Społeczeństwa stają się wyjątkowo spolaryzowane. W tym roku w samej tylko Polsce nastroje zostały podgrzane przez kampanie wyborcze, spory wokół spraw światopoglądowych i pandemii, przywykliśmy do codzienności fake newsów, nawet mowy nienawiści. Funkcjonowanie w takiej atmosferze pogłębia nieufność wobec innych i ugruntowuje uprzedzenia.
Czy państwo powinno bezczynnie przyglądać się eskalacji negatywnych zjawisk i emocji?
Włoski ekonomista Angelo Antoci (Uniwersytet w Sassari) przeprowadził za pomocą Facebooka eksperyment, którego celem było sprawdzenie, czy uprzejmość w relacjach internetowych ma znaczenie dla zaufania społecznego. Okazało się, że gdy rozmowy odbywały się w sposób kulturalny, osoby biorące udział w badaniu chętniej zawierzały współgraczom (gotowe były im powierzyć pieniądze) niż wtedy, gdy konwersacje miały wydźwięk neutralny lub nieuprzejmy. Więc może lekiem na zło byłoby „wymuszenie” kulturalnej komunikacji?
„Wymuszanie” przez państwo określonych zachowań nie jest niczym nowym – zwykliśmy takie działania nazywać paternalizmem; ostatnio to np. nakaz zasłaniania nosa i ust w zamkniętych przestrzeniach. I choć są przeciwnicy takiego rozwiązania, to większość osób, świadoma zagrożenia koronawirusem, podporządkowała się narzuconej regulacji.
Zupełnie inne odczucia wzbudza w nas jednak „wymuszanie” przez państwo noszenia maseczek, a inne – ograniczenie swobody wypowiedzi w internecie. Takie działanie rodzi skojarzenia z ograniczeniem wolności słowa. Bo jaką mamy pewność, że jeśli władza zacznie ingerować w treści tworzone przez obywateli, to nie zacznie zmieniać tonu tych wypowiedzi? I kto ma decydować, co jest mową nienawiści, a nie merytoryczną, choć ostrą oceną poczynań obozu rządzącego?
Badania psycholożki społecznej Ashwini Ashokkumar (Uniwersytet Teksański w Austin) wskazują, że moderatorzy usuwają nie tylko obelgi, wulgaryzmy czy kłamstwa, lecz także treści sprzeczne z własnymi poglądami. Taka cenzura w prosty sposób prowadzi do destrukcji prawdziwego, demokratycznego dialogu.
Zapanowanie nad fake newsami i mową nienawiści dodatkowo utrudnia to, że sami mamy tendencje do braku wiary w informacje sprzeczne z naszymi przekonaniami. W efekcie szukamy społeczności internetowych, które podzielają nasze opinie, tym samym ulegając tzw. błędowi potwierdzenia.
Skoro odbiorcy nie są doskonali, a moderowanie treści prowadzi do utraty wiary w wartość dialogu, to czy są jakieś działania, które możemy podjąć, żeby uczynić świat online choć trochę lepszym? Jednym z nich jest dostarczanie odbiorcom wysokiej jakości treści informacyjnych w mediach głównego nurtu. Dbałość o obiektywność i rzetelność przekazu dużych graczy to najprostsza i jednocześnie najtrudniejsza droga do osiągnięcia równowagi w nastrojach społecznych. Rzetelne media mogą stanowić podstawę dobrze poinformowanego społeczeństwa i być punktem odniesienia dla niekontrolowanych (fake) newsów tworzonych w sieci.