Parlamentarzyści PiS proponują zmiany w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Postulują zniesienie tzw. zakazu klubowego, bo - ich zdaniem - tylko sąd a nie organizator meczu, może zakazać kibicom wstępu na imprezę sportową.

Przyjęta w tym roku przez Sejm nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wprowadza m.in. nowe rodzaje kar wobec stadionowych bandytów. Za wnoszenie lub posiadanie na meczach materiałów pirotechnicznych i innych niebezpiecznych przedmiotów grozić będzie grzywna, ograniczenie wolności, albo od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Nowelizacja wprowadza też, obok zakazu stadionowego, który orzekają sądy, zakaz klubowy, stanowiący, że organizator meczu może osobom łamiącym regulamin zakazać - nie dłużej niż na dwa lata - wstępu na swoje kolejne imprezy.

"Zakaz klubowy to prywatyzacja wymiaru sprawiedliwości. To istotne naruszenie zasad prawnych. Nie rozumiem potrzeby, dla której można arbitralnie odbierać możliwość oglądania meczów. Zakaz feruje prywatna osoba dowolnie kierując się swoimi animozjami bądź innymi względami" - przekonywał podczas konferencji prasowej w Sejmie wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS).

Dodał, że jeżeli są naruszane np. przepisy klubowe, klub powinien mieć możliwość zwrócenia się z taką sprawą do kolegium ds. wykroczeń; nie może natomiast sam decydować o karze.

Na konferencji obecny był także senator z klubu PO Jan Rulewski, który jednak nie zgodził się z postulatem PiS. Podkreślił, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych w obecnym kształcie jest "potrzebna i dobra". "Ta ustawa nie załatwia jednak problemu kultury kibicowania. Problemem w Polsce i na świecie jest zablokowanie przez underground kibicowski stadionów" - powiedział.