Istnieje ryzyko, że nieznana dziś wartość składki OC syndyków może przekroczyć wartość uzyskanego przez nich wynagrodzenia.
Syndyk, nadzorca sądowy albo zarządca podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu OC za szkody wyrządzone przy wykonywaniu czynności osobiście lub przez pełnomocnika. Obowiązujące od jutra zmienione rozporządzenie ministra finansów określa zakres tego ubezpieczenia oraz tzw. minimalną sumę gwarancyjną.
Według kolejnych jego wersji wymagana minimalna suma gwarancyjna to 10 000 euro i ma ona rosnąć nawet do 5 proc. masy (bez górnego ograniczenia) albo do 1 miliona euro - zależnie od wartości masy upadłości.
Firmy ubezpieczeniowe nie dysponują odpowiednim produktem, nie istnieją też oceny ryzyka i w związku z tym żadna z tych firm nie jest obecnie w stanie zawrzeć stosownej umowy ubezpieczeniowej.
Środowisko syndyków optuje za zmniejszeniem sumy gwarancyjnej, natomiast rzecznik ubezpieczonych chciałby ją zwiększyć, nawet do 20 proc. masy.
W każdym przypadku możliwe do uzyskania wynagrodzenie syndyka ulegnie drastycznemu zmniejszeniu, istnieje nawet ryzyko, że syndyk mógłby kilka lat pracować za darmo. Z kolei uwzględnienie postulatu rzecznika ubezpieczonych spowodowałoby, iż musiałby do przeprowadzenia postępowania sporo dopłacić.
Tymczasem to nie obowiązkowe OC syndyka chroni go przed odpowiedzialnością cywilną. Syndyk odpowiada bowiem z ustawy za szkody spowodowane przy wykonywaniu czynności całym osobistym majątkiem. W myśl radośnie tworzonego prawa syndyk ma zatem dodatkowo słono zapłacić za lepsze samopoczucie osób trzecich.
MIROSŁAW A. KAMIŃSKI
syndyk, rzecznik prasowy Ogólnopolskiej Federacji Syndyków i Likwidatorów
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama