Nad projektem nowelizacji ustawy o zapobieganiu przemocy w rodzinie Sejm pracuje od blisko roku. Na czwartek zaplanowano drugie czytanie. Projekt zaostrza przepisy wobec sprawców przemocy. Ma umożliwić jak najszybszą izolację sprawcy przemocy od ofiar, np. przez nakaz opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania. Wprowadza też możliwość zabrania przez pracownika socjalnego dziecka z domu na 24 godz. w sytuacjach, gdy zagrożone jest jego życie lub zdrowie. W projekcie jest także zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci.
W projekcie zapisano też szereg działań z zakresu profilaktyki. Na gminy nałożono obowiązek prowadzenia poradnictwa i interwencji w związku z przemocą w rodzinie, a także tworzenie zespołów interdyscyplinarnych zajmujących się tym problemem. W skład takich zespołów mieliby wchodzić: przedstawiciele jednostek pomocy społecznej, gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, policji, kuratora, oświaty, ochrony zdrowia oraz organizacji pozarządowych.
Wtorkowy protest zorganizowały Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców oraz Krucjata Młodzi w Życiu Publicznym. Ich zdaniem, ustawa może doprowadzić do nadmiernej ingerencji w życie rodziny i stwarza pole do nadużyć. Domagają się skutecznej polityki prorodzinnej i realnego wsparcia dla rodzin w kryzysie. Najbardziej niepokoi ich projekt powołania zespołów interdyscyplinarnych i zwiększenie uprawnień pracowników socjalnych.
"Boję się, że te zapisy spowodują, że złośliwy sąsiad, zbuntowany nastolatek czy skorumpowany samorząd, będzie się mógł odgrywać na rodzinach normalnie funkcjonujących. Te zespoły będą rodzajem straszaka na rodziców" - mówiła Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Podkreśliła, że w Polsce nie ma żadnej polityki prorodzinnej, a wprowadzenie ustawy spowoduje, że będzie polityka przeciwko rodzinie.
Protestujący przekazali marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu pismo, w którym domagają się odrzucenia projektu. "Jest to projekt skandaliczny. Zawiera bardzo daleko posuniętą ingerencję w życie rodziny, wręcz niszczy naturalną autonomię rodziny wobec państwa. Ustawodawca daje do zrozumienia, że to państwo wie lepiej, co jest dobre dla polskich dzieci i polskich rodzin" - mówił Marcin Musiał z Krucjaty Młodzi w Życiu Publicznym.
"Nie podobają nam się zapisy dotyczące inwigilacji rodzin"
"Nie podobają nam się zapisy dotyczące inwigilacji rodzin, pozwalające na zbieranie wrażliwych danych nawet, gdy zachodzi tylko podejrzenie stosowania przemocy, często na podstawie anonimowego donosu. Nie zgadzamy się zapisem pozwalającym na odbieranie dzieci rodzicom biologicznym na 24 godz. bez decyzji sądu" - poinformował. Jak dodał, protestujący nie zgadzają się też z definicją przemocy, jaka przyświeca ustawodawcom. "Co prawda nie ma tego w ustawie, ale jest w poradniku dla pracownika socjalnego, który definiuje przemoc jako narzucanie własnych poglądów, krytykowanie zachowań seksualnych, czy też ograniczanie kontaktów dzieci. Również taka forma tradycyjnego wychowania dzieci jak klaps, jest wymieniona w jednym rzędzie z takimi formami przemocy jak oblewanie dziecka kwasem, czy użycie wobec niego broni" - podkreślił Musiał.
W proteście wzięło udział wiele rodzin z dziećmi. Protestujący mieli transparenty z napisami: "Nie przeszkadzajcie nam wychowywać dzieci", "Zostawcie dzieci rodzicom", "Dzieci są nasze, nie państwowe".
"Obawiam się tego, że ta zamiana spowoduje, że urzędnicy będą mogli ingerować w takie spokojne rodziny. Może się komuś w przedszkolu, w szkole nie spodobać, że dziecko nosi krzyżyk na szyi i może złośliwy sąsiad powiedzieć, że rodzic się znęca nad dzieckiem, bo wpaja mu swoje przekonania i wartości.
