Szef rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych odniósł się w ten sposób raportu Naczelnej Rady Adwokackiej na temat skali inwigilacji i retencji (przechowywania) danych telekomunikacyjnych. Wynika z niego, że Polak jest najbardziej inwigilowanym obywatelem UE. Problem ten ma być tematem sobotniej konferencji naukowej "Retencja danych: troska o bezpieczeństwo czy inwigilacja obywateli?". W raporcie NRA postuluje pilną zmianę prawa dotyczącego przechowywania danych telekomunikacyjnych, m.in. bilingów.
Minister w piśmie skierowanym do prezesa Rady Andrzeja Zwary poinformował, że problem ten został zauważony przez premiera Donalda Tuska "już kilka miesięcy temu". Szef rządu - napisał Cichocki - polecił "podjęcie konkretnych działań, mających na celu ograniczenie możliwości dostępu do tych danych i zwiększenie kontroli nad organami państwa", które mogą o takie dane występować.
Jak dodał, w ramach Kolegium do Spraw Służb Specjalnych powołany został zespół roboczy, którego zadaniem jest wypracowanie stanowiska dotyczącego zakresu zmian legislacyjnych dotyczących pozyskiwania informacji objętych tajemnicą telekomunikacyjną oraz przygotowanie konkretnych propozycji.
Według Cichockiego w raporcie NRA doszło do pomieszania dwóch pojęć "kontroli operacyjnej" i "retencji danych"
"W ramach pracy tego zespołu zgromadzono i przeanalizowano opinie dotyczące możliwej nowelizacji przepisów oraz informacje na temat rozwiązań zagranicznych. Wstępna propozycja dotycząca kierunku prac legislacyjnych zostanie przedstawiona na najbliższym posiedzeniu Kolegium do Spraw Służb Specjalnych w dniu 24 maja br., a wnioski dotyczące zakresu nowelizacji obowiązujących przepisów, zostaną przedstawione opinii publicznej w drugiej połowie czerwca" - poinformował.
Nawiązał też do omówionego w raporcie listu skierowanego do premiera przez rzecznika praw obywatelskich. Jak zaznaczył, nie wspomniano w nim, że RPO została przekazana odpowiedź na to pismo.
Cichocki zapewnił, że "premier podziela troskę o zapewnienie pełnej zgodności przepisów prawa regulujących zasady dostępu uprawnionych organów do danych telekomunikacyjnych z konstytucją oraz z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności".
"W szczególności uznaje słuszność postulatu ograniczenia możliwości uzyskiwania przez uprawnione podmioty danych telekomunikacyjnych wyłącznie do realizacja zadań precyzyjnie określonych w przepisach o randze ustawy, a także wprowadzenia zasady usuwania zgromadzonych danych telekomunikacyjnych, nie mających znaczenia dla prowadzonych postępowań i stworzenia mechanizmów kontroli nad przetwarzaniem - w uprawnionych służbach - danych stanowiących tajemnicę telekomunikacyjną" - podkreślił Cichocki.
NRA nie jest pierwszą instytucją w Polsce, która krytykuje przepisy retencyjne
Według niego w raporcie NRA doszło do pomieszania dwóch pojęć "kontroli operacyjnej" i "retencji danych". Wyjaśnił, że "kontrola operacyjna" dotyczy wglądu uprawnionych organów w treść korespondencji lub rozmów telefonicznych, a retencja dotyczy jedynie danych o połączeniach telekomunikacyjnych, a nie o ich treści.
"Widoczne w raporcie pomieszanie obu tych pojęć może pogłębiać fałszywe wrażenie, jakoby Polska była krajem totalnej inwigilacji, tym bardziej, że doniesienia prasowe dotyczące tego tematu zawierają szereg innych przeinaczeń, np. utożsamienie danych telekomunikacyjnych z bilingami (podczas gdy w większości przypadków chodzi tylko o dane wskazujące, kto telefonował) albo utożsamienie uprawnionych organów ze służbami specjalnymi (podczas gdy duża część zapytań o dane telekomunikacyjne pochodzi od sądów i prokuratur, a służby specjalne kierują do operatorów niespełna 30 proc. tych zapytań)" - zaznaczył minister.
Według raportu NRA Polska wdrożyła unijną dyrektywę retencyjną w sposób bardzo restrykcyjny. Wybraliśmy najdłuższy możliwy okres przechowywania danych; w naszym kraju są to dwa lata, w większości krajów UE - pół roku. Niepokój Rady budzi również fakt, że gromadzenie danych dotyczy wszystkich, nawet zobowiązanych do przestrzegania tajemnicy zawodowej: lekarzy, adwokatów, radców prawnych, notariuszy czy dziennikarzy.
Ponadto w Polsce katalog spraw, w których można sięgać po dane, jest otwarty. NRA zwraca uwagę, że nie jest to praktykowane w innych krajach, a celem dyrektywy było ściganie najpoważniejszych przestępstw; wprowadzono ją w 2006 r. po zamachach terrorystycznych w Madrycie w 2004 r. i Londynie w 2005 r.
Z raportu wynika też, że Polska zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby wniosków składanych do firm telekomunikacyjnych o dane klientów. Według Komisji Europejskiej w 2010 r. zanotowano 1,3 mln zapytań dot. danych abonentów, wykazów połączeń (bilingów) oraz informacji o lokalizacji telefonów komórkowych, czyli również ich użytkowników.
NRA nie jest pierwszą instytucją w Polsce, która krytykuje przepisy retencyjne. Podobne zdanie wyrażał Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, a także rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Ta ostatnia w styczniu wystąpiła do premiera o podjęcie działań w celu zmiany zasad dostępu do bilingów obywateli przez służby specjalne i "dostosowanie go standardów konstytucyjnych". W odpowiedzi, jakiej w imieniu szefa rządu udzielił sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki, częściowo uwzględniono uwagi RPO. Premier powołał też w ramach Kolegium zespół roboczy. W marcu Cichocki informował, że zapewne po wakacjach zespół przedstawi propozycje zmian prawa.