Projekt ustawy reprywatyzacyjnej jest gotowy, ale ustawa ta nie wejdzie w życie w najbliższym czasie, bo Polski na to nie stać – mówi rzecznik rządu Paweł Graś. Prezydent Bronisław Komorowski zadeklarował wcześniej, że nie zawetowałby takiej ustawy.
Zdaniem Grasia wprowadzenie w życie ustawy reprywatyzacyjnej oznaczałoby obciążenie budżetu i długu publicznego kwotą około 20 mld zł. Według niego w najbliższych dwóch latach jest to absolutnie niemożliwe.
Brak reprywatyzacji stał się powodem niedawnego ataku na Polskę ze strony Menachema Rosensafta, radcy generalnego Światowego Kongresu Żydów. Wezwał on nawet do bojkotu Polski, dopóki nasz kraj nie zwróci mienia zagarniętego ofiarom Holocaustu.
Choć większość organizacji żydowskich go nie poparła, to jednak uważała, że problem należy rozwiązać.
– Mam pretensje do państwa polskiego, że jako jedyne w Europie nie uchwaliło ustawy reprywatyzacyjnej – mówi Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie.
Także część ekspertów uważa, że odkładając tę kwestię, nasz kraj psuje sobie wizerunek. – Nie doceniamy, jak wielkie znaczenie ma to dla opinii zagranicznej w USA i innych krajach Zachodu – mówi amerykanista i politolog dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
Jego zdaniem najważniejsza nie jest wysokość odszkodowań czy szybki czas ich wypłaty, ale oddanie sprawiedliwości.
Ustawa reprywatyzacyjna została już raz uchwalona przez Sejm, w czasie gdy premierem był Jerzy Buzek (1997 – 2001), jednak wówczas zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wróciła do niej obecna koalicja. Projekt został przygotowany w Ministerstwie Skarbu w 2008 r., jednak prace legislacyjne nad nim zostały wstrzymane z powodów finansowych.
mast