Wyrok TSUE potwierdza odejście od automatyzmu w ramach współpracy w sprawach karnych - powiedział w środę PAP sędzia Rafał Kierzynka zajmujący się w resorcie sprawiedliwości europejskim prawem karnym. Dodał, że wyrok wpisuje się we wcześniejszą linię orzeczniczą TSUE.
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł w środę, że należy wstrzymać wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), jeśli dana osoba mogłaby być narażona na ryzyko naruszenia prawa do niezawisłego sądu, a tym samym do rzetelnego procesu. Orzeczenie wydano na kanwie sprawy Polaka poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków. Pytanie do TSUE - odnosząc się do przeprowadzanych przez polskie władze reform wymiaru sprawiedliwości i uruchomienia wobec Polski przez Komisję Europejską procedury z art. 7 traktatu unijnego - zadał irlandzki sąd.
"To jest niewątpliwie ważny wyrok, natomiast nie jest specjalnie zaskakujący w tym sensie, że on potwierdza dotychczasową linię orzeczniczą TSUE, jeżeli chodzi o możliwość badania ewentualnego naruszenia praw podstawowych przez sąd decydujący o wykonaniu ENA" - zaznaczył w rozmowie z PAP sędzia Kierzynka, który jest naczelnikiem wydziału europejskiego i międzynarodowego prawa karnego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Jak dodał Trybunał przypomniał, iż "żadne ogólne, abstrakcyjne wątpliwości co do rzekomego naruszania praw podstawowych w państwach członkowskich nie mogą być podstawą wstrzymania obrotu pomiędzy tymi państwami w sprawach karnych; taką podstawą może być jedynie konkretna sytuacja w konkretnej sprawie".
Zaznaczył, że już we wcześniejszych orzeczeniach TSUE uznawał, iż "sąd wykonujący ENA nie powinien tego robić na ślepo, ale w sytuacji, kiedy istnieje uzasadnione ryzyko, że wykonanie ENA może naruszyć prawa podstawowe, sąd ten ma obowiązek badać sytuację i sprawdzać, czy w tej konkretnej sprawie do takiego naruszenia może dojść".
Poprzednio - jak przywołał - na przykład sądy niemieckie wskazywały, iż stan więziennictwa w Rumunii i na Węgrzech jest zły, a więzienia są w tamtych krajach przeludnione i pytały w związku z tym, czy to wystarczy, aby odmówić ENA. "TSUE orzekał, iż nie wystarczą takie stwierdzenia, tylko trzeba konkretnie zbadać, czy człowiek mający zostać przekazany będzie w tym konkretnym przypadku pozbawiony prawa do godnego odbywania kary" - powiedział sędzia. Dlatego - jak ocenił - środowy wyrok TSUE, to "ten sam sposób rozumowania, który Trybunał prezentował już wcześniej".
"Pytanie sądu irlandzkiego szło w tym kierunku, czy jeśli przeciw Polsce została wszczęta procedura z art. 7, to już samo w sobie wystarcza do uznania, iż w Polsce zasady praworządności są na tyle wykoślawione, iż wykonanie ENA nie powinno być możliwe, a prawa osoby ściganej mogą być naruszone" - przypomniał sędzia Kierzynka.
Jak zaznaczył TSUE uznał jednak, że sam fakt wszczęcia procedury z art. 7 i domniemanie, że "istnieją jakieś ogólne ryzyka naruszenia praworządności", to za mało, aby stanowiło podstawę odmowy wykonania ENA. "Sąd orzekający w sprawie ENA musi koniecznie ustalić, czy te domniemane naruszenia praworządności mogą w konkretnej sprawie skutkować wobec konkretnego człowieka jakimiś rzeczywistymi dolegliwościami tego rodzaju, że zostanie on pozbawiony prawa do rzetelnego procesu" - mówił.
Sędzia Kierzynka przyznał, że w związku z takim orzeczeniem TSUE niektóre europejskie sądy "zanim wykonają ENA, zwrócą się do sądów polskich wydających ENA z pytaniem: proszę powiedzieć, czy reformy przeprowadzane w Polsce wpływają na twoją niezawisłość?". "Nie za bardzo sobie wyobrażam, żeby była inna odpowiedź, niż taka, że wpływu nie ma żadnego" - powiedział.
"Procedura może ulec pewnemu przedłużeniu, ale nie sądzę, żeby był to czynnik stały, który już na zawsze wejdzie do procedury ENA, jeśli chodzi o relację z Polską. Sądzę, że z takim zjawiskiem będziemy mieli do czynienia raczej w pierwszym okresie po wydaniu środowego orzeczenia" - ocenił.
Jak zaznaczył "warto zauważyć, iż w odróżnieniu od tego, z czym mieliśmy do czynienia na początku funkcjonowania ENA, to środowy wyrok potwierdza odejście od pewnego automatyzmu w ramach współpracy w sprawach karnych". "Już od wielu lat zaznacza się tendencja, aby zachować pewną rezerwę w tej kwestii, bo mogą być różne sytuacje faktyczne, zwłaszcza w odniesieniu do ENA, gdzie mamy człowieka pozbawionego wolności" - wskazał.
Dodał, że nie przewiduje, aby wyrok TSUE miał natomiast odniesienie i mógł rzutować na inne postępowania w ramach UE dotyczące postępowań już zakończonych np. przekazywania do wykonania prawomocnych kar pozbawienia wolności, albo prawomocnych kar o charakterze pieniężnym.
W marcu sąd w Irlandii - rozpatrujący sprawę ekstradycji Polaka Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków - zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu o opinię w trybie pilnym (stosowaną w sprawach, w których ktoś przebywa w areszcie) na temat tego, czy Polak będzie sądzony w swoim kraju w uczciwym procesie.
"Organ sądowy, do którego zwrócono się o wykonanie ENA, musi wstrzymać się od jego wykonania, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa podstawowego do niezawisłego sądu, a tym samym istotnej treści prawa podstawowego do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości mogące mieć wpływ na niezawisłość władzy sądowniczej w wydającym nakaz państwie członkowskim" - uznał w środę TSUE.
Trybunał w Luksemburgu wskazał jednocześnie, że to unijne sądy mają w razie konieczności oceniać ryzyko dla rzetelnego procesu, biorąc pod uwagę stan praworządności. Zwrócił też uwagę, że niezawisłość sądów związana jest z zasadami powoływania organów sądowych.
TSUE stwierdził ponadto, że decyzja o wstrzymaniu ENA może zapaść dopiero po przeprowadzeniu dwuetapowej analizy. Sąd, który ma wydać zatrzymanego, musi wystąpić do sądu danego kraju o przekazanie wszelkich informacji niezbędnych do przeprowadzenia oceny praworządności w tym kraju. Ocena ta powinna być dokonana w oparciu o "obiektywne, wiarygodne, dokładne i należycie uaktualnione informacje". Jeśli po jej dokonaniu sąd uzna, że w konkretnym kraju istnieje rzeczywiście ryzyko naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego, w drugiej kolejności powinien także ustalić, że istnieją podstawy, aby uznać, iż na takie ryzyko narażona jest konkretna osoba, której dotyczy ENA.
Samo istnienie nieprawidłowości systemowych - jak stwierdzili sędziowie TSUE - niekoniecznie musi bowiem oznaczać, że po ekstradycji dana osoba doświadczyłaby nieludzkiego lub poniżającego traktowania.