W raporcie podniesiono, że ostatnie dwie dekady to okres silnego rozwoju rynku aptecznego w Polsce. W latach 2001-2017 rocznie przybywało w Polsce po kilkaset tego typu punktów.
Ten "apteczny boom" – jak zauważono - skończył się jednak w 2018 roku, czyli po wejściu w życie nowelizacji Prawa farmaceutycznego zwanej potocznie w mediach "Apteką dla aptekarza". W minionym roku liczba działających w Polsce aptek skurczyła się o 458 z 14 tys. 911 działających w 2017 r. do 14 tys. 453.
W raporcie przypomniano, że "Apteka dla aptekarza” wprowadziła przepisy, zgodnie z którymi zakładanie nowych aptek stało się znacznie trudniejsze niż wcześniej – obecnie nie tylko trzeba mieć odpowiednie uprawnienia, ale apteki nie mogą być też być rozmieszczone bliżej niż w odległości 500 metrów od innej apteki i nie mogą być rozmieszczone gęściej niż jedna na 3000 mieszkańców danej gminy.
Autorzy raportu uważają, że "należy spodziewać się, iż (...) liczba zamknięć spadnie w okolice (najpewniej poniżej) liczby otwarć", a "po regresie rynek ustabilizuje się lub wróci do umiarkowanego rozwoju". "Oznacza to, że podmioty funkcjonujące na rynku po okresie przejściowym nie będą odczuwały presji ze strony potencjalnych konkurentów, którzy mogliby otworzyć nową aptekę w okolicy i przebojem zgarnąć klientów. (…) W 2019 r. będziemy jednak świadkami walki o terytorium pomiędzy obecnymi uczestnikami rynku – lokalnymi konkurentami. Wygrany może zapewnić sobie spokój na lata" – wskazano.