Warchoł zaznaczył, że jednymi z pierwszych zarzutów odnośnie opinii Komisji Weneckiej są zarzuty stosowania podwójnych standardów, hipokryzji i zakłamania. "Ta nieformalna, nielegalna, nieoficjalna wizyta wypracowała paraopinię. Taki dokument, który rzeczywiście nadaje się co najwyżej do kosza" - ocenił wiceminister sprawiedliwości.
Dodał, że w opinii Polacy są traktowani jako podobywatele w Unii Obywatelskiej, którym wolno mniej. "Co ciekawe w przypisie stawiani jesteśmy obok Mołdowy i Albanii. To są te kraje tzw. nowych demokracji, gdzie rzeczywiście kultura prawna nie jest aż tak rozwinięta, żeby to organy władzy wykonawczej, bądź ustawodawczej mogły wybierać sędziów. Ale w starych demokracjach jest to oczywiście jak najbardziej możliwe, uprawnione, że organ władzy wykonawczej wybiera sędziów" - powiedział Warchoł.
Wiceszef MS zaznaczył, że w punkcie 9. opinii jest mowa o tym, "że są kraje demokratyczne, gdzie sądownictwo jest niezależne, pomimo że sądowe nominacje wykonywane są przez egzekutywę". "Pomimo tego, że władza wykonawcza powołuje sędziów. Te stare demokracje mają charakter demokracji niezależnych. Natomiast Komisja Wenecka zawsze podchodziła inaczej do nowych demokracji i tutaj trzeba wprowadzić inne standardy, np. w Polsce, w Mołdowie czy w Albanii" - powiedział.
Warchoł zwrócił też uwagę, że w prawie międzynarodowym, nie ma równych i równiejszych. "Nikt nie jest podobywatelem, nikt nie jest nadobywatelem. W ramach Unii Europejskiej wszyscy jesteśmy równi" - podkreślił.
Dodał, że w punkcie 12. opinii rząd Prawa i Sprawiedliwości jest oskarżany przez Komisję Wenecką o prowadzenie negatywnej kampanii, w której oskarżano sędziów o korporacjonizm, korupcję i związki z reżimem komunistycznym.
"To nie my rozpoczęliśmy oskarżanie naszego sądownictwa o korporacjonizm, czy korupcje i powiązania z reżimem komunistycznym, lecz już w 2004 roku uczynił to pan prof. Andrzej Rzepliński" - zaznaczył Warchoł.