski projekt unijnego rozporządzenia ws. europejskiego prawa umów, który ma znieść bariery uniemożliwiające przeprowadzanie transakcji transgranicznych on-line.
Byłby to kompleksowy zestaw obowiązków i uprawnień, na zasadzie których w UE dokonywano by sprzedaży przez internet. Gdyby uzgodniono cały zestaw praw i obowiązków stron, zaowocowałoby to umieszczeniem na stronach internetowych sprzedawców "niebieskiego guzika". Jego kliknięcie oznaczałoby, że transakcja odbywa się na zasadach określonych w europejskim rozporządzeniu, a nie według prawa krajowego. Polską inicjatywę już teraz określa się mianem "prawa niebieskiego guzika". Rozporządzenie nie zastępowałoby prawa krajowego, a byłoby opcją do wyboru, dostępną w krajach UE.
"Niektóre państwa, np. Czechy czy Niemcy i Francja, modyfikują swoje ostrożne stanowiska"
Kwiatkowski i Reding przypomnieli, że badań Komisji Europejskiej wynika, iż 60 procent transgranicznych internetowych transakcji nie dochodzi do skutku właśnie ze względu na konieczność zastosowania obcego prawa np. w przypadku sporu wynikającego z reklamacji czy zwrotu.
Osobny problem to, że małego lub średniego przedsiębiorcy z jednego kraju UE po prostu nie stać na to, by poznał prawo i zasady handlu w 26 innych krajach - zauważa komisarz Reding. I ona, i Kwiatkowski podkreślali w czwartek, że projekt unijnego rozporządzenia może być dobrym sposobem pobudzenia europejskiego rynku wewnętrznego w warunkach ogarniającego go kryzysu.
Jak pisały wcześniej media, ta inicjatywa - uznawana za ogólnie słuszną, bo może poszerzyć rynek i obniżyć koszty - napotyka jednak na przeszkody, bo niektóre państwa członkowskie mają obiekcje przed usuwaniem z obiegu własnego ustawodawstwa. "Niektóre państwa, np. Czechy czy Niemcy i Francja, modyfikują swoje ostrożne stanowiska" - powiedział Kwiatkowski.
Reding pytana o perspektywę czasową uchwalenia rozporządzenia o "niebieskim guziku" przyznała, że jest to trudny i ambitny projekt, praca nad którym nie może się rozpocząć i zakończyć w ramach jednej, półrocznej prezydencji. Przypomniała, że prace nad przepisami europejskimi o tłumaczach sądowych trwały 9 miesięcy - i był to rekord.
Kwiatkowski, który podkreślił, że o tym i innych polskich projektach rozmawia z Duńczykami i Cypryjczykami (to dwa kraje UE sprawujące prezydencję w 2012 r. - PAP); wyraził przekonanie, że jest szansa na zakończenie prac za rok, jeszcze w 2012 r.