Na 25 lat więzienia skazał dziś Sąd Okręgowy w Białymstoku 20-letniego Adriana Grygorczuka za współudział w zabójstwie rówieśnika w porachunkach białostockich pseudokibiców piłkarskich.

Wyrok nie jest prawomocny. Sąd zgodził się na podawanie danych i pokazywanie w mediach wizerunku skazanego.

To powtórny proces dotyczący śmiertelnego pobicia 19-letniego Adriana przez czterech innych młodych ludzi. Do ataku doszło w grudniu 2005 roku, był to wynik porachunków dwóch zwaśnionych grup białostockich pseudokibiców piłkarskich.

Napadnięty był jednym z ważnych członków grupy zwanej pretorianami, napastnicy należeli do subkultury skinheadów. Obie grupy były ze sobą skłócone.

Chłopaka pobito dotkliwie kijami, został też kilkakrotnie pchnięty nożem

Zmarł w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.

W pierwszym procesie Grygorczuk został skazany za współudział w zabójstwie na 15 lat więzienia, ale sąd apelacyjny wyrok uchylił z zastrzeżeniem, by sąd pierwszej instancji rozważył, czy możliwa jest kara surowsza - 25 lat więzienia.

Dwaj inni współoskarżeni odsiadują już kary 13 i 15 lat więzienia

Czwarty sprawca, poszukiwany listem gończym, prawdopodobnie ukrywa się za granicą.

Sąd ocenił, że doszło do zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jak mówiła sędzia Beata Oliferuk uzasadniając wyrok dla Grygorczuka, przy jego poziomie intelektualnym oskarżony powinien był przewidzieć, że użycie przez niego noża w bójce może przynieść skutek śmiertelny.

Sąd powołał się na opinię biegłych lekarzy, że śmiertelne były rany zadane nożem

Choć Grygoruk nie przyznał się do zabójstwa, a jedynie do pobicia, a na koniec procesu przeprosił rodziców zabitego 19- latka, sąd skazał go na 25 lat więzienia.

Uzasadniając karę sędzia Oliferuk powiedziała, że jedynie taki jej wymiar będzie "sprawiedliwy w odczuciu społecznym". "Olbrzymia agresja, a przede wszystkim błahe pobudki działania, bo były to porachunki grupowe, a w szczególności samosąd" - mówiła sędzia o okolicznościach zbrodni.

Dodała, że było to "dopełnieniem ideologii skinheadów", bo "oni rozwiązują swoje problemy w sposób siłowy". Sędzia przyznała, że chłopak był dobrze zapowiadającym się piłkarzem, ale po rozwiązaniu jego drużyny, stracił cel w życiu.

"Swoje zainteresowania skierował jednak w złym kierunku, bo można było cokolwiek innego robić w życiu, a nie dołączać do grupy, której jednym z celów jest m.in. agresja i nienawiść" - powiedziała Oliferuk.

Zwróciła uwagę na demoralizację skazanego. Przypomniała, że w czasie obserwacji psychiatrycznej mówił, że sumienie go nie dręczy. Sędzia dodała, że chłopak wciąż manifestuje przynależność do subkultury skinheadów, co można - jak mówiła - wnioskować choćby po liczbie tatuaży o charakterze faszystowskim. "On nie wyciągnął żadnych pozytywnych wniosków ani z wcześniejszej karalności, ani z tego zdarzenia" - powiedziała Oliferuk.