W tegorocznym spisie, który potrwa do 30 czerwca, dane są pozyskiwane na cztery sposoby: poprzez rejestry administracyjne, internet, wywiady telefoniczne oraz tradycyjne wywiady, przeprowadzane w domach mieszkańców przez rachmistrzów.
Dygaszewicz powiedział, że w przypadku badania reprezentacyjnego na formularzu rozszerzonym, z wylosowanych 20 proc. (czyli około 2,7 mln mieszkań), do spisania pozostało 500 tys. Zaapelował o to, aby korzystać z możliwości spisywania się przez internet. Daje to zarazem możliwość zweryfikowania danych zebranych wcześniej m.in. z rejestrów administracyjnych.
"Logując się do systemu na formularzu elektronicznym, można te dane obejrzeć, zweryfikować, zaktualizować i poprawić" - powiedział Dygaszewicz.
Jak poinformowali przedstawiciele GUS, na godz. 9 rano w poniedziałek spisu przez internet dokonało około 9 proc. społeczeństwa, czyli 3,5 mln osób. Dygaszewicz przyznał, że jest szansa, aby odsetek ten sięgnął europejskiej średniej.
"Mamy jeszcze dziesięć dni i byłoby bardzo dobrze, gdyby osiągnąć 15 proc. Wtedy można by było powiedzieć, że mamy do czynienia ze społeczeństwem informacyjnym" - stwierdził. Dodał, że poziom 15 proc. osiągają m.in. Szwajcaria, Hiszpania czy Anglia.
Tegoroczny spis powszechny jest podzielony na kilka etapów. Od 1 kwietnia wszyscy mogą korzystać z tzw. samospisu internetowego, który potrwa do 16 czerwca. W kolejnym etapie, od 8 kwietnia do 30 czerwca, spis przeprowadzają telefonicznie ankieterzy. W tym samym okresie bezpośrednie wywiady prowadzą rachmistrzowie spisowi. Są oni wyposażeni w elektroniczne terminale, za pomocą których wypełniają formularze. Dzięki zastosowaniu tych technologii GUS podczas spisu prawie zrezygnuje z papieru.
Według Dygaszewicza, nowe metody i technologie pozyskiwania danych pozwalają szybko uzyskać wyniki. "Nasi metodolodzy bardziej się przyglądają wynikom - robią podwójne, potrójne sprawdzanie. Myślę, że na jesieni wyniki będą gotowe - powiedział PAP Dygaszewicz.