Ta ustawa może doprowadzić do takich nadużyć. Jestem przeciwko przemocy, ale przemoc definiowana w tej ustawie jest zupełnie sprzeczna z pojęciem przemocy, z jakim się dotychczas spotykaliśmy. Tu przemocą jest określane wychowywanie dzieci według swoich wartości, zwracanie uwagi dzieciom. Wychowywać dzieci trzeba, nie można dopuścić do tego, co dzieje się od wielu lat w krajach zachodnich, gdzie w szkołach dzieci są całkowicie bezkarne. Nigdy nie dałem klapsa żadnemu ze swoich dzieci, ale jestem jak najbardziej za" - mówił jeden z uczestników protestu Krzysztof Hołowacz.
Autorzy ustawy podkreślają, że ich intencją jest skuteczniejsza ochrona ofiar przemocy. Wiceminister pracy i polityki społecznej Jarosław Duda podkreśla, że jeśli chodzi o możliwość zabierania dziecka z domu przez pracownika socjalnego, przepis ten stosowany ma być w sytuacjach ekstremalnych, a pracownik socjalny ma pomóc w zapewnieniu dziecku opieki - najlepiej przez umieszczenie go u krewnych - gdy jego rodzice zabrani zostaną np. do izby wytrzeźwień.
Apeluje, żeby nie wątpić w kompetencje pracowników socjalnych i zakładać, że będą nadużywali tej możliwości. Przypomina, że zapis ten dotyczy jedynie zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, a pracownik musi być w towarzystwie lekarza, pielęgniarki lub policji, musi też niezwłocznie powiadomić sąd rodzinny.
Zwolenniczką zapisów rządowego projektu jest wiceszefowa klubu Lewicy Izabela Jaruga-Nowacka. Na konferencji prasowej w Sejmie posłanka podkreślała także, że pracownik socjalny miałby prawo odebrać dziecko z rodziny jedynie w razie bezpośredniego zagrożenia, i na czas nie dłuższy niż 24 godziny.
Jak przekonywała, dzieckiem w kryzysowej sytuacji może zaopiekować się babcia, ciotka czy wujek, a ostatecznością jest skierowanie do rodziny zastępczej lub pogotowia opiekuńczego. "Nie będzie tak, że pracownik socjalny będzie mógł pójść do rodziny i zabrać dzieci" - zaznaczyła.
Komentarze (11)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTo nie jest polityka prorodzinna,to jest rozbijania kolejnych małżeństw i eskalowanie konfliktów i problemów w rodzinie przez państwo .
Komisja Polityki Społecznej
i Rodziny Sejmu RP
Panie Przewodniczący! Państwo Posłowie!
Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że procedowany dziś przez Państwa projekt „Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” stoi
w sprzeczności z prawem międzynarodowym i prawem Unii Europejskiej.
Projekt wprowadza się w art. 12 przepis dotyczący możliwości odebrania przez pracownika socjalnego dziecka z domu:
„Art. 12a. 1. (...) pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny i umieścić je w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo-wychowawczej. (...)
3. Czynności, o których mowa w ust. 1, pracownik socjalny wykonuje przy udziale lekarza lub ratownika medycznego, lub pielęgniarki, lub Policji."
Zapis ten budzi niepokój, tym bardziej, iż nie wprowadzono żadnych ograniczeń natury formalno-prawnej dla pracowników socjalnych. Gdzie będzie przebiegała granica między wykonywaniem prawa a nadużywaniem prawa przez pracowników socjalnych? Wyposażając pracowników socjalnych w quasi-sądowe uprawnienia, nie sformalizowano granic tych uprawnień (w przypadku sądów granice takie przewiduje w szczególności kodeks postępowania cywilnego, kodeks rodzinny i opiekuńczy czy np. kodeks cywilny w kwestii odpowiedzialności Skarbu Państwa za naruszenie prawa przez funkcjonariuszy państwowych). Gdzie natomiast są ograniczenia władzy pracownika socjalnego - tego projekt nie precyzuje. Działanie takie wskazuje na nierozważność ustawodawcy, a także na brak przemyślanego, systemowego rozwiązania problemu. Należy pamiętać iż wprowadzenie jednego zapisu powinno iść w parze z uregulowaniami szczegółowymi, o czym racjonalny prawodawca wiedzieć musi, lub co najmniej powinien.
