Kontrowersyjne rosyjskie aktywistki były niewłaściwie traktowane przez federacyjne władze, a publikowane przez nie materiały były bezprawnie cenzurowane – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka. Dwie kobiety powinny dostać po 16 tys. euro odszkodowania. Trzecia – 5 tys. euro.
Sprawa ma swój początek 21 lutego 2012 r. Wówczas pięć kobiet w najważniejszej prawosławnej świątyni w Rosji, soborze Chrystusa Zbawiciela, wykonało utwór „Bogurodzico, przegoń Putina”. Był to happening pokazujący sprzeciw aktywistek wobec powrotu Władimira Putina jako prezydenta i tego, że poparł go patriarcha moskewski Cyryl I.
Trzy kobiety zostały zatrzymane przez władzę. Sąd skazał je za chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną na kary dwóch lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. Instancja odwoławcza utrzymała wyrok w stosunku do dwóch kobiet, zaś w stosunku do trzeciej zawiesiła wykonanie kary.
Ukarane złożyły skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Twierdziły, że były nieludzko traktowane, proces sądowy był farsą, a rosyjskie władze w praktyce naruszyły ich prawo do głoszenia poglądów.
Aktywistki wygrały w Strasburgu. Orzekający zwrócili uwagę, że złe ich traktowanie trwało od samego początku postępowania. Co ciekawe, przekonany o naruszeniu prawa przez Rosję był również rosyjski sędzia Dmitrij Dedow.
– Kluczem jest tu pojęcie proporcjonalności. Trybunał stwierdził, że być może jakaś kara za zorganizowanie happeningu w świątyni byłaby dopuszczalna, ale na pewno do skali przewinienia dobrano nieproporcjonalne środki i ostatecznie nałożono nieproporcjonalną karę – wyjaśnia prof. Ireneusz Kamiński, były sędzia ad hoc ETPCz.
Należy bowiem pamiętać, że występ w cerkwi odbył się, gdy była ona opustoszała, a wykonywana piosenka nie nawoływała do przemocy ani nie sugerowała chęci popełnienia żadnego przestępstwa.
Kobiety, bądź co bądź sprawczynie niezbyt poważnego występku, były traktowane jak najgorsi złoczyńcy. Członkinie Pussy Riot bowiem wiele miesięcy spędziły w areszcie w kiepskich warunkach.
W trakcie procesu były przetrzymywane w tzw. akwarium (klatka z szybą), strzeżonym przez szereg uzbrojonych funkcjonariuszy oraz agresywnego psa. Miały tym samym utrudniony kontakt ze swoimi pełnomocnikami.
Ostatecznie, jak na swój czyn, otrzymały drakoński wyrok. Na dodatek kiepsko uzasadniony, gdyż za obciążające je okoliczności uznano takie rzeczy jak np. noszenie kolorowych ubrań oraz używanie nieparlamentarnego języka, czyli to, co w najgorszym razie można by uznać za wykroczenie.
Trybunał odniósł się też do pojawiających się już w stosunku do wcześniejszych postępowań prowadzonych w Rosji zastrzeżeń dotyczących przepisów wprowadzających cenzurę.
Rosyjskie regulacje przewidują bowiem zakaz udostępniania materiałów ekstremistycznych i nakaz ich blokowania. Przy czym definicja materiałów ekstremistycznych jest bardzo szeroka, w praktyce prowadząca do cenzurowania niewygodnych dla władzy treści. Tak było właśnie w przypadku happeningu Pussy Riot. Trybunał uznał, że piosenkę, która trafiła do internetu, nie sposób uznać za nawołującą do nienawiści bądź zachęcającą do przemocy. Jakkolwiek była ona niewygodna dla Władimira Putina, to samo to nie uzasadnia przecież blokowania dostępu do treści.
Pussy Riot to rosyjska grupa feministek, która w formie prowokacji i protestów przedstawia swoją niechęć do władzy Władimira Putina. Aktywistki najczęściej urządzają happeningi na stacjach metra, w drogich sklepach, na placu Czerwonym oraz w kościołach. W ostatnich dniach o grupie znów zaczął mówić cały świat. Jej członkowie wkroczyli bowiem niespodziewanie na murawę moskiewskich Łużników podczas finałowego meczu Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2018. Czworo zostało za ten czyn skazanych na 15 dni pozbawienia wolności oraz zakaz udziału w imprezach sportowych przez trzy lata.
orzecznictwo
Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 17 lipca 2018 r., sprawa Alekhina i inni przeciwko Rosji, sygn. 38004/12 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia