Sędziowie Ewa Maciejewska i Igor Tuleya zostali wezwani przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych w związku z pytaniami prejudycjalnymi skierowanymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przez sądy, w których orzekają. W pismach, datowanych na 29 listopada, rzecznik dyscyplinarny wzywa sędzię Maciejewską oraz sędziego Tuleyę, żeby wyjaśnili "możliwy eksces orzeczniczy".

- Jak każde wezwanie od rzecznika, brzmi to dosyć enigmatyczne – ocenił skierowane do niego pismo sędzia Igor Tuleya. Jak mówił, "chodzi o eksces orzecznicy prawdopodobnie w związku z zadaniem pytania prejudycjalnego".

- Co to jest eksces orzeczniczy i jak to rozumieć, nie wiem – oświadczył sędzia.

- Nie wiem, co chodzi po głowie rzecznikowi dyscyplinarnemu, zwłaszcza, że w tym piśmie tytułuje mnie "panią" – dodał sędzia Tuleya.

- Rzecznik robi dokładnie to, o co ja się pytałam Trybunał w sierpniu, czyli poprzez postępowanie dyscyplinarne wpływa na moją swobodę orzekania jako sędziego – mówi sędzia Ewa Maciejewska.

Zdaniem adwokata Michała Wawrykiewicza ze Stowarzyszenia Wolne Sądy, takie działanie jest "skandaliczną sytuacją, w której rzecznik dyscyplinarny próbuje ingerować w orzecznictwo niezawisłego sędziego".

- To jest trochę tak, jakby komisarz polityczny próbował kontrolować orzecznictwo niezawisłego sędziego, który orzeka tylko na podstawie ustaw i konstytucji – tłumaczył Wawrykiewicz.

Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera pytany o "możliwy eksces orzeczniczy", z którego mają tłumaczyć się sędziowie, powiedział, że pracuje w wydziale karnym i zna "eksces" w prawie karnym.

- Co do orzeczniczego… Może nie wszystko wiem, ale raczej nie – zakończył Mitera.