Firmy mogą domagać się w postępowaniu egzekucyjnym wstrzymania bankowego tytułu egzekucyjnego. Wprowadzenie ustawowego zakazu egzekucji należności z opcji narusza zasadę swobody umów.
Do Sejmu trafił projekt PiS o uregulowaniu niektórych stosunków prawnych dotyczących opcji walutowych i zmianie innych ustaw. Zgodnie z nim w przypadku wszczęcia przez przedsiębiorcę postępowania sądowego w związku z zobowiązaniami dotyczącymi opcji walutowych postępowanie egzekucyjne przeciwko temu przedsiębiorcy nie będzie mogło być wszczęte, a prowadzone na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego ulegnie zawieszeniu przez sąd z urzędu do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy. Dodatkowo propozycja zakłada zwolnienie firm od kosztów wytoczenia powództwa przed sądem cywilnym. Wyłącza równocześnie stosowanie przepisu kodeksu cywilnego, zgodnie z którym z żądaniem zmiany wysokości lub sposobu spełnienia świadczenia pieniężnego nie może wystąpić strona prowadząca przedsiębiorstwo. Zaproponowane rozwiązania nie spotkały się z akceptacją prawników.
Zdaniem prof. Feliksa Zedlera z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wprowadzenie takiej ustawy stanowi naruszenie zasady swobody umów.
- Od przedsiębiorców wymaga się profesjonalizmu, zatem w przypadku gdy popełnili błędy, powinni ponosić konsekwencje swoich decyzji. Skutkiem wprowadzenia takiej ustawy będzie uratowanie przedsiębiorców, ale koszty ratunku poniosą konsumenci, którzy będą obciążeni stratami poniesionymi przez banki - tłumaczy prof. Feliks Zedler. Dodaje, że dzisiaj przepisy pozwalają przedsiębiorcom na wszczynanie sporów sądowych i dochodzenie swoich praw.
- Podstawowym narzędziem dłużnika w sporze z bankiem, który wystawiał tytuł egzekucyjny, jest powództwo przeciwegzekucyjne, którego celem jest pozbawienie tytułu wykonalności oparte na zaprzeczeniu podstaw do jego wydania. W tym procesie można wnosić, by sąd wydał zabezpieczenia na czas procesu polegające na wstrzymaniu wykonalności bankowego tytułu - wyjaśnia prof. Feliks Zedler. Z takim stanowiskiem zgadza się adwokat Bartosz Grohman.
- Wprowadzanie specjalnej ustawy jest złym rozwiązaniem. Nie znajduje uzasadnienia dla premiowania pewnej kategorii przedsiębiorców, tym bardziej że obecne przepisy pozwalają w indywidualnych przypadkach skutecznie bronić się przed roszczeniami banków - tłumaczy Bartosz Grohman. Dodaje, że przepisy umożliwiają wystąpienie z żądaniem zmiany stosunku zobowiązaniowego lub nawet rozwiązania umowy przez sąd ze względu na nieoczekiwaną zmianę stosunków gospodarczych (klauzula rebus sic stantibus).
- Takie żądanie jest możliwe, w przypadku gdy zmiana ta powoduje nadmierne trudności w spełnieniu świadczenia lub grozi jednej ze stron rażącą stratą, a z takimi sytuacjami możemy mieć do czynienia w przypadku zobowiązań wynikających z opcji walutowych - podsumowuje Bartosz Grohman.
Nowe przepisy mają wejść w życie z dniem ogłoszenia.
OPINIA
MAREK WIERZBOWSKI
prof. dr hab. z Uniwersytetu Warszawskiego
Rozwiązanie problemu opcji walutowych drogą ustawy nie wydaje się realnym pomysłem. Pojawia się problem zgodności takiej ustawy nie tylko z konstytucją, lecz także z umowami międzynarodowymi dotyczącymi ochrony inwestycji. Można ewentualnie zastanowić się nad jakąś formą modyfikacji postępowań egzekucyjnych, w szczególności w zakresie natychmiastowej wykonalności tytułów wykonawczych, tak żeby klienci mieli możliwość dochodzenia swoich praw, bez groźby utraty płynności finansowej. Problemem opcji walutowych powinna zająć się Komisja Nadzoru Finansowego, która ma możliwość wyjaśniania okoliczności związanych z podpisywaniem umów opcyjnych. Takie działania KNF pozwoliłyby stwierdzić, kiedy dochodziło do nadużyć ze strony banków, a kiedy winę za podpisanie umów ponoszą nieprzewidujący skutków swoich decyzji przedsiębiorcy.