Parlament zakończył w ubiegłym tygodniu prace nad ustawą o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID19, uchwaloną przez Sejm 22 października 2020 r. Senat nie wprowadził zmian do treści art. 24 tego aktu, który wprowadza do polskiego systemu prawa tzw. klauzulę dobrego samarytanina, mającą w założeniu uwolnić lekarzy walczących z epidemią SARS-CoV-2 od odpowiedzialności karnej za błędy medyczne.
Omawiany przepis brzmi tak (wykropkowano nazwy ustaw i ich publikatory): „Nie popełnia przestępstwa, o którym mowa w art. 155, art. 156 par. 2, art. 157 par. 3 lub art. 160 par. 3 (…), ten, kto w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, udzielając świadczeń zdrowotnych (…) w ramach rozpoznawania lub leczenia COVID-19 i działając w szczególnych okolicznościach, dopuścił się czynu zabronionego, chyba że spowodowany skutek był wynikiem rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach”. W moim przekonaniu wprowadzona do systemu prawa karnego materialnego (pozakodeksowego) norma nie dokonuje radykalnych zmian w obecnym modelu odpowiedzialności karnej lekarzy. Wynika to z następujących przyczyn.
Po pierwsze, cytowany przepis nie wyłącza ścigania lekarzy za błędy medyczne, które realizują znamiona przestępstw, a tylko ewentualnie uchyla odpowiedzialność (o czym niżej). Oznacza to, że prokurator nadal będzie musiał ścigać błędy medyczne (także popełnione w związku ze zwalczaniem epidemii), ponieważ nie uchylono w tym zakresie nakazu określonego w art. 10 par. 1 k.p.k. Tym samym w razie wpłynięcia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na błędzie medycznym, prokurator nadal ma obowiązek przeprowadzenia postępowania, a w szczególności przesłuchania lekarzy, świadków, zgromadzenia dokumentacji medycznej i powołania biegłych. Ocena, czy mamy do czynienia z sytuacją określoną w art. 24, będzie możliwa dopiero po przeprowadzeniu zasadniczej części postępowania przygotowawczego, a więc po uzyskaniu opinii biegłych.
Po drugie, hipoteza przepisu jest zakreślona bardzo wąsko. Przede wszystkim zwraca uwagę, że dotyczy on wyłącznie „rozpoznawania lub leczenia COVID-19”. Nie obejmuje więc sytuacji, w których lekarz popełnił błąd związany z leczeniem innych chorób i problemów zdrowotnych, towarzyszących COVID-19 lub współwystępujących z tą chorobą. Tymczasem to jest największa grupa przypadków, z którymi w praktyce lekarze mają do czynienia. Problem polega bowiem na tym, że lekarz skierowany do zwalczania epidemii nie leczy tylko COVID-19, lecz leczy pacjenta, który oprócz COVID-19 może mieć wiele różnych, poważnych chorób, np. nadciśnienie tętnicze czy niewydolność serca. Oznacza to, że lekarze różnych specjalizacji, którzy zostali zobowiązani ‒ choćby przez pracodawców lub wojewodę ‒ do zwalczania epidemii, nie są chronieni przed odpowiedzialnością za błędy popełnione w rozpoznawaniu i leczeniu pacjentów, lecz wyłącznie w rozpoznawaniu i leczeniu COVID-19.
Po trzecie, warunkiem skorzystania z dobrodziejstwa art. 24 jest „działanie w szczególnych okolicznościach”. Z redakcji przepisu należy wnioskować, że tymi szczególnymi okolicznościami nie jest stan zagrożenia epidemicznego albo stan epidemii, ponieważ hipoteza przepisu obejmuje zarówno działanie w stanie zagrożenia epidemicznego albo stanie epidemii, jak i w szczególnych okolicznościach. Pojawia się więc dość oczywiste pytanie, jakie to okoliczności ustawodawca miał na myśli. Biorąc pod uwagę niejasność tej przesłanki, uważam, że racjonalny prokurator nie będzie samodzielnie tego rozstrzygał, lecz wyśle sprawę do sądu, żeby to on ustalił, czy okoliczności towarzyszące danemu działaniu były szczególne.
Po czwarte, wprowadzono niejasny wyjątek od zasady nieodpowiedzialności, określając go jako „skutek spowodowany rażącym niezachowaniem ostrożności wymaganej w danych okolicznościach”. Przesłanka ta przy samej konstrukcji przepisu jest niezwykle problematyczna i ocenna, co w praktyce będzie utrudniać odwołanie się do niej. Pojawia się bowiem pytanie, jaki jest punkt odniesienia do oceny rażącego niezachowania ostrożności – skoro bowiem leczyć COVID-19 mają nie tylko specjaliści chorób zakaźnych, to mamy co najmniej dwie możliwości oceny: „rażącego niezachowania ostrożności w kontekście wiedzy i doświadczenia specjalisty chorób zakaźnych” oraz „rażącego niezachowania ostrożności w kontekście wiedzy i doświadczenia niespecjalisty chorób zakaźnych”. W praktyce zatem ponownie trzeba będzie poczekać na wypracowanie linii orzeczniczej, która pozwoli rozstrzygnąć tę wątpliwość.
Podsumowując, projektowane rozwiązanie prawne, zmierzające do uwolnienia lekarzy od odpowiedzialności karnej za błędy medyczne w związku z epidemią COVID-19, to oczywiście krok w dobrym kierunku. Niemniej wydaje się, że warstwa legislacyjna omawianego przepisu spowoduje, że nie zrealizuje on celów projektodawcy.