Fałszywe zeznania lub oskarżenie, błędy w śledztwie, naruszenie zasady domniemania niewinności - to najczęstsze powody pomyłek sądowych, które od dawna towarzyszą wymiarowi sprawiedliwości. Mówiono o nich na konferencji na wydziale prawa UW.

"Problem pomyłek sądowych nie jest dobrze zbadany w Polsce. Szacuje się, że 2 do 5 procent wyroków sądowych to pomyłki" - powiedziała Maria Ejchart z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, prowadząca tam Klinikę Prawa "Niewinność", monitorującą i badającą procesy sądowe, w których mogło dojść do pomyłki.

Uczestnicy konferencji wiele uwagi poświęcili świadkom koronnym - to na ich zeznaniach często opierają się akty oskarżenia w sprawach gangów, ale także w sprawach korupcyjnych i innego typu przestępczości. Świadkiem koronnym może zostać przestępca, który chce wyrwać się z dawnego życia, ujawni ważne okoliczności działania gangu i opowie o wszystkich znanych mu przestępstwach - nie pomijając swojej roli. W zamian państwo gwarantuje mu bezkarność, umorzenie spraw prowadzonych przeciwko niemu, czasem także ochronę i zmianę tożsamości.

"Za świadkiem koronnym stoi państwo - my coś gwarantujemy, że ten świadek będzie mówił prawdę. Żeby nie było tak, żebyśmy my - jako sądy, prokuratura - byli wykorzystywani do załatwiania przestępczych interesów" - przestrzegała sędzia Marzanna Piekarska-Drążek z Ostrołęki. Podkreśliła, że sąd jedynie nadaje świadkowi koronnemu taki status, a jego "panem i władcą" pozostaje prokurator, który umarza postępowania i zapewnia mu obiecaną ochronę.

"Prawda tanieje"

Świadek koronny, jak każdy świadek, ma obowiązek zeznawać całą prawdę. "Prawda tanieje - za fałszywe zeznania dawniej groziło pięć lat więzienia, dziś już tylko trzy" - mówiła. Występujący po niej na konferencji prokurator Andrzej Piaseczny z Warszawy przyznał, że na świadków koronnych zgłaszają się przestępcy kalkulujący, co powiedzieć, by odzyskać wolność, czy możliwość kontaktu z rodziną.

"Zdarza się jednak, że świadkami koronnymi zostają osoby, które nie powinny nigdy nimi zostać" - mówiła sędzia i nie ujawniając szczegółów, opisała przypadek dotyczący dwóch takich osób. Pierwszy, określany jako X., to członek gangu, który chcąc uniknąć zemsty kompanów i wyroku wielu lat więzienia, postanowił ujawnić, co robili inni gangsterzy; zeznał m.in., że jeden z nich uczestniczył w zabójstwie, bo "wydzwonił" człowieka, który miał pójść w miejsce, gdzie czekał na niego płatny zabójca. Sąd na wniosek prokuratury przyznał mu status świadka koronnego. Był on od kilkunastu lat oskarżony o udział w gwałcie zbiorowym, za co prokurator żądał dla niego jedynie kary w zawieszeniu.



Tymczasem pomówiony przez niego gangster - Y. - także zgłosił się na świadka koronnego - chciał zeznawać o korumpowaniu wysokich funkcjonariuszy policji, sędziów. "Prokuratura wzywa więc X. i pyta go o tę sprawę z zabójstwem - co by uniemożliwiało Y. zostanie świadkiem koronnym. Ale Y. chce mówić o korupcji wysokich urzędników, więc X. zeznaje, że tak naprawdę to Y. w tym zabójstwie nie uczestniczył" - opowiadała sędzia Piekarska-Drążek. W dalszym ciągu tej sprawy na podstawie pomówień Y. dwa lata w więzieniu spędził powiatowy komendant policji (prawomocnie uniewinniony), próbowano też uchylić immunitet prezesowi jednego z sądów okręgowych (Sąd Najwyższy stwierdził, że obciążający sędziego to notoryczni oszuści).

"Nikt nigdy nie zmusza świadka koronnego do składania fałszywych zeznań - nie znam takich przypadków" - odparł na to prokurator Piaseczny. W jego opinii "pomyłki sądowe to uniewinnienia", w których prokurator wnosił akt oskarżenia. "Zawsze mówimy świadkom koronnym, że jeśli czegoś nie powie, to grupa mu o tym przypomni" - dodał.

"A takie pomówienie: prokurator pyta świadka: czy może pan wykluczyć, że X. wziął pieniądze i ogólnie jest świnią? Odpowiedź: nie mogę wykluczyć, bo niczego nie da się wykluczyć. I na tym buduje się potem sprawę. To prowadzi do pomyłek sądowych" - mówiła dr Hanna Gajewska-Kraczkowska, warszawski adwokat i wykładowca na UW. Przypomniała, że już dawno polskie sądy, jak również instytucje europejskie uczulały, iż pomówienia współoskarżonych trzeba weryfikować ze szczególną wnikliwością. "Ale chyba rzeczywiście, nie ma bata na "koronnych", który zmusiłby ich do zeznawania tylko prawdy" - dodała.

Na konferencji wskazywano też inne nieprawidłowości, które mogą prowadzić do pomyłek sądowych: wadliwe okazania, gdy np. do sali okazań wprowadza się typowaną przez policję osobę w towarzystwie innych, niepasujących do niej wzrostem, czy innymi cechami fizycznymi. Albo np. typowany do rozpoznania jako jedyny jest w więziennym drelichu, bez sznurówek. "Wtedy od razu wiadomo, kto ma zostać rozpoznany" - mówił warszawski adwokat Grzegorz Majewski.