Przywołany zapis ustawy stoi w sprzeczności z prawem międzynarodowym sformułowanym w Konwencji o prawach dziecka , przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r., z inicjatywy Polski, a ratyfikowaną przez Rzeczpospolitą Polską w roku 1991 (Dz.U. 1991 nr 120 poz. 526).
Konwencja w art. 9 stanowi:
1. Państwa-Strony zapewnią, aby dziecko nie zostało oddzielone od swoich rodziców wbrew ich woli, z wyłączeniem przypadków, gdy kompetentne władze, podlegające nadzorowi sądowemu, zdecydują zgodnie z obowiązującym prawem oraz stosowanym postępowaniem, że takie oddzielenie jest konieczne ze względu na najlepiej pojęte interesy dziecka. (...)
2. W każdym postępowaniu podejmowanym stosownie do ustępu 1 niniejszego artykułu należy umożliwić wszystkim zainteresowanym stronom uczestnictwo w tym postępowaniu oraz wyrażenie przez nie swoich opinii."
Zapis konwencji został potwierdzony na gruncie prawa polskiego w art. 48 ust. 2 Konstytucji RP wskazuje, że „ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu”.
Oznacza to iż przesłanki wynikające z tego artykułu muszą wystąpić łącznie, tj. działanie przeciwko rodzicom może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko w sytuacji prawomocnego orzeczenia sądu. Jednocześnie przypominamy, iż Konstytucja jest aktem najwyższego rzędu, zaś ustawy nie mogą być z nią sprzeczne.
Zwracamy ponadto uwagę, że wspomniany zapis stoi również w sprzeczności z Europejską Konwencja o wykonywaniu praw dziecka z 1996 r., ratyfikowaną przez Polskę w 2000 r., która mówi „w przypadku konfliktu pożądana jest próba osiągnięcia porozumienia wewnątrz rodziny, zanim sprawa zostanie przedstawiona organowi sądowemu”.
Pragniemy również zwrócić uwagę, że Europejska Konwencja o wykonywaniu praw dziecka, która w sposób jednoznaczny wskazuje na konieczność informowania dzieci i ich udział w postępowaniach sądowych, co przesądza jednoznacznie iż prawo UE stoi na granicy sądowego rozstrzygania sporów rodzinnych. W szczególności artykuł 7 Konwencji stanowi iż prowadząc postępowanie dotyczące dziecka, organ sądowy ma obowiązek szybkiego działania w celu uniknięcia nieuzasadnionej zwłoki, a także niezbędne jest istnienie przepisów zapewniających bezzwłoczne wykonanie orzeczeń. W przypadkach pilnych organ sądowy powinien mieć, jeżeli zachodzi taka potrzeba, prawo zarządzenia natychmiastowego wykonania orzeczeń.
Mimo świadomości, iż w sprawach rodzinnych niezbędną przesłanką może być szybkość podejmowania decyzji unijny ustawodawca nie zdecydował się na prowadzenie postępowania przez pracowników socjalnych, kuratorów sądowych ani innych osób, które w sposób zupełnie dowolny miałyby prawo do podejmowania niezwykle istotnych dla dzieci i ich rodzin decyzji.
Powyższe uwagi pragnęliśmy przedstawić Państwu osobiście. Niestety z uwagi na odmowę prawa uczestnictwa w dzisiejszym posiedzeniu Komisji, zdecydowaliśmy się na drogę pisemną, ze względu na wagę sprawy.
Z wyrazami szacunku
Tomasz i Karolina Elbanowscy
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców
www.ratujmaluchy.pl
Trwa ogłoszony przez Ministerstwo Edukacji Narodowej „Rok Przedszkolaka”. Tymczasem w co trzeciej gminie w Polsce nie ma ani jednego przedszkola. W miastach przedszkola pękają w szwach. Polska stanowi kraj o najsłabiej rozwiniętej edukacji przedszkolnej w całej Unii Europejskiej!
