Pierwsze dwie sprawy, które w tym roku rozpozna TK, będą miały podłoże polityczne. Kolejna wyznaczona została dopiero na marzec. Oprócz nich wokanda świeci pustkami.
Słabe statystyki TK / DGP
Początek roku nie był jak dotąd pracowity dla Trybunału Konstytucyjnego. Przez cały styczeń nie odbyła się ani jedna rozprawa, nie został ogłoszony ani jeden wyrok. W tym czasie TK wydał tylko jedno postanowienie o umorzeniu postępowania. Sytuacja ulegnie zmianie dopiero w drugiej połowie lutego. Na 19 lutego została bowiem wyznaczona pierwsza w 2020 r. rozprawa. I tak się składa, że sprawa, która ma zostać wówczas rozpoznana, ma podłoże polityczne. Orzeczenie, które wówczas zapadnie, będzie bowiem mieć znaczenie dla sporu o praworządność, jaki rządzący toczą ze środowiskiem sędziowskim.

Ślimacze tempo

O tym, że TK pod rządami obecnej prezes Julii Przyłębskiej nie działa sprawnie, pisaliśmy w DGP wielokrotnie. Ostatni raz pod koniec grudnia zeszłego roku, kiedy to przedstawialiśmy dane zamieszczone w opublikowanym wówczas dokumencie na temat informacji o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa TK w 2018 r. Zwracaliśmy wtedy uwagę na to, że statystyki trybunału systematycznie się pogarszają (patrz: grafika). Jeżeli TK utrzyma obecne tempo, można przypuszczać, że i 2020 r. nie przyniesie odwrócenia tego trendu. A przecież politycy PiS, wprowadzając na przełomie 2015/2016 r. zmiany w TK, które de facto sprowadzały się do wymiany kadrowej, robili to pod hasłem usprawnienia prac trybunału.
Na brak sprawności TK wpływ ma wiele czynników. Jednym z nich jest zapewne trwający już od dłuższego czasu wewnętrzny konflikt. Dowodem na jego istnienie są chociażby wystąpienia Jarosława Wyrembka, który choć został wybrany do TK głosami posłów partii rządzącej, to nie ma oporów przed wytykaniem prezes Przyłębskiej błędów. Zarzucał jej m.in. celowe przetrzymanie wniosku PiS o zbadanie przepisów antyaborcyjnych czy też namawianie sędziów „do umarzania jak największej liczby postępowań – dla poprawiania statystyk trybunału”.
Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, wskazuje, że powodem wolnego procedowania nie jest raczej złożoność spraw zawisłych przed TK.
– Nawet jeśli można mieć wątpliwości co do kwalifikacji niektórych sędziów, to powinni oni sobie poradzić, gdyż mają już pewne doświadczenie prawnicze. Problemem jest raczej organizacja pracy – ocenia. – Gdy ja pracowałem w trybunale, nie było praktycznie tygodnia, w którym byśmy nie orzekali, a czasem trzeba było wyznaczyć na orzekanie dodatkowy dzień. Ja rozumiem, że wielu sędziów jest spoza Warszawy i ma obowiązki na uczelniach, więc pod koniec tygodnia woli już wyjechać, bo w weekend prowadzą zajęcia. Ale przecież orzekanie w Trybunale Konstytucyjnym nie może być traktowane jako okienko między innymi aktywnościami – podsumowuje sędzia Hermeliński.
I przypomina, że do TK wpływa coraz mniej spraw, gdyż sądy rzadziej kierują do niego pytania, a pełnomocnicy – skargi. Wynika to zarówno z wątpliwości co do właściwego obsadzenia trybunału, jak i bezstronności jego rozstrzygnięć. Mniejsza liczba nowych spraw nie zmienia jednak faktu, że niektóre wniesione już skargi czekają w kolejce od kilku lat.

Polityczne podłoże

Ale problemem jest nie tylko brak sprawności TK. Nie można przecież nie zauważyć, że marazm tej instytucji udało się przerwać dopiero wnioskami, które ewidentnie mają podłoże polityczne. Pierwsza rozprawa w tym roku ma dotyczyć przepisów mówiących o wniosku o wyłączenie sędziego. Sprawa znalazła się w TK z inicjatywy budzącej kontrowersje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zasiadające w niej osoby twierdzą, że przepisy są niezgodne z konstytucją w zakresie, w jakim pozwalają domagać się wyłączenia sędziego z powodu podniesienia okoliczności wadliwości powołania sędziego przez prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Kto śledzi spór na linii rządzący – środowisko sędziowskie, ten od razu zorientuje się, że wniosek ID SN ma na celu uniemożliwienie kwestionowania powołań sędziów, którzy przeszli procedurę konkursową przed obecną, kontestowaną KRS.
W składzie, który ma rozpatrzeć ten wniosek, próżno szukać sędziego trybunału, który nie byłby wybrany głosami partii rządzącej. Skład będzie pięcioosobowy, przewodniczyć mu będzie Julia Przyłębska, a sprawozdawcą będzie Jakub Stelina.
W przypadku drugiej sprawy, która ma stanąć na wokandzie TK 25 lutego, podłoże polityczne jest jeszcze bardziej widoczne. Wówczas to TK pochyli się nad wnioskiem marszałka Sejmu, który domaga się rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego między SN a prezydentem i Sejmem, choć wielu prawników uważa, że żadnego sporu kompetencyjnego tutaj nie ma. Wniosek został złożony przez marszałka Sejmu w ten sam dzień, w którym skład trzech połączonych izb SN rozstrzygał kwestię legalności zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową KRS. Jednocześnie złożono wniosek o zabezpieczenie, który miał powstrzymać SN przed podejmowaniem tejże uchwały. TK błyskawicznie postanowienie o zabezpieczeniu wydał, jednak SN i tak uchwałę podjął.
Rozprawie 25 lutego przewodniczyć będzie Julia Przyłębska, co oczywiste, gdyż TK będzie obradował w pełnym składzie. Spore kontrowersje wywołuje wyznaczenie na sędziego sprawozdawcę Krystyny Pawłowicz, która jeszcze do niedawna była posłanką PiS i dała się poznać jako zagorzała zwolenniczka zmian przeprowadzanych w wymiarze sprawiedliwości przez tę partię.
– Trybunał pracuje efektywnie wyłącznie w sprawach, na których zależy rządzącym. W pozostałych, zwłaszcza w tych będących nie na rękę rządzącym, efektywność jest zdecydowanie niższa – podkreśla dr Tomasz Zalasiński, konstytucjonalista z Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji im. S. Batorego. I zwraca uwagę, że w rzetelnej pracy TK przeszkadza niedopuszczalne kierowanie się potrzebami politycznymi, wewnętrzne niesnaski w gronie sędziów czy wręcz brak ich wystarczających kompetencji do oceny konstytucyjności aktów normatywnych – Niestety, od pewnego czasu względy polityczne w pracy TK przeważają nad merytorycznymi – konkluduje prawnik.
Stanowiska samego TK nie udało nam się uzyskać do chwili zamknięcia tego wydania DGP.
Jeżeli TK utrzyma obecne tempo, można przypuszczać, że i 2020 r. nie przyniesie odwrócenia trendu spadkowego