Słabe, ogólnikowe, populistyczne – tak rząd ocenia zarzuty, które legły u podstaw planu wykluczenia rady z ważnej organizacji międzynarodowej.
Chodzi o Europejską Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ), stowarzyszenie, które od kilkunastu lat promuje wspólne standardy funkcjonowania krajowych wymiarów sprawiedliwości oraz prowadzi badania na temat poprawy ich jakości i efektywności. W opinie organizacji uważnie wsłuchuje się m.in. Komisja Europejska i bierze je pod uwagę przy wykonywaniu kolejnych ruchów w ramach procedury kontroli praworządności z art. 7. Polska Krajowa Rada Sądownictwa należy do współzałożycieli sieci.
Brak niezależności
Pod koniec ubiegłego tygodnia zarząd ENCJ poinformował, że wystąpi do swoich członków o zgodę na zawieszenie udziału KRS w działalności stowarzyszenia. Decyzja w tej sprawie zapadnie podczas nadzwyczajnego posiedzenia 17 września. Kierownictwo ENCJ uznało, że nie może już dłużej czekać, bo stało się jasne, że Krajowa Rada Sądownictwa przestała spełniać kluczowy warunek członkostwa: niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
– Jest to prestiżowy policzek dla polskiej KRS i szerzej – dla Polski. Powiedziano nam: nie jesteście godni być w tej elitarnej grupie. A to zawsze jest przykre, zwłaszcza że głęboko nie zgadzamy się z decyzją podjętą przez zarząd ENCJ. Zdaję sobie sprawę, że będzie to wykorzystywane medialne, jako świadectwo tego, że KRS to marionetka rządu – powiedział w rozmowie z DGP wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Posunięcie kierownictwa sieci nie było zaskoczeniem w resorcie sprawiedliwości. Podobnie jak działa, które wytoczono przeciwko polskiej radzie. Ale zdaniem Piebiaka stanowisko zarządu ENCJ uwzględnia wyłącznie opinie tej części sędziów, którzy nie są przychylni reformom, i powiela zarzuty, jakie w piśmie do europejskiej organizacji sformułowały największe krajowe stowarzyszenia sędziowskie – Iustitia i Themis.
– Z 18-stronicowego dokumentu wyjęto kilka fragmentów, skrócono i z tego wyprowadzono jednoznaczne wnioski. Na przykład taki, że duża część sędziów uważa, iż KRS jest upolityczniona. Brzmi to poważnie i groźnie, ale na jakiej podstawie stawia się taką tezę? Przecież nie zrobiono żadnych rzetelnych badań, które by ją potwierdzały – uważa wiceminister.
Przekonuje, że ankieta, jaką przeprowadziła Iustitia w środowisku, pozostawia wiele do życzenia pod względem metodologicznym, bo nie wiadomo, jak postawiono pytania ani według jakich zasad dobrano próbę. – Zarząd ENCJ zaniechał dokonania własnej, krytycznej oceny. Odrzucił jednocześnie dużo bardziej precyzyjne stanowisko KRS, które koncentrowało się na argumentach prawnych, a nie publicystycznych, jak w przypadku stowarzyszeń sędziowskich – mówi Piebiak.
Bez zaskoczenia
Posunięcie ENCJ z zupełnie innych powodów niż MS nie zaskoczyło krytyków przeforsowanych przez niego zmian w sądownictwie. – Wszelkie instytucje, które zajmują się problematyką wymiaru sprawiedliwości – zarówno na poziomie europejskim, jak i światowym – doszły już do tych samych wniosków, nawet jeśli różnią się w szczegółach: w Polsce mamy do czynienia z jawnym, agresywnym naruszeniem niezależności sądownictwa i wkroczeniem w nią
polityki. Tak uważają Rada Europy, Komisja Europejska, specjalny sprawozdawca ONZ i rząd amerykański. Nie ma więc co się dziwić, że ocena ENCJ jest podobna – mówi Łukasz Bojarski, prezes INPRIS – Instytutu Prawa i Społeczeństwa i były członek KRS.
Przewodniczący „nowej” rady sędzia Leszek Mazur w opublikowanym w piątek oświadczeniu nazwał rekomendację zarządu ENCJ rozczarowaniem i starał się umniejszyć znaczenie tego posunięcia. „Udział w pracach ENCJ nie ma bezpośredniego znaczenia dla działalności Krajowej Rady Sądownictwa. Nie wpływa również w żaden sposób na codzienną pracę
sądów. Aktywne członkostwo w tej organizacji nie uchroniło polskiego sądownictwa przed nieefektywnością i przewlekłością, nie doprowadziło również do postulowanej powszechnie reformy wymiaru sprawiedliwości” – czytamy w stanowisku szefa KRS. Jego zdaniem czteromiesięczna działalność nowego składu rady nie uzasadnia podejmowania tak drastycznych środków.
– Przecież ENCJ widzi, że KRS bierze udział w zamachu na SN, a tym samym daje dowód, że jest ciałem politycznym. I na pewno docierają do niej informacje, że żaden członek rady nie protestuje, kiedy posłanka Krystyna Pawłowicz wyciąga dokument nazywany „czarną listą sędziów” – dziwi się Łukasz Bojarski.
Zaraźliwa choroba
Pierwsze pogłoski o tym, że ENCJ może wyrzucić Polskę z szeregów, pojawiły się w czerwcu. Szef organizacji, członek holenderskiej Rady Sądownictwa Kees Sterk powiedział wtedy agencji Reuters, że ograniczenie sądownictwa w Polsce i na Węgrzech jest problemem rangi systemowej. – Ta choroba może się rozszerzać na sąsiednie państwa i inne części Europy – stwierdził.
Jeśli na wrześniowym zgromadzeniu faktycznie dojdzie do zawieszenia członkostwa KRS z ENCJ, będzie to sytuacja bez precedensu. Raz, że statut organizacji nie przewiduje możliwości takiego działania (jest w nim tylko opcja wyrzucenia rady z szeregu członków). Dwa – jeszcze nigdy w 14-letniej historii nie zdecydowano się na tak radykalne kroki. – Będzie to ostrzeżenie dla innych rad sądowniczych i rządów, które decydują o tym, jak wyłaniani są ich członkowie: jeśli chcecie pewne rzeczy urządzać inaczej, niż zalecają to nasi „mędrcy”, to pamiętajcie, że tak jak polska KRS możecie w końcu wylecieć – kwituje wiceminister Piebiak.
Członkowie Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa
/
Dziennik Gazeta Prawna