Konsument może sam wybrać dostawcę energii, deklarują jej sprzedawcy. Chcą ujednolicać umowy, precyzować obowiązki, tworzyć kodeksy dobrych praktyk.
Próbują nawet angażować swoich klientów w pisanie kontraktów. Spytałem kilkadziesiąt osób w redakcji, ile kosztuje kajzerka. Wiedzieli wszyscy. Nikt nie umiał powiedzieć, jaką cenę płaci za kilowat energii. Rachunki za prąd zawierają masę pozycji, które nie pozwalają na ocenę operatora. Są na nich opłaty przesyłowe, liniowe, dystrybucyjne, licznikowe. Dopóki Kowalski nie będzie wiedział, ile płaci za kilowat, to szkoda czasu i zachodu. On musi mieć świadomość, że operator B sprzedaje kilowat za 45 gr, a jego konkurent za 49 gr. I to wszystko. Reszta jest tylko wiarą w cuda. Żeby wybierać racjonalnie trzeba wiedzieć. Zwłaszcza znać cenę jednostkową.