Zbyt restrykcyjne prawo, tworzone bez udziału ekspertów, to główna przyczyna wzrastającego zainteresowania dopalaczami.
Do takich wniosków doszli uczestnicy spotkania „Dlaczego Polska stała się ofiarą dopalaczy”. Według nich polskie prawo o przeciwdziałaniu narkomanii powinno być podobne do obowiązującego w Portugalii.
– Po 10 latach od depenalizacji posiadania niewielkiej ilości narkotyków w tym kraju zmniejszyła się liczba osób zakażonych wirusem HIV i wzrosła liczba zainteresowanych leczeniem uzależnienia – argumentowała Katarzyna Malinowska-Stempruch z Global Drug Policy Program OSI w Nowym Jorku.
Skrytykowano prace Sejmu nad nowymi przepisami o dopalaczach. – To nie jest dobry sposób stanowienia prawa. To pogwałcenie drugiego artykułu konstytucji, zgodnie z którym Polska to demokratyczne państwo prawne – komentował poseł Marek Balicki.
W opinii ekspertów zakazy obowiązujące w ustawie o narkomanii są nieskuteczne. – Restrykcyjne prawo przekłada się wyłącznie na niechęć uzależnionych osób do leczenia – przekonywała Katarzyna Malinowska-Stempruch.
Błąd został popełniony, gdy producentom dopalaczy zabroniono zarejestrowania tych specyfików jako suplementów diety. Spowodowało to pojawienie się na rynku tzw. artykułów kolekcjonerskich.
– Gdyby nie ten zakaz, na opakowaniach dopalaczy znajdowałby się ich skład, a za podanie nieprawdziwych informacji o produkcie można by karać producentów – twierdzi dr Mateusz Klinowski z Wydziału Prawa i Administracji UJ.
Uczestnicy przygotowali list do premiera Donalda Tuska. Apelowali o powołanie niezależnego, eksperckiego zespołu, który rozwiązałby problem dopalaczy zgodnie z panującymi w Europie standardami.