Ministerstwo Infrastruktury chce zastąpić plany zagospodarowania przestrzennego planami urbanistycznymi. Przyjmowane byłyby one przez deweloperów i prywatnych inwestorów. Zdaniem samorządowców doprowadziłoby to do znacznego rozrostu miast i bankructwa wielu gmin.

Tylko 20 proc. gruntów objętych jest miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Najwięcej planów brakuje w dużych miastach i na terenach najbardziej atrakcyjnych inwestycyjnie. Ich brak sprawia, że wiele inwestycji jest blokowanych, a gminy rozwijają się wolniej, niż by mogły.
Plany urbanistyczne
Ministerstwo Infrastruktury nie mając pomysłu, jak zmusić gminy do uchwalania miejscowych planów, postanowiło zwolnić je z tego obowiązku. Zgodnie z założeniami do nowej ustawy o zorganizowanym budownictwie mieszkaniowym na terenach, które nie mają miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, ale są objęte studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania, deweloperzy i prywatni inwestorzy będą mogli przedstawiać własne plany urbanistyczne. Plany urbanistyczne będą dokładnie określały, jakiego rodzaju budynki mają powstać na danym terenie i jakie będzie jego dokładne zagospodarowanie, czyli np. garaże, place zabaw, tereny zielone, budynki usługowe, itp. Plany urbanistyczne będą swojego rodzaju planem zagospodarowania przestrzennego dla danego osiedla.
Projekt planu deweloperzy i prywatni inwestorzy będą przedkładali gminie i mieszkańcom, którzy w ciągu miesiąca będą mogli zgłaszać swoje uwagi. Po tym terminie możliwe będzie rozpoczęcie inwestycji.
Gwałtowny rozrost miast
Zmiany proponowane przez Ministerstwo Infrastruktury są jednak mocno krytykowane przez środowisko samorządowców. Zdaniem Mariusza Poznańskiego, wójta gminy Czerwonak pod Poznaniem i przewodniczącego Związku Gmin Wiejskich, inwestorzy chcieliby budować tam, gdzie im wygodniej, jednak nie jest to możliwe, bowiem każda gmina jest zobowiązana do panowania nad swoją przestrzenią. Podkreśla on także, że to gmina, a nie deweloper, jest zobowiązana do świadczenia różnego rodzaju zadań związanych z powstawaniem nowych osiedli, jak np. infrastruktura techniczna, budowa dróg, doprowadzenie mediów, budowa szkół, przedszkoli, itp.
- Jeżeli w różnych miejscach gminy będzie powstawała niekontrolowana zabudowa, to wystąpi zjawisko zbyt gwałtownego rozrostu miast, co może wywołać bardzo wiele problemów dla gmin, szczególnie tych dużych i znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie dużych miast, gdzie szczególnie chcą się osiedlać nowi mieszkańcy - mówi Mariusz Poznański.
Zagrożenia dla budżetów
Samorządowcy zwracają uwagę, że za gwałtownym rozrostem miast muszą pójść duże nakłady finansowe z budżetów gmin. Trzeba bowiem będzie w bardzo szybkim tempie budować np. nowe drogi, przyłącza medialne itp. Gminy niestety nie mają rezerw finansowych i dla wielu z nich wygospodarowanie dodatkowych środków finansowych nie będzie możliwe.
- Wprowadzenie możliwości budowy nowych osiedli mieszkaniowych na podstawie planów urbanistycznych doprowadzi do totalnego zaburzenia budżetów samorządów i być może nawet do bankructwa niektórych gmin, gdzie zbyt wielu deweloperów równocześnie rozpocznie swoje inwestycje - mówi Mariusz Poznański.
Zdaniem samorządowców rozwiązaniem gminnych problemów finansowych nie będzie pomysł, by w budowie infrastruktury, przyłączy medialnych itp. uczestniczyli w formie partnerstwa publiczno-prywatnego deweloperzy.
- W Polsce partnerstwo publiczno-prywatne nie funkcjonuje i nie powstają projekty realizowane w ten sposób.
Konieczne zmiany
Strona samorządowa uważa, że do usprawnienia procedur inwestycyjnych wcale nie są potrzebne tak gwałtowne zmiany, które dla wielu gmin mogą okazać się tragiczne w skutkach. Wystarczy np. skrócenie i uproszczenie procedur uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz wprowadzenie możliwości uchwalania takich planów np. tylko dla jednego osiedla. Konieczne jest także zapewnienie gminom środków na uchwalanie planów, poprzez zmianę przepisów dotyczących renty planistycznej.
- Dziś renta planistyczna nie ma większego znaczenia dla budżetów gmin. Wielu bowiem inwestorów, szczególnie tych dużych, czeka ze sprzedażą gruntów przynajmniej pięć lat od dnia uchwalenia planu i w ten sposób unika płacenia renty planistycznej. Takie obejścia prawa pozbawiają gminy pieniędzy, które powinny być wykorzystane na uchwalanie planów i budowę infrastruktury - mówi Mariusz Poznański. Jego zdaniem powinien zostać zlikwidowany pięcioletni okres, w ciągu którego gmina może naliczyć rentę planistyczną.
Zdaniem przedstawicieli samorządów potrzebne jest także przeniesienie kompetencji do wydawania pozwoleń na budowę od starostów do wójtów, prezydentów i burmistrzów miast, którzy lepiej znają uwarunkowania swojej gminy i mogliby wydawać te decyzje o wiele szybciej.
ARKADIUSZ JARASZEK
Inwestorzy chcieliby budować tam, gdzie im wygodnie, ale to gmina jest zobowiązana do panowania nad swoją przestrzenią - uważa przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Mariusz Poznański / DGP