Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS) poinformował dziś, że jego klub skieruje list do premiera Donalda Tuska z prośbą o interwencję w sprawie wrześniowych egzaminów na aplikacje prawnicze. Według Ziobry, pytania "daleko wykraczały poza kurs studiów prawniczych".

"Mogę państwa zapewnić, że pan profesor (...) Zbigniew Ćwiąkalski również oblałby ten test, ja też bym go oblał i większość prawników w Polsce, jeśli nie wszyscy, by go oblali" - ocenił Ziobro na dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie.

W liście - jak mówił Ziobro - PiS pyta premiera, "co zamierza zrobić, by wyjaśnić tę sytuację. Według niego, szef rządu powinien "dać jeszcze jedną szansę" tym, którym w egzaminach się nie powiodło, być może zorganizować dla nich kolejny test.

Ziobro: za przebieg egzaminów odpowiedzialny jest Ćwiąkalski

Odpowiedzialnością za przebieg egzaminów na aplikacje Ziobro obarczył ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jak ocenił, minister próbuje "wmówić, że nie miał wpływu na to, jak będą wyglądać pytania" podczas egzaminu. Według Ziobry, Ćwiąkalski, po raz kolejny "mija się z prawdą".

Ministerstwo Sprawiedliwości wczoraj poinformowało o wynikach testów na aplikacje adwokacką, radcowską, notarialną i komorniczą. Spośród osób, które przystąpiły do egzaminu na aplikację adwokacką dostało się na nią 11,6 proc. zdających.

"W ciągu dwóch lat moich rządów na aplikacje dostawało się bardzo wielu młodych ludzi"

Ziobro podkreślił, że w ciągu dwóch lat jego rządów na aplikacje dostawało się bardzo wielu młodych ludzi. Dodał, że jako minister sprawiedliwości miał wpływ na to, jak te pytania wyglądają. "Nie na konkretne pytania, ale na to, czy służyć one będą weryfikacji wiedzy, czy też zmierzać będą do tego, by zablokować młodym ludziom dostęp do wykonywania zawodów (prawniczych)" - powiedział.

Jak dodał, minister sprawiedliwości ma "realny" wpływ na egzaminy i poziom ich trudności. Zaznaczył, że to minister wyznacza trzech z pięciu członków komisji egzaminacyjnej oraz jej przewodniczącego, który ostatecznie decyduje o kształcie pytań.

Ziobro podkreślił, że za czasów, kiedy PiS było u władzy, egzaminy miał służyć temu, by weryfikować wiedzę, jaką student zdobywa w czasie pięcioletnich studiów prawniczych.

Jak ocenił, "za czasów rządów PO i ministra Ćwiąkalskiego zasadą stało się prowadzenie egzaminów, które mają eliminować, stanowić kolejną barierę w dostępie tysięcy młodych ludzi do zawodu adwokata czy radcy prawnego".

Ziobro podkreślił, że osobom, które nie zdały egzaminów, a dotyczy to "przeszło 10 tys. młodych ludzi", "odebrano nadzieję". Dlatego, dodał, PiS chce zapytać premiera, co zamierza zrobić, by dać "jeszcze jedną szansę tym, którym ta szansa w sposób nieuczciwy, (...) oszukańczy została odebrana".

PiS zwróci się do rektorów tych wyższych uczelni w Polsce, na których są wydziały prawa

Polityk PiS poinformował też, że w sprawie egzaminów na aplikacje jego klub zwróci się do rektorów tych wyższych uczelni w Polsce, na których są wydziały prawa.

Według Ziobry, z wypowiedzi Ćwiąkalskiego, że nie odpowiada on "za charakter pytań i ich przygotowanie" można wysnuć wniosek, że złe wyniki egzaminów są winą polskich uczelni, które w niewystarczającym stopniu przygotowują do nich młodych ludzi.

Były minister dodał, że on sam nie wierzy, by tak było, ale skoro takie wnioski można wysnuć z wypowiedzi Ćwiąkalskiego, to nie można przejść nad tym do porządku dziennego. Jak mówił, PiS zwróci się do rektorów, by ustosunkowali się do tej sprawy.

Ćwiąkalski: nie mam wpływu na skalę trudności egzaminu na aplikacje prawnicze

Ćwiąkalski mówił we wtorek, że nie ma wpływu na skalę trudności egzaminu na aplikacje prawnicze. Jak dodał, pytania egzaminacyjne na każdą z aplikacji przygotowywały zespoły fachowców delegowanych przez NRA.

Ziobro zaznaczył, że PiS nie zwraca się w sprawie egzaminów na aplikacje do ministra sprawiedliwości, ponieważ nie ma do niego zaufania.