A przecież jeszcze kilkanaście lat temu byliśmy w europejskiej czołówce jeśli chodzi o upowszechnienie edukacji przedszkolnej. Zastanawia nas co stało się z naszymi pięknymi przedszkolami? Gdzie zniknęły? Według planowanej reformy edukacji już za dwa lata lata wszystkie 5-latki mają zostać objęte OBOWIĄZKIEM przedszkolnym. Zachodzimy w głowę gdzie będą go realizowały? Czy w szkołach, co sugerują coraz częściej autorzy reformy?
Reforma edukacji ma przekazać jeszcze większy nadzór nad oświatą samorządom. Ale to właśnie samorządy pozamykały w ciągu ostatnich 17 lat większość polskich przedszkoli. Dziś wiele samorządów próbuje wyrzucić sześciolatki z przedszkoli do szkół jeszcze przed wejściem w życie reformy. Zamiast wziąć się do pracy i budować przedszkola.
Tymaczasem, jak wyczytaliśmy na stronie rządowej rodzina.gov.pl:
1. Badania przeprowadzane w krajach UE potwierdzają tezę, że właśnie w okresie przedszkolnym dziecko nabywa podstawowe umiejętności społeczne, werbalne i emocjonalne niezbędne w dalszym życiu. Dzieci objęte wczesną i długotrwałą edukacją przedszkolną znacznie częściej odnoszą sukcesy w toku dalszej edukacji a także na rynku pracy.
2. Z tego względu należy uznać, że edukacja przedszkolna ma fundamentalne znaczenie dla jakości kapitału ludzkiego kraju.
3. Podkreślić należy szczególne znaczenie edukacji przedszkolnej w niwelowaniu różnic społecznych i rozwojowych dzieci pochodzących z gorzej sytuowanych grup społecznych, w szczególności z terenów wiejskich.
4. Dostęp do edukacji przedszkolnej znacznie ułatwia rodzicom godzenie obowiązków rodzicielskich i zawodowych , a przez to ułatwia podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka i wpływa korzystnie na współczynnik dzietności kraju.
5. Brak dostępu do opieki w przedszkolach i żłobkach stanowi jedną z najczęściej wymienianych barier w możliwości powrotu rodziców (w szczególności matek) do zatrudnienia.
6. W większości krajów UE poszerzanie dostępu do edukacji przedszkolnej i dbanie o jej jakość zostało uznane za kwestię priorytetową. W konsekwencji obserwuje się stały wzrost liczby dzieci korzystających z edukacji przedszkolnej na terenie Europy Zachodniej.
7. Nasuwa się wniosek, że edukacja przedszkolna w Polsce jest obszarem poważnie zaniedbanym i wymaga zdecydowanej interwencji ze strony państwa.
JEŚLI W TWOJEJ GMINIE BRAKUJE PRZEDSZKOLA CZY MIEJSC W PRZEDSZKOLACH
1. Skrzyknij się z INNYMI RODZICAMI, np. na forum internetowym Waszej miejscowości. Wiele takich forów jest na portalu gazeta.pl.
2. Pisz do swojego WÓJTA, BURMISTRZA, PREZYDENTA i do RADNYCH. Zgłaszaj telefonicznie i mailowo problem do WYDZIAŁU EDUKACJI w Twojej gminie. Niech to samo robią inni rodzice, ich rodziny i znajomi.
3. Zgłoś się do LOKALNEJ PRASY czy TELEWIZJI (nie związanej z samorządem). Niech powiedzą głośno, że rodzice domagają się zmiany.
Pamiętaj! JESTEŚ OBYWATELEM, płacisz podatki, masz prawo oczekiwać, że gmina zapewni taką liczbę miejsc w przedszkolach jaka jest potrzebna. I to bez wyrzucania z nich sześciolatków.
www.ratujmaluchy.pl