Już niedługo będzie nam trudniej udawać, że nie dotarło do nas pismo z sądu. Wymiar sprawiedliwości zyska nowe narzędzia informowania stron o postępowaniu.
Najważniejsza zmiana dotyczy zasad dostarczania pisma adresatowi w sytuacji, gdy doręczyciel nie zastanie go pod wskazanym adresem w domu lub w pracy. Sąd będzie mógł bowiem umieścić na stronie adresowej zastrzeżenie, komu nie wolno oddać przesyłki (mogą to być np. informacje: „Oddać do rąk własnych” lub „Nie zostawiać członkom rodziny”). Eksperci podkreślają, że to dobre rozwiązanie, bo często przeciwnikiem procesowym adresata jest członek rodziny (np. w sprawach o rozwód lub alimenty) i zdarzały się sytuacje, że odbierał on od listonosza zawiadomienie o rozprawie i nie przekazywał drugiej stronie.
– Osoba dostarczająca pismo nie będzie już mogła zostawić go (tak jak było dotychczas) ani u dorosłego domownika, ani w administracji domu, u dozorcy lub sołtysa – tłumaczy Piotr Olczyk, radca prawny z Kancelarii Olczyk i Kubicki.
Taki tryb doręczania pism sądowych zaproponowało Ministerstwo Sprawiedliwości w projekcie rozporządzenia, które zostało skierowane do uzgodnień międzyresortowych.
Projekt uściśla także, kto może odebrać pismo w sytuacji, gdy sąd wskazał, że miejscem doręczenia jest firma adresata. Może to być tylko osoba upoważniona do odbioru przesyłek (np. recepcjonistka lub pracownik administracji). Odbierając dokument, osoba ta musi wpisać datę, umieścić czytelny podpis, odcisnąć stempel firmowy lub wpisać numer upoważnienia do odbioru przesyłek. W przypadku gdy adresatem pisma jest nie osoba fizyczna, ale firma, może je odebrać np. członek zarządu spółki uprawniony do reprezentowania jej przed sądem.
Kolejna ważna zmiana proponowana przez resort sprawiedliwości dotyczy rozszerzenia katalogu podmiotów uprawnionych do dostarczania pism sądowych. Dotąd robił to tylko operator publiczny, czyli Poczta Polska. Co prawda uprawnienia takie mieli również inni operatorzy wskazani w ustawie Prawo pocztowe: komornik, pracownicy sądu i sądowa służba doręczeniowa, ale brakowało umożliwiających im to przepisów wykonawczych. Projekt rozporządzenia ma zmienić martwe przepisy w rzeczywistość.