Komisja Europejska chce chronić utwory muzycznie przez 95 lat od daty ich publikacji. Przeciwnicy zmian twierdzą, że skorzystają na nich głównie producenci muzyczni i organizacje zbiorowego zarządzania. Wydłużenie ochrony praw autorskich utrudni tworzenie bibliotek cyfrowych i ograniczy bezpłatny dostęp do nagrań.
Zdaniem Komisji Europejskiej autorskie prawa majątkowe do nagrań dźwiękowych należy przedłużyć z 50 do 95 lat od dnia powstania utworu. Na przyjęcie takiego rozwiązania nie zgadza się wstępnie polski rząd. W projekcie swojego stanowiska stwierdza, że przedłużenie ochrony artystów, wykonawców i producentów fonogramów na tak długi okres jest niecelowe, a wszelkie decyzje w tym zakresie muszą zostać poprzedzone wnikliwymi konsultacjami społecznymi i analizami naukowymi.

Godziwe emerytury muzyków

Nowelizacja dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2006/116/WE ma się przyczynić do poprawy sytuacji materialnej artystów muzycznych. Komisja zauważyła, że coraz częściej żyją oni dłużej niż istniejący 50-letni okres, w którym jest chroniona ich twórczość. Chodzi przede wszystkim o wykonawców, którzy rozpoczynają karierę w młodym wieku. W ich przypadku ochrona praw autorskich i możliwość czerpania zysków za wykorzystanie utworów kończy się często w wieku około 70 lat.
- Popieramy pomysł zmiany dyrektywy, gdyż coraz więcej nagrań jest silnie eksploatowane mimo upływu 50-letniego okresu ochronnego - mówi Bogusław Pluta ze Związku Producentów Audio-Video.
W ocenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego argumenty przedstawione przez KE zasługują na uznanie. Unijny organ nie wykazał jednak, dlaczego okres przedłużenia ochrony ma wynieść właśnie 95 lat. Pomimo systematycznego wzrostu średniej długości życia w krajach rozwiniętych, przekroczenie granicy 100 lat życia wciąż należy do rzadkości.
- Stanowisko rządu jest nieprecyzyjne. Z jednej strony wskazuje, że warto pochylić się nad tekstem i nanieść poprawki, z drugiej strony nie zgadza się z propozycją KE - twierdzi Jarosław Lipszyc z Internet Society Poland.
W praktyce zmiany w prawie pozwolą czerpać dochody z nagrań wykonawcom na estradowej emeryturze

Stracą konsumenci

Przeciwnikami proponowanych zmian są między innymi instytucje sektora telekomunikacyjnego, biblioteki, a także zwykli konsumenci. Ich zdaniem wydłużenie praw autorskich będzie poważnym utrudnieniem w tworzeniu bibliotek cyfrowych, stoi w sprzeczności z promowaną ideą budowania społeczeństwa wiedzy i ograniczy dostęp do dóbr kultury.
- Wszelkie badania przeprowadzone w skali makroekonomicznej wskazują na to, że czas trwania prawa autorskiego jest zbyt długi, szkodliwy dla gospodarki, ogranicza konkurencję na rynku i swobody obywatelskie. Jeżeli chcemy poprawić sytuacje artystów wykonawców, to nie dokonamy tego za pomocą wydłużenia tego okresu - mówi Jarosław Lipszyc. W ocenie Internet Society Poland nawet wtedy zyski dla artystów wykonawców będą znikome. Poważne koszty poniosą natomiast konsumenci, nadawcy i instytucje zajmujące się upowszechnianiem kultury (przedłużenie praw w praktyce uniemożliwi udostępnianie historycznych plików multimedialnych w bibliotekach i archiwach internetowych).
Według Internet Society Poland największym problemem związanym z wprowadzeniem zmian będzie wzrost kosztów operacyjnych (przede wszystkim prawnych) związanych z obsługą praw oraz zatamowanie tzw. wtórnego obiegu kultury, w którym stare dzieła są w twórczy sposób ponownie wykorzystywane do różnych, często niekomercyjnych, celów.

Nie chodzi o artystów

Sceptycznie do zmiany przepisów nastawiła się również promująca wolną kulturę partia Piratów. Jej zdaniem w nowelizacji unijnej dyrektywy nie chodzi wcale o ochronę artystów. Skorzystają na tym przede wszystkim organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i producenci.
- Majątkowe prawa do utworów zazwyczaj i tak nie należą do artystów wykonawców albo w ogromnej części nie mają żadnej wartości komercyjnej. Ze zmian będzie zadowolone tylko lobby dużych wydawców muzycznych - argumentuje Jarosław Lipszyc.
- To naturalne, że producenci kupują od twórców część praw autorskich. Wszystko jednak zależy od warunków zawartej umowy. Wielu artystów zadbało o udział w zyskach za rozpowszechnianie swojego nagrania przez wytwórnię - podkreśla Bogusław Pluta.

Wspólna decyzja

Zanim zmiany zaproponowane przez KE zostaną ostatecznie przyjęte, na ich temat muszą wypowiedzieć się wszystkie kraje należące do UE.
- Po przyjęciu przez Komitet Europejski Rady Ministrów projekt stanowiska rządu został przesłany do parlamentu RP. Gdy ten go zaakceptuje, przedstawiciel polskiego rządu uda się z takim dokumentem do Brukseli. Będzie tam pracował wspólnie z reprezentantami innych krajów członkowskich nad opracowaniem projektu zmiany Dyrektywy 2006/116/WE - wyjaśnia Monika Janus, rzecznik prasowy Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Chociaż na oficjalne stanowiska naszych sąsiadów należy jeszcze poczekać, to już dzisiaj można podejrzewać, co się w nich znajdzie. Pomysł wydłużenia praw autorskich do utworów muzycznych nie jest nowy. Dwa lata temu pojawił się chociażby w Wielkiej Brytanii, gdzie po ostrej krytyce i wnikliwych analizach, przeprowadzonych na zlecenie tamtejszego ministerstwa skarbu, postanowiono go odrzucić.
Zdaniem prof. Ewy Nowińskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego przy podejmowaniu takiej decyzji najtrudniejsze będzie dokonanie wyboru pomiędzy dobrem społecznym a indywidualnym prawem własności do nagrań. Długotrwały okres ochrony będzie jednak zawsze iluzoryczny, dopóki ustawodawca nie zajmie się kwestią zmiany zasad ich wykorzystania w internecie.
Półka z płytami cd